Ukryta Prawda o
Naruto -3.
Kolejny ciepły dzień, w Wiosce Liścia. Była to spokojna
wioska, każdy dla każdego biły miły, wszyscy pomagali sobie nawzajem. Naruto
już od dwudziestu minuta czekał na swojego senseia. Miesiąc temu wznowił
treningi z Krukiem, przez ten czas nauczył się dużo, ale to dopiero początek.
Jego przyjaźń z Sasuke, według niego powoli się kończy. Gdy Naruto ma czas na
zabawę, młody Uchiha musi ćwiczyć, gdy za to Sasuke ma czas wolny, to blondynek
musi ćwiczyć.
Stał w cieniu drzewa. Czas niesamowicie mu się dłużył, jego
wzrok ciągle był skierowany na spadające liście. W końcu usłyszał długo
wyczekiwane „PUF” oznaczające teleportację.
-Przepraszam za spóźnienie – powiedział Kruk, ale Naruto nic
nie powiedział. – Nasz plan treningów ulegnie zmianie, będziemy widywać się raz
na dwa tygodnie.
-Czemu?
-Ponieważ Hokage musi mnie od czasu do czasu wysłać na
misję. Dam ci teorię, a ty sam będziesz to ćwiczył przez 14 dni.
-Rozumiem. Co ćwiczymy dzisiaj?
-Patrzenie – odparł Itachi, a blondyn posłał mu pytające
spojrzenie. – To ćwiczenie na dłuższą metę.
Dopóki tego nie opanujesz, nie będziemy ćwiczyć nic innego.
-O co w tym chodzi?
-Chodzi o to, abyś widział, nie tylko rzeczy które chcesz
zobaczyć.
-Prościej mam nie skupiać się tylko na jednym obiekcie?
-Otóż to, dzięki temu będziesz mógł dostrzegać więcej
detali. Podobnie jest ze słuchem i węchem. Po kolei będziemy rozwijać twoje
zmysły, na początek normalnie, ale później za pomocą chakry.
-Ale jak mam się za zabrać?
-Po prostu zwracaj uwagę na więcej rzeczy. Z czasem będziesz
to robił samoistnie. No to na razie – powiedział i znikł.
Naruto westchnął i zaczął iść w kierunku wioski. Kierował
się do budynku administracyjnego, po drodze starał się stosować do informacji,
które dał mu Kruk. Po drodze liczył liście, ludzi, otwarte sklepy, ale ni czuł
się, aby to pomagało.
-„Coś mi się wydaję, że to potrwa dłużej niż dwa tygodnie” –
pomyślał chłopiec.
Wszedł do budynku i ruszył do gabinetu Trzeciego. Gdy
doszedł zdał sobie sprawę, że patrzył na ludzi ułamek sekundy, a zapamiętał
kilka rzeczy. Jeden shinobi biegł ze sterom papierów, a dwóch innych rozmawiało
przy oknie. Nie był wstanie wskazać kto to był dokładnie, ale zapamiętał co
robili. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Zapukał do drzwi i wszedł do
środka.
Hokage jak zwykle siedział za biurkiem, a jego wzrok był
skierowany w jakieś papiery. Gdy zobaczył kto przyszedł odłożył kartkę i się
uśmiechnął.
-Co tam Naruto?
-Masz coś do robienia dla mnie?
-Hmm, pielenie, czy wyprowadzanie?
-Pielenie.
-To idź do pani Hokashi. Wiesz gdzie mieszka? – spytał na co
blondyn pokiwał przecząco głową. – Idź w stronę zachodniej bramy, skręć w
ostatnią uliczkę przed bramą, ma strasznie duży dom po prawej stronie, zaraz na
początku uliczki.
-Hai, dowiedzenia staruszku! – krzyknął wybiegając z
gabinetu.
Biegnąc przez wioskę, starał się zwracać uwagę na otoczenie,
nie tylko na to co jest przednim ale i wokół niego. Po dwudziestu minutach był
na miejscu, większość trasy przebiegł, wiec teraz był cały spocony i sapał.
Stanął przed furtką na posesję. Słowo duży dom, wiernie
odwzorowywało budynek. Miał dwa pietra, frontowa ściana miała chyba ze 30
metrów szerokości. Był pomalowany na ciemną zieleń, a do drewnianych drzwi
prowadziła ścieżka z wyłożonych kamieni. Było kilkanaście okien, a w każdym
firanka i co najmniej jeden kwiatek w doniczce. Po bokach było kilka drzewek.
Podszedł bliżej furtki i nacisnął na dzwonek. Po kilku
sekundach drzwi się otworzyły, a w drzwiach pojawiła się starsza pani. Miała
długie jasne włosy, okulary na nosie i trzymała laskę w prawej ręce.
-Dzień dobry – powiedział Naruto. – Czy to dom Pani Hokashi?
-Witaj chłopce, tak to ja. W czym mogę ci pomóc?
-To ja przyszedłem pomóc Pani. Mam wypielić pani ogródek.
-Przysłał się Hokage-sama?
-Tak.
-To dobrze, wejdź – chłopak wszedł na posesję i ruszył za
staruszką, która szła na tył domu. – Już od dawna czekałam, aż kogoś przyśle. A
ty chłopce nie jesteś aby za młody na pracę.
-Niee – odparł przedłużając ostatnia sylabę.
-Musisz skosić ten trawnik, a potem wypielić tamte kwiaty.
Wszystko co będzie ci potrzebne jest w tamtej szopie, zaraz przyniosę ci
dzbanek z piciem.
-Dziękuję – odparł Naruto i ruszył w kierunku szopy.
Kiedy do niej dotarł, pchnął raz drzwi, potem drugi i
trzeci, a one nadal nie chciały się otworzyć. Po kilku próbach udało mu się to,
ale wszystkie narzędzia, które tam były przewróciły się wprost na Naruto. Po
kilkunastu minutach blondynowi udało się wszystko poukładać z powrotem. Stanął
przed wejściem i popatrzył na narzędzia. Po kilku sekundach, odwrócił się i
ogarnął spojrzeniem ogród do skoszenia.
Lekko zrezygnowany zabrał się do pracy. Samo skoszenie trawy
zajęło mu trzy godziny, a pielenie kwiatów nie całą godzinę. Odebrał kwitek o
zakończeniu pracy i ruszył wolnym krokiem do Hokage.
Gdy szedł ulicą zobaczył Sasuke, który chodził od straganu
do straganu razem z bratem. W pewnym momencie go zobaczyli, bo młodszy Uchiha
zaczął mu machać.
-Cześć – powiedzieli sobie nawzajem.
-Gdzie idziesz Naruto? – spytał Sasuke.
-Idę do Hokage, po zapłatę.
-Jaką zapłatę?
-Za pielenie o koszenie trawnika.
-Aha. Przyjdziesz wieczorem, pobawimy się.
-Pewnie – Uzumaki od razu się rozweselił.
Mimo tego, że rzadko się widywali, to jednak bardzo się
zaprzyjaźnili. Porozmawiali jeszcze trochę, po czym rozeszli się w swoje
strony. Blondyn, gdy dotarł do biura Hokage, od razu wparował do środka.
Sarutobi chyba się czegoś takiego nie spodziewał, bo aż podskoczył na fotelu, a
kartka, która trzymał pofrunęła na podłogę.
-Naruto! – krzyknął Hiruzen. – Nie strasz mnie tak – dodał
śmiejąc się, po chwili chłopiec dołączył do niego. – Co cię do mnie sprowadza?
-Skończyłem koszenie i pielenie – powiedział podając
Sarutobiemu świstek.
-Rozumiem, masz tu pieniądze za to – powiedział Hiruzen,
rzucając mu sakiewkę.
-To ja lecę, na razie staruszku! – krzyknął wybiegając.
Trzeci się tylko zaśmiał i wrócił do poprzedniej pracy.
Naruto w tym czasie biegł przez wioskę w stronę swojego domu. Po kilku minutach
dotarł do celu, otworzył swoją kawalerkę i wszedł do środka. Zabrał czyste
ciuchy i pobiegł pod prysznic.
Po dwudziestu minutach siedział w kuchni i jadł kanapki. Gdy
pozmywał spojrzał na zegarek, było po 16. Postanowił jeszcze przejść się do
biblioteki. Wyszedł z domu i ruszył do wyznaczonego miejsca. Szedł powoli, nie
musiał się śpieszyć, do Sasuke miał iść wieczorem, czyli ma jakieś 2 godziny. Gdy wszedł do środka, zobaczył sporo regałów
ustawionych w kilka rzędów i jeszcze więcej książek.
-Pomóc w czymś? – spytała bibliotekarka.
Była to starsza kobieta, miała brązowe włosy, związane w 2
koki. Zielone oczy, dojrzałe rysy
twarzy, ubrana w luźne ciuchy, nie przeszkadzające w pracy.
-Przyszedłem wypożyczyć kilka zwoi i książek.
-Masz założona kartę? – spytała, na co blondynek zaprzeczył
ruchem głowy. – Wypełnij to, a ja się zajmę resztą.
Naruto odebrał kartkę i długopis. Zaczął wpisywać swoje dane
osobowe, po czym oddał kartkę.
-A imiona rodziców?
-Nie mam rodziców.
-To może chociaż jakiś opiekun.
-Mieszkam sam.
-Data urodzenia to 10 Października?
-Tak. Za dwa miesiące skończę 7 lat.
Kobieta chwile popatrzyła to na kartkę to na chłopca, po
czym przyjęła plik.
-Możesz iść – powiedziała kobieta.
Naruto ruszył najpierw w dział z książkami o historii.
Szukał czegoś o różnych klanach, ich miejscach zamieszkania i tym podobnym. Gdy
przelatywał po napisach zwoi i książek, zaciekawił go tytuł „Potomkowie Rikodu
Senina” z zaciekawienia postanowił wypożyczyć także tą książkę. W końcu znalazł
to czego szukał „Spis klanów w Konosze i po za nią” Wziął te dwie książki i
wyszedł z tej alejki. Wszedł między regały z różnymi technikami i opisami
różnych treningów. Wybrał zwoje o kontroli chakry i kilka technik, które może
opanować.
Zabrał to i poszedł do bibliotekarki. Ona tylko spisała
numery książek i pozwoliła iść Uzumakiemu. Naruto ruszył do domu, trzymając w
dłoniach książki i zwoje. W pewnych momentach tak się zamyślił nad tymi
książkami, że prawie zderzył się z przechodniami. Po 10 minutach dotarł na miejsce. Rzucił książki
na łóżku i spojrzał na zegarek, została mu godzina. Wziął książkę o potomkach
Mędrca Sześciu Ścieżek i zaczął czytać.
W ciągu pół godziny dowiedział się, że Rikodu miał trzech
synów. Dwaj są stworzycielami klanów Uchiha i Senju. Natomiast o trzecim pisze
niewiele, wiadomo, że był najsilniejszy z nich oraz najmłodszy. Najstarszy
panował nad przyrodą i zwierzętami, dzięki temu klan Senju posiada Mokoton,
natomiast drugi syn był młodszy od protoplasty klanu Pierwszego Hokage,
posiadał technikę oczną, którą potem nazwano Sharinganem. Najmłodszy syn
posiadał obie te umiejętności, lecz nie potrafił ich w pełni rozwinąć.
-Ciekawe jaki klan stworzył trzeci syn? – powiedział do
siebie młody Uzumaki.
Odłożył książkę i położył razem z resztą na biurku. Wyszedł
z domu i ruszył do dzielnicy Uchiha. Cały czas rozmyślał nad tą książką. Był
ciekaw, czy Sasuke wie o tym, że jest potomkiem syna Rikodu Senina, ale
najbardziej interesował go ten trzeci syn. Skoro był najsilniejszy to czemu nic
po nim nie pisze.
Gdy doszedł do dzielnicy, strażnicy bez problemu go
wpuścili. Szedł główną ulicą związku, mimo wieczornej godziny było pełno ludzi.
Każdy do każdego się uśmiechał, nawet do blondwłosego chłopca, którego nie
znali.
-Ej Naruto! – chłopiec usłyszał krzyk jego przyjaciela.
Odwrócił się i zobaczył biegnącego w jego stronę Sasuke.
Czarnowłosy nadal krzyczał jego imię i machał mu ręką. Blondyn stanął w miejscu
i czekał, aż czarnooki dobiegnie. Gdy tak się stało, Sasuke oparł się o kolana
i ciężko dyszał.
-Cześć – powiedział Sasuke, gdy złapał kilka oddechów.
-Cześć – odparł blondyn.
-Idę z Itachim nad jezioro potrenować, idziesz z nami?
-Pewnie – odparł szybko Uzumaki.
Ruszyli w kierunku, który nadał młody dziedzic Sharingana.
Po kilku minutach zobaczyli Itachiego, który stał oparty o jedno z drzew,
rosnących przy ulicy. Widocznie na nich czekał.
-Cześć – powiedział czarnowłosy do blondynka.
-Siemka.
-Idziemy? – spytał starszy Uchiha.
-Yhym – obydwoje skinęli głowami.
Ruszyli w dalej, tym razem kierowani przez starszego syna
Fugaku. Po paru minutach dotarli nad jezioro,
polanka z dwóch stron była otoczona drzewami, z trzeciej było jezioro, a
z czwartej było kilka krzaków i ścieżka tu prowadząca.
-Zaczniemy od walki wręcz, wy dwaj na mnie, ale najpierw
rozgrzewka. Zrobimy dwa kółka wokół tego jeziora.
Od razu zaczęli biec. Itachi biegł pierwszy, wprawdzie dla
niego to nie był nawet początek rozgrzewki. Naruto to takiego wysiłku
fizycznego był przyzwyczajony, ale mimo to miał przyśpieszony oddech. Najgorzej
miał Sasuke, dyszał i był cały spocony, a ciało powoli przestawało go
słuchać. Biegł tuż za Naruto.
W pewnym momencie młodszy czarnooki upadł na ziemię na
kolana. Blondynek od razu się zatrzymał i odwrócił. Podszedł do Uchihy i
wystawił w jego stronę rękę, która została po chwili złapana. Niebieskooki
pomógł wstać koledze i razem już dobiegli do Itachiego.
-Chwila przerwy i zaczniemy walkę – oznajmił Itachi i rzucił
młodszym po butelce wody.
Położyli się na trawie i zaczęli wpatrywać się w niebo.
Mówili sobie, co przypominają im chmury, a lekki wiaterek poruszał ich włosami.
Po paru minutach Itachi wstał i poderwał Naruto i Sasuke.
-Zaczynamy. Powalczymy sobie pół godziny i idziemy do domu.
Ustawili się naprzeciw sobie, Naruto z Sasuke naprzeciw
Itachiego. Na znak starszego Uchihy ruszyli do ataku. Pierwszy zaatakował
Naruto, a zaraz za nim Sasuke. Itachi przez cały czas unikał kontaktów z
pięścią lub nogą Uzumakiego. Młodszy czarnowłosy, zaszedł od tyłu brata i
chciał go uderzyć w plecy, ale Itachi w ostatniej chwili odskoczył, więc
sześciolatki zderzyli się ze sobą.
-Postarajcie się – powiedział Itach lekko się uśmiechając.
Naruto szybko wstał i pomógł wstać koledze. Spojrzeli sobie
w oczy i skinęli głowami. Blondyn ruszył
do ataku, jego ataki były dość szybkie jak na sześciolatka. Sasuke wykorzystał chwilę, kiedy to Itachi
jest pochłonięty blondynem i zaszedł go od tyłu. Naruto zmusił Itachiego, do
postawienia kroku w tył, aby przewrócił się o stopę Sasuke, ale zrobił za mały
krok. Blondyn rzucił się na czarnowłosego, popychając go całym ciałem.
Itachi wylądował na ziemi, a na nim Naruto przygniatając go.
Sasuke od razu dołączył do przyjaciela, siadając na bracie.
-Brawo! – krzyknął ktoś wychodząc z za drzewa. Tą osobą był
Fugaku, klaskał chłopcom. – Pokonaliście Itachiego, wprawdzie dla niego to
tylko zabawa się, ale i tak gratuluję wam pomysłowości. Jestem z was dumny.
Dzieci najpierw nie wiedzieli co powiedzieć, czy nawet
zrobić. Dopiero, gdy Itachi zakaszlał z powodu braku możliwości oddechu zeszli
z niego i pomogli mu wstać.
-Macie dobre zgranie – powiedział ojciec Sasuke podchodząc
do nich. –Chodźcie już do domu na kolację, Naruto chodź z nami.
Sasuke i Naruto razem!! Cóż więcej do szczęścia im potrzeba? XDD Ahh nie umiem się doczekać kiedy to wszystko przeczytam !!
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńno, no ciekawe jak dalej, jakie będą relacje z Kuramą, mam nadzieję, że dobre, z Sasuke, i kiedy dowie się prawdy, Fugaku widział tą mini walkę...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńno, no ciekawe jak dalej, jakie będą relacje z Kurama, mam nadzieję, że dobre, Fugaku widział tą mini walkę...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia