czwartek, 28 maja 2015

Ukryta Prawda o Naruto -1.

 Ukryta Prawda o Naruto -1.
Starszy mężczyzna, w czarnej zbroi dobiegł do dwóch martwych ciał i płaczącego dziecka. Pierwszym martwym ciałem, był blondwłosy mężczyzna, w stroju jonina Konohy z narzuconym płaszczem Kage na strój. Miał ranę, po czymś sporym co przeszło na wylot przez brzuch. Drugą osoba była czerwonowłosa kobieta, miała na sobie codzienny ciuch, kobiety, która zajmowała się domem. Także miała ranę na brzuchu. Wokół nich była bardzo duża ilość krwi. Uwaga staruszka przerzuciła się na dziecko. Był to noworodek, okryty małym kocykiem. Na głowie miał blond czuprynę, a oczy miał koloru bezchmurnego nieba, na jego brzuchu, wokół pępka były czarne znaki, mężczyzna rozpoznał, że była to pieczęć.
-Czyżby Minato, potajemnie miał żonę? – spytał sam siebie cicho podnosząc dziecko. –Naruto Uzumaki, urodzony 10 Października, matka Kushina U… – przeczytał z paseczka, przyczepionego do rączki malca. Reszta była zatarta.  – Minato czy ty naprawdę zrobiłeś z własnego dziecka jinchuriki? – spytał patrząc w nocne niebo.
Mężczyzna położył na chwilę malca na trawie i szybko zapieczętował martwe ciała do zwoju. Następnie zabrał malca do szpitala, aby go tam zbadano. Ciała oddał w odpowiednie ręce, po czym wrócił do szpitala. Podszedł do pielęgniarki, której przekazał Naruto.
-Przepraszam, co z chłopcem, którego Pani dałem?
-Wszystko dobrze, był tylko lekko głodny. Chłopiec ma bardzo spory apetyt.
-Dziękuję – odparł i opuścił szpital.
Szedł przez zniszczoną wioskę. Najsilniejszą wioskę, która została w połowie zniszczona w raptem dwie godziny, przez najsilniejsze stworzenie na świecie, Kyubiego. Hiruzen szedł dalej, myśląc ile to osób zginęło, ile dzieci trafi do domów dziecka, w tym Naruto, o którym nikt nic nie wiedział.
Minął miesiąc. Wioska powoli się podnosiła z wielkiego upadku. Żałoba wciąż trwała i będzie tak przez dłuższy czas. Wszystkie dzieci, które przeżyły atak i straciły rodziców, trafiły do sierocińca, a było ich dużo, w tym był Naruto, o którym wszelkie informacje zostały zatarte, oprócz tego, ze jego matką była Kushina Uzumaki, druga jinchuriki Kyubiego, ale i o tym nikt nie wiedział, tak jak o tym, że Naruto jest jinchurikim wie tylko on.
Wszystko szło ku lepszemu, jak to mówią, po każdej burzy wychodzi słonce, prędzej, czy później, ale zawsze się pokaże.
-----Sześć lat temu-----
Blondwłosy chłopiec trenował pod okiem członka elity Hokage, członka Anbu w masce Kruka. Stał on z rękami założonymi na piersi, przyglądając się jak młody jinchuuriki rzuca kunaiami i shurikenami. Miał zadanie do wykonania i wykona je na 100%. Miał wytrenować, Naruto Uzumakiego do poziomu genina. Nie obchodziło, go dlaczego on, dostał taką misję i nic więcej. Na początku, szło mu to opornie, nie mógł zapanować nad jego temperamentem i nadpobudliwością, ale każdy miał słabe strony. A słaba stroną Uzumakiego był Ramen. Za każde dobre wykonane ćwiczenie otrzymywał  miski ulubionej potrawy.
Mała podróbka Yondaime, ćwiczyła cały dzień. Był cały spocony, na dłoniach miał małe rany, z powodu złego rzutu lub przez złe trzymanie broni. Pal, w który rzucał był raptem 10 metrów od niego, a on nie mógł trafić.
-Nie poddam się – mówił do siebie.
 Trzeci Hokage stwierdził kilka rzeczy dotyczące Naruto, które zatrzymał dla siebie. Chłopiec, przypomina Minato, bardziej niżby można pomyśleć, kocha ramen zupełnie jak ojciec, ma zapał jak ojciec, zapasy chakry jak ojciec, ale charakter ma już mieszany. W prawdzie nie znał za bardzo Kushiny, ale Naruto ma mniejszą część charakteru Minato. Gdy czytał akta Kushiny, wyczytał tylko, że była jinchuuriki o czym doskonale wiedział. Starszyzna zabroniła brania jej udziału w misjach, za to dostawała pieniądze od wioski na przeżycie, nie było nic o jej umiejętnościach, czy znajomych.
-Koniec – oznajmił beznamiętnie Kruk.
-Jeszcze raz – powiedział Uzumaki i wziął w prawą dłoń trzy shurikeny, które po rzucie trafiły pal w trzy miejsca. Na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech, spojrzał na członka Anbu i czekał na nagrodę.  Pies wyszedł z Sali, po czym po kilku minutach wrócił z trzema odgrzanymi miskami Ramenu na tacy. Naruto dobiegł do niego i zabrał jedzenie, krzycząc dziękuję, usiadł do stołu.
-Jutro ćwiczymy kontrolę chakry oraz powiem ci podstawowe informacje o energii, która jest w naszych ciałach.
-Hai – odparł krótko, nie przerywając jedzenia.
Gdy Naruto zjadł, poszedł do swojego pokoju. Po drodze zastanawiał się jak wygląda życie na zewnątrz. Odkąd pamiętał żył tutaj, a opiekował się nim Kruk. Wprawdzie mógł wychodzić, kiedy chciał w wyznaczonych godzinach, ale chodził tylko do Hokage, którego mianował swoim dziadkiem.
Członek Anbu, który patrzył na poczynania Uzumakiego udał się do Hokage. Po zapukaniu i otrzymania pozwolenia wszedł do gabinetu.
-Coś się stało Itachi? – spytał staruszek.
Kruk zdjął maskę i kaptur, ukazując czarną czuprynę i oczy w kolorze smoły. Miał jeszcze łodzieńcze rysy, nawet można powiedzieć dziecięce, należoce do jednego z najsilniejszych klanów w wiosce, klanu Uchiha.
-Donoszę, że Naruto Uzumaki, nauczył się rzucania kunaiami i shurikenami.
-Bardzo dobrze, dziękuję. Coś jeszcze? – spytał widząc, że Uchiha nadal tu stoi.
-Chciałbym spytać, czemu mam trenować tego chłopca. Czym on się tak wyróżnia od innych – Sarutobi zamyślił się, gdy Itachi myślał, że nie dostanie odpowiedzi, Hiruzen przemówił.
-Po prostu poprosił mnie o trening.
W prawdzie Kruka, zaskoczyła i nie zadowalała taka odpowiedź, ale już o nic nie pytał.
-Kiedy nauczysz go podstawowej wiedzy, skończysz swoją misję, a on dostanie normalne dzieciństwo.
Tak się miało stać, ale nie stało. Gdy trening Naruto się skończył, chłopiec nie wiedział co ma ze sobą robić. Nie miał rodziny, przyjaciół, a także w wiosce nikogo nie znał, zaczął sam trenować. Doskonalił się w rzucaniu bronią, walki wręcz, którą podpatrywał siedząc w krzakach na polach treningowych joninów i kontynuował trening kontroli chakry z wiedzą jaką przekazał mu Kruk.
Zawsze uważał, że chłopiec wyrośnie na silnego shinobi. On miał w sobie to coś, był zdolny, ale to nie to czyniło go niezwykłym. Zrozumiał to podczas ich rozstania, chłopiec był niezwykle uparty, po każdym upadku wstawał i ćwiczył dalej. Dzięki temu, stoi tu gdzie stoi i obserwuje Naruto.
Itachi stał na gałęzi w koronie drzewa i obserwował, jak sześcioletni Uzumaki próbuje wejść na drzewo, bez rozbiegu. Ubrany w luźne spodnie, rozpiętą bluzę z kapturem, pod którą była biała bluzka z czerwonym wirem na piersi.  Gdy upadł na tyłek, z wysokości około 2 metrów, zaczął się rozglądać, jakby kogoś wyczuł, przez co się zdekoncentrował. W końcu po kilku sekundach spojrzał w stronę drzewa na którym stał, ale po chwili wrócił do ćwiczenia.
Itachi zniknął w kłębie dymu. Nie powinien tam być, miał nie utrzymywać kontaktów z  nim. Udał się do Hokage.
-Co się stało Itachi?
-Chodzi o to, że… obserwowałem Naruto przez jakiś czas.
-Wiesz, że nie powinieneś?
-Wiem doskonale Hokage-sama, ale gdy nasz trening się skończył, zrozumiałem pewną rzecz.
-Jaką?
-Chłopiec jest niezwykle zdolny, ale to nie to czyni go niezwykłym.
-„Czyżby się dowiedział?” – spytał sam siebie Hiruzen w myślach.
-Jest nadzwyczaj uparty, ale przez jego nadpobudliwość ciężko to dostrzec.
-I co w związku z tym?
-Chodzi o to, że Naruto sam kontynuuje swój trening – Hiruzen widocznie się zainteresował, oparł się na biurku. – Z tą wiedzą, którą ma dalej trenuje rzucanie, kontrolę chakry i cały czas podpatruje walki na Taijutsu joninów.
-Co masz na myśli?
-Aby kontynuować jego trening z rozszerzoną wiedzą.
-Wezwij go do mnie – powiedział po namyśle Hiruzen.
Itachi od razu zniknął w białym dymie. Pojawił się w miejscu, w którym wcześniej obserwował blondynka, czyli w koronie drzewa. Zaczął  rozglądać się za czupryną w kolorze złota, ale nigdzie nie mógł go znaleźć. Zeskoczył z drzewa i podszedł do drzewa po którym chłopiec uczył się wchodzić. Zaczął je oglądać, miało wiele wgnieceń w kształcie stopy. Postanowił spróbować wyczuć jego chakrę. Po minucie koncentracji doznał szoku, wyczuł chłopca. Naruto nawet nie krył się ze swoimi pokładami energii, mimo tak młodego wieku miał większą ilość chakry od niego. Spojrzał w niebo, na samym czubku drzewa zauważył blond czuprynę. Wbiegł na ta samą wysokość na pobliskim drzewie. Chłopiec siedział na najwyższej gałęzi i patrzył się w stronę wioski.
-Pięknie nie tu, prawda? – powiedział Uzumaki, nim Itachi pojawił się obok niego. – Witaj Kruku.
-Skąd wiesz, ze tu wchodziłem.
-Poruszasz się strasznie głośno, a po za tym coś mi podpowiadało, że ktoś się zbliża – powiedział nie odwracając wzroku z wioski, a dokładnie z Gór Hokage. – Kiedyś tam pojawi się moja twarz.
-Gdzie?
-Obok Staruszka! – krzyknął wskazując palcem na twarz Trzeciego. Po chwili opuścił rękę i spojrzał na maskę Kruka. – Co cię do mnie sprowadza.
-Hokage-sama cię wzywa – wyjaśnił Itachi, na co blondynek skinął głową.
Niespodziewanie Kruk doskoczył do Naruto i złapał go za bark, po czym obaj zniknęli w kłębie dymu, pojawiając się przed drzwiami. Itachi chciał zapukać, ale Naruto go wyprzedził i wparował do środka z okrzykiem.
-Cześć Staruszku!
-Witaj Naruto – powiedział z uśmiechem Hiruzen, po czym zaczął mu się przyglądać.
-Po co mnie wzywałeś?
-Słyszałem, że dalej sobie trenujesz – zaczął Sarutobi.
-Nie ma co robić, w wiosce nikogo nie znam, nie mam przyjaciół, ani nawet kolegi – powiedział smutno. – Odkąd pamiętam, to żyłem treningiem.
-Kruku możesz poczekać za drzwiami? – skierował pytanie do Itachiego stojącego przy wejściu.
Członek Anbu, stanął na baczność, po czym opuścił gabinet. Naruto rozsiadł się wygodnie na krześle przed biurkiem i czekał, aż Staruszek rozpocznie rozmowę. Przez kilka minut panowała cisza.
-Naruto – zaczął w końcu mężczyzna. – Wiesz może czemu, zleciłem twój trening w tak młodym wieku –chłopiec pokiwał przecząco głową. – Ponieważ, gdy dorośniesz, będziesz jedyną osobą, która może uratować wioskę, przed poważnym zagrożeniem – chłopiec przez kilka minut trawił wszystkie informacje.
-Ale dlaczego ja, przecież ty dziadku jesteś najsilniejszy w wiosce.
-Ale ja mogę nie długo odejść z tego świata, po za tym kiedy urośniesz, zrozumiesz dokładny sens tych słów. Na razie masz tylko sześć lat i nie rozumiesz wielu rzeczy tego świata.
-Ale ja rozumiem bardzo dużo.
-Wiem Naruto. Od trzech lat, byłeś między członkami Anbu, a pół roku zleciłem twój trening, aby cię przygotować do przyszłego życia.
-Do jakiego życia?
-Do bycia shinobim – wyjaśnił krótko.
-Ale nadal nie powiedziałeś mi czemu ja, przecież jest dużo dzieci, które nie mają rodzin.
-Jesteś jeszcze za mały, aby to zrozumieć, ale powiem ci to, gdy zdasz Akademie Ninja.
-Dobrze, czy jest coś jeszcze?
-Tak, czy nadal chcesz trenować pod okiem Kruka?
-Pewnie! – krzyknął chłopiec zeskakując z krzesła.
-To idź i zawołaj go tu, poczekaj przed drzwiami, ja musze z nim porozmawiać.
-Hai!
Blondynek wybiegł z gabinetu zostawiając uśmiechniętego Hokage samego. Po chwili do środka wszedł Itachi w ubraniu Anbu.
-Hokage-sama? – spytał Kruk.
-Naruto zgodził się na trening, dlatego proszę, abyś się nim zajął.
-Tak jest.
-Usiądź porozmawiamy na jego temat – Itachi posłusznie wykonał polecenie. – Na początek, pokażesz mu jego nowe mieszkanie – wyjaśnił, podając mu kartkę i klucze. – Przekażesz mu te pieniądze na życie. Co do treningu, zostawiam ci wolne pole, ale nie mów mu nic o naturze chakry i innych bardziej zaawansowanych rzeczach.
-Tak jest Hokage-sama! – odparł Kruk, zabierając wszystko z biurka i wstając z krzesła.
-Itachi, mogę mieć do ciebie prośbę. Jeśli możesz poznaj go z Sasuke.
-Dobrze Hokage-sama.
-I nie mów nikomu o jego treningu – dodał Hiruzen, gdy Uchiha był przy drzwiach.
Itachi opuścił gabinet, na parapecie siedział Uzumaki. Patrzył się przez okno na wioskę, jego wzrok znowu był skierowany na Głowy Kage.
-Naruto – zwrócił na siebie uwagę Kruk. – Od jutra zaczniemy twój trening.
-Hai!
-Hokage kazał mi pokazać twoje nowe mieszkanie oraz przekazać to – powiedział dając mu małą sakiewkę i klucze. –To są pieniądze na przeżycie do końca miesiąca.
-Nowe mieszkanie?
-Tak, chodź pomogę ci przenieść rzeczy i zaprowadzę cię do mieszkania.
Opuścili budynek, używając teleportacji Kruka. Pojawili się w starym pokoju Naruto, chłopiec rozmachnął dym i zabrał się za pakowanie swoich rzeczy.
Po godzinie szli ulicą wioski, w kierunku nowego domu syna Czwartego Hokage. Gdy przechodzili obok jednego z barów, chłopiec wyczuł zapach dania, dla którego mógłby zrobić wszystko. Itachi chyba to zauważył bo stanął przy wejściu.
-Stąd brałem Ramen dla ciebie – powiedział, ale Naruto już był w środku.
Gdy Itachi wszedł zobaczył jak blondynek rozmawia z kucharzem, od razu przysięgając, że będzie częstym klientem. Kucharz chwilo był zmieszany, nie wiedział o co dokładnie chodzi. Dalej w kącie zobaczył swoich rodziców z Sasuke, jedli razem zupę. Kruk usiadł obok Naruto, przed którym stała miska z Ramenem.
Po kilkunastu minutach i zjedzeniu kilku misek, mieli już wychodzić. Tak się zeszło, że tuż za nimi wychodziła rodzina Itachiego.
-Musisz być kimś ważnym skoro jest z tobą członek Anbu – powiedział Sasuke do Naruto.
-Nie – odparł blondyn. – Nie mam nawet rodziny, a Kruk jest z powodu Trzeciego Hokage – Fugaku i Mikoto uważnie słuchali tego, patrząc na członka Anbu, rozpoznając w nim Itachiego. – Staruszek właśnie dał mi mieszkanie i Kruk ma mi pomóc przenieść moje rzeczy.
-Naruto może pójdziesz z nami na kolację do nas? – spytała Mikoto.
Naruto nie wiedział co odpowiedzieć, pierwszy raz ktoś go zaprasza do siebie i to na kolację.
-Ja… nie wiem co powiedzieć, nikt nigdy mnie nigdzie nie zapraszał – odparł Naruto z prawdą.
-Nie wypada się nie zgodzić – powiedział Fugaku.
-Dobrze, dziękuję…
-Jestem Mikoto, to jest Fugaku, a to nasz najmłodszy syn Sasuke.
-Mikoto-sama, Fugaku-sama – dopowiedział blondynek.
-Nie przesadzaj Naruto z tym sama – powiedziała Mikoto.
Naruto podniósł swoją torbę i ruszył z rodziną Uchiha, w międzyczasie rozmawiając.
-Naruto, ile masz lat? – spytał Fugaku.
-Sześć, proszę pana.

-To tak jak ja – powiedział Sasuke.

2 komentarze:

  1. Hej,
    bardzo cieekawie się zapowiada, Naruto wychowuje się wśrod Anbu, Itachi jest za niego odpowiedzialny... no i Naruto poznał Sasuke...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    wspaniale, wychowuje go anbu i to Itachi jest odpowiedzialny za niego, no i poznał Sasuke...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń