czwartek, 28 maja 2015

Ukryta Prawda o Naruto -2.

Ukryta Prawda o Naruto -2.
Tak więc, młody, sześcioletni Naruto szedł z rodziną Uchiha do ich domu na kolację. Blondynek był niezwykle szczęśliwy, pierwszy raz ktoś go zaprosił do siebie. Kruk od razu gdzieś zniknął gdy tylko Uzumaki dołączył do jego rodziny. Fugaku ciągle się przyglądał chłopcu, skądś mu się kojarzyło nazwisko Uzumaki, ale wygląd do nikogo mu nie pasował, a jeszcze te lisie wąsy, nie przypominał sobie, aby ktokolwiek w wiosce miał takie.
-Może ci pomóc z tą torbą? – spytał nagle ojciec Sasuke.
-Nie trzeba.
-Co tam masz Naruto? – spytał Sasuke.
-To są moje rzeczy, jak już mówiłem Trzeci dał mi nowe mieszkanie i muszę przenieść swoje rzeczy.
-Czy ta torba nie jest dla ciebie za ciężka? – spytała Mikoto.
-Nie jest, aż tak ciężka.
-Daj poniosę – nalegał dalej Fugaku, po czym odebrał torbę  z rąk chłopca. – Ona waży z 20 kilo.
-Może – odparł chłopiec.
Dalej szli rozmawiając na błahe tematy. Naruto po drodze podziwiał wioskę w zachodzącym słońcu. Gdy doszli do bramy związku Uchiha, Naruto zobaczył dwóch strażników, którzy na widok Fugaku skłonili się. Gdy przeszli Naruto podszedł bliżej Sasuke.
-Twój ojciec jest kimś ważnym? – spytał cicho.
-Jest głową klanu – odparł równo cicho co blondyn.
-O czym tak tam szepczecie? – spytała Mikoto.
-O niczym mamo.
W końcu dotarli do domu. Fugaku położył torbę Naruto przy wejściu, a Sasuke od razu zaczął oprowadzać gościa po domu. Fugaku poszedł do swojego gabinetu, a matka Sasuke do kuchni. Gdy chłopcy obeszli, już wszystko, do domu wszedł Itachi.
-Wróciłem!
Sasuke słysząc brata, zbiegł na dół, a za nim pobiegł Naruto. Blondyn stanął przed schodami, patrząc jak Sasuke wtula się w brata.
-Widzę, że mamy gościa.
-To jest Naruto Uzumaki.
-Cześć, Naruto, jesteś Itachi – powiedział brat rówieśnika blondyna.
-Cześć.
-Kolacja! – krzyknęła Mikoto przywołując wszystkich do kuchni.
Na kolację, mieli naleśniki z dżemem truskawkowym, a na deser kawałek sernika. Przez całą kolację rozmawiali, o tym, że Naruto i Sasuke będą w jednej klasie, jak wygląda nauka w Akademii i po jej skończeniu. Po kolacji sześcioletni chłopcy pobiegli się bawić. 
Naruto opuścił dom Uchihów, gdy zrobiło się ciemno. Proponowali mu, że go odprowadzą, ale on się uparł, że sam trafi, do domu, który nie wie gdzie jest. Do bramy związku dotarł po kilku minutach wędrówki. Wyciągnął karteczkę z adresem, na jego szczęście nie był to sam adres, a dokładne dojście do nowej kawalerki chłopca.
Mimo to miał spore problemy z dojściem, nie kojarzył żadnej z ulic napisanych, za każdym razem pytał pierwszego lepszego przechodnia o drogę. Gdy dotarł do domu, było już grubo po 11 w nocy. Wszedł do środka, zamykając od razu drzwi na klucz. Poszukał sypialni i bez żadnych ceregieli rzucił się w ciuchach na łóżko.
Rankiem obudziło go głośne pukanie. Usiadł na łóżku, rozglądając się zaspanym wzrokiem. Próbował sobie przypomnieć wczorajsze wydarzenia, ale znowu usłyszał głośne walenie w drzwi.
-Idę! – krzyknął wstając.
Gdy otworzył drzwi zobaczył w Kruka.
-Cześć Kruku – powiedział blondynek.
-Cześć Naruto, gotowy na trening.
-Dasz mi chwilę, zjem śniadanie i się przygotuje, wczoraj do późna szukałem tego domu i nawet się po nim nie rozglądałem – powiedział wpuszczając członka Anbu do środka. -Chcesz coś do picia lub jedzenia?
-Nie – odparł szybko Itachi.
Blondynek zrobił sobie szybko kanapki ze składników znalezionych w lodówce, po czym je zjadł popijając herbatą. Następnie pobiegł do sypialni i wyrzucił wszystko z torby na łóżku. Wziął luźne dresy, bluzkę z siateczki, rozpinaną bluzę z kapturem i zestaw kunai i shurikenów. Pobiegł do łazienki i po kilku minutach był gotowy.
-Idziemy? – spytał Kruk widząc gotowego Uzumakiego.
-Możemy.
Wyszli z domu, a blondyn go zamknął. Szli powoli przez opustoszałe jeszcze ulice. Niektórzy sprzedawcy dopiero wchodzili do swoich sklepów. Naruto uważnie oglądał każdą ulicę, każdy zakrent, aby trafić z powrotem bez żadnego problemu do domu.
-Która jest w ogóle godzina?
-Po szóstej – odparł Itachi. – Po drodze powiem ci kilka zasad naszego treningu – nie słysząc żadnej aprobaty kontynuował. – Po pierwsze nikt nie może się dowiedzieć o twoim treningu, po drugie, Hokage dał mi wolną rękę na sposób oraz co mam cię uczyć i na koniec zakończymy twój trening, gdy będziesz wstanie samotnie wykonać misje rangi C.
-Rangi C?! – niedowierzał blondynek.
-Tak, ale tylko w pobliżu wioski. Jeśli jednak nie uda się to skończymy nasze treningi dopiero przed Akademią – chłopak powoli trawił wszystkie słowa, a na koniec popadł w zamyślenie, ocknął się dopiero gdy dochodzili na pola treningowe.
-Dlaczego? – spytał nagle blondynek.
-Co? Dlaczego?
-Dlaczego staruszek, przykłada takie nadzieje w moim treningu? Wczoraj odpowiadał, że nie rozumiem tego teraz, ale ja chcę wiedzieć.
-Usiądź powiem ci coś – Naruto się rozejrzał, byli już na polu treningowym, usiadł pod drzewem. –Co ci wczoraj powiedział Trzeci Hokage?
-Że gdy dorosnę, będę jedyną osobą w wiosce, która może powstrzymać zagrożenie. Nie rozumiem tego, przecież w wiosce jest dużo silnych osób, w tym Staruszek.
-Teraz posłuchaj mnie. Widzisz, w wieku sześciu lat, masz takie pokłady chakry co zwykły jonin w wieku dwudziestu paru lat. Nie wiem kim byli twoi rodzice, ale gdy dorośniesz będziesz niewyobrażalne silny.
-Ale jakim cudem tak jest?
-Nie pytaj mnie o to, spytaj lepiej Hokage, kim byli twoi rodzice – chłopak widocznie posmutniał na słowa o rodzicach. –Co się stało?
-Nic – odparł kręcąc głową.
-Jeśli chcesz trenować musisz być skupiony, i tak naginam zasady, rozmawiając z tobą, wiec możesz to z siebie wyrzucić.
-Chodzi o to, że staruszek nic mi nie chce powiedzieć. Wiem tylko, że moja mama nazywa się Kushina Uzumaki, nic więcej, a każdy mi mówi, że byli, a może gdzieś są.
-Tu cię boli. Teraz masz cel.
-Cel?
-Tak, widzisz życie bez żadnego celu, jest jednym słowem nudne.
-Więc mam już dwa cele.
-Dwa?
-Tak! Chcę zostać Hokage i dowiedzieć się prawdy o sobie.
-Dobrze, teraz możemy zacząć trening. Na początek rozgrzewka.
Naruto zaczął od kilometrowego biegu, potem zrobił kilka pompek, brzuszków, wykopów a na koniec się rozciągał. Po półtorej godziny mogli zacząć.
-Pokaż swoja kontrolę chakry – powiedział wskazując na drzewo.
Naruto stanął dwa metry od drzewa. Skupił się, a następnie truchtem wbiegł spokojnie do połowy  stanął na gałęzi.
-Nie jest perfekcyjnie, ale jest bardzo dobrze jak na 6 lat. Musisz bardziej przykładać się do kontroli chakry. Jonini wchodzą bez żadnego rozbiegu i skupiania się. Robią to intuicyjnie, ale na razie to wystarczy. Mój brat nawet jeszcze nie zaczął treningów.
-Masz brata? – spytał zaskoczony Uzumaki.
-Tak, jest w twoim wieku.
-Jak ma na…
-Nie, koniec tego tematu – powiedział poważnie Itachi. – Skoro potrafisz w podstawowym stopniu kontrolować chakrę, czas na podstawowe techniki w Akademii, w miedzy czasie będę ci wpajał podstawowe pojęcia ze świata shinobi.
-Tak jest!
-Pierwszą techniką jest Henge no Jutsu. Polega na zmianie wyglądu, możesz wyglądać jak inna osoba, zwierzę, przedmiot, cokolwiek. Wymaga kilku pieczęci, z twoją kontrolą chakry powinieneś się uwinąć w godzinę.
Naruto zaczął trenować Henge, a Itachi wpajał mu co nieco o świecie.
-Na naszym kontynencie jest Pięć Wielkich Nacji, czyli krajów, oraz wiele mniejszych. My żyjemy w Kraju Ognia, a dokładnie w wiosce Liścia, założoną przez Hashirame Senju i Madare Uchihe – gdy Kruk powiedział drugie nazwisko, Naruto mógłby przysiąść, ze słyszał warczenie w swojej głowie. – Jednak Madara był żądny władzy i pomiędzy założycielami wywiązała się walka. Wygrał Hashirama, a Madara zginął przeklinając swoich pobratymców, za to, że nie stanęli za nim.
-Czemu nie stanęli za nim?
-Ponieważ każdy miał dość walk i niepotrzebnej śmierci. Na dzisiaj koniec teorii, ćwicz dalej Henge.
-Henge! – krzyknął Naruto, jego ciało zostało spowite przez siwy dym.
Gdy dym znikł zmieniły się lekko jego rysy, znikły wąsiki, we włosach pojawiły się czarne pasemka, oczy pozostały w tym samym kolorze.
-Dobrze, ćwicz dalej, a ja pójdę do Hokage. Gdy skończysz, możesz iść do domu, jutro tutaj o tej samej porze.
-O 6 rano?
-Tak i przyzwyczajaj się.
Powiedział Itachi i zniknął. Naruto złożył pieczęcie i skupił więcej chakry niż poprzednio. Znowu widział dym, który spił jego ciało. Nie miał żadnego lusterka, a nic w czym mógłby się przyjrzeć. Kątem oka zauważył mały strumyk, podbiegł do niego i się przejrzał w krystalicznej wodzie.
Tym razem, zniknęły jego wąsy, miał brązowe włosy, a oczy nabrały ciemniejszej barwy. Stworzył jedną pieczęć i cofnął jutsu. Usiadł nad brzegiem, patrząc się na niebo. Mimo młodego wieku, widział więcej od innych, ale nie to zajmowało jego myśli. Rozmyślał o tym jacy mogli być jego rodzice, czy nadal żyją, a jak tak to gdzie są i czemu go porzucili.
Po trzydziestu minutach przerwy poderwał się do kucka, wsadził ręce do zimnej wody i się jej napił. Wstał i wrócił do treningu.
Po godzinie uznał, że opanował te jutsu. Ruszył do domu, ale gdy przekraczał bramę, przypomniał sobie, że nie ma tam nic do jedzenia. Po drodze wstąpił do Ichiraku Ramen na jedną miskę zupy, ale na tej jednej się nie skończyło. Po zjedzeniu pięciu misek, ruszył do jakiegoś spożywczego, po jakieś jedzenie.  Większość stanowił Ramen w proszku, ale kupił też trochę owoców i różnych rzeczy na kanapki.
Zaniósł to do domu, porozkładał i poszedł wziąć prysznic. Umyty i ubrany w czyste ubrania wyszedł z domu. Postanowił odwiedzić Sasuke. Strażnicy bramy go chyba zapamiętali, bo bez problemu go wpuścili. Pobiegł do domu głowy klanu. Po zapukaniu w drzwiach pojawił się Itachi.
-Cześć Naruto, Sasuke jest za domem ćwiczy z ojcem.
-To ja przyjdę później – powiedział cofając się.
-Poczekaj! Wejdź, chodź za mną.
Itachi zaprowadził blondynka na tył domu. Sasuke wraz z Fugaku stali na pomoście, ojciec Sasuke stał z rękami splecionymi na piersi, czarnowłosy chłopiec ćwiczył jakąś technikę, bo z jego ust co chwilę wydobywał się mały płomień. Ojciec Itachiego i Sasuke był chyba niezadowolony, a jego mina na twarzy to potwierdzała.
-Sasuke, Naruto przyszedł do ciebie – powiedział Itachi, zwracając ich uwagę na sobie.
-Dzień dobry Fugaku-san, cześć Sasuke.
-Witaj Naruto.
-Cześć Naruto.
-Sasuke, zrób sobie przerwę – powiedział Fugaku.
-Hai ojcze.
Głowa klanu Uchiha poszła do domu, natomiast chłopcy usiedli na pomoście. Słońce paliło ich nie miłosiernie, ale im to nie przeszkadzało.
-Co tam słychać Sasuke? – spytał Naruto.
-Ćwiczę Kule Ognia, ale mi nie wychodzi, a u ciebie?
-W sumie to nic ciekawego, od rana chodziłem po wiosce – Itachi uśmiechnął się w duchu, jak na razie Naruto dotrzymywał obietnicy. – Może Itachi ci pomoże w tej technice.
Obydwoje spojrzeli na starszego Uchihe. Wyczekiwali odpowiedzi na pytanie blondyna.
-No dobra, tylko już tak nie patrzcie. Chodzi, aby dobrze zmieszać chakrę, na początku staraj się mieszać mało chakry, jest łatwiej, gdy ci wyjdzie, używaj coraz więcej energii.
-Hai! – odkrzyknął Sasuke i od razu zerwał się do pozycji stojącej.
Czarnowłosy zrobił tak jak mu mówił jego brat. Zmieszał mało chakry w płucach po czym ją wypluł. Dla zdziwienia Sasuke, wypluł kulę ognia o średnicy jakiegoś metra.
-Tak! – krzyczał skacząc. – Spróbuję jeszcze raz!
Sasuke znowu wykonał to jutsu, wypluł kule ognia ciut większą od poprzedniej.
-Ja już pójdę, nie będę wam przeszkadzał – powiedział Naruto.
-Odprowadzę cię – powiedział Itachi.
Sasuke został sam dalej trenując. Natomiast Itachi odprowadzał Naruto do samej bramy dzielnicy. Szli w ciszy.
-Nie gniewaj się na niego, dopiero zaczęli te treningi i  Sasuke jest bardzo zafascynowany nimi.
-Skąd wiesz, że mnie coś trapi?
-Czuję to – odparł Itachi.
-Na razie Itachi-san – powiedział Naruto przy bramie.
Czarnowłosy wrócił się do domu, pomóc w treningu Sasuke, natomiast Naruto także udał się do domu, ale okrężną drogą. Szedł przez park, głowę miał spuszczoną w dół, a ręce schowane w kieszeniach dresów. Gdy tak szedł widział, bawiące się dzieci z rodzicami lub rodzeństwem, bawili się w różne rzeczy lub grali w piłkę lub jeszcze puszczali latawce.
Na te widoki, zrobiło mu się smutno. On nawet nie wie kim byli dokładnie jego rodzice, a imię i nazwisko Kushina Uzumaki nic mu nie mówiło.
-Staruszek mi nie powie, w szpitalu także nikt mi nie pomoże – mówił do siebie. – Ciekawe czy spis mieszkańców jest dostępny dla każdego? Ale po co mam iść to sprawdzić, kto o zdrowych rozsądkach da sześciolatkowi taki spis. Moje życie jest pokręcone – westchnął dość głośno.
-Zależy kto jak patrzy na świat.
Chłopak zaczął się rozglądać. Zobaczył Staruszka stojącego przed nim.
-Co tutaj robisz Naruto? – spytał Hiruzen, kucając przed chłopcem.
-Wracam od Sasuke i tak sobie chodzę przez wioskę.
-Sasuke?
-Tak poznaliśmy się wczoraj w Ichiraku Ramen, zaprosili mnie tez na kolację.
-Rozumiem. Chodź odprowadzę cię do domu – Naruto pokiwał głową i ruszył za swoim przybranym dziadkiem. – Powiesz mi jak tam twój trening?
-Super! Nauczyłem się Henge no Jutsu, a Kruk mi powiedział, że moja kontrola chakry jest bardzo dobra jak na sześć lat.
-Kruk powiedział ci kiedy skończycie treningi?
-Tak, gdy będę sam wstanie wykonywać misje rangi C lub dopóki nie pójdę do Akademii.
-Więc, gdy skończycie treningi dam ci prezent.
-Jaki?!

-Przecież wiesz, ze ci nie powiem – zaśmiał się Sarutobi, a Naruto burknął coś pod nosem. – Jesteś niezwykłym sześciolatkiem – powiedział wesoło Hokage, czochrając blond czuprynę.

3 komentarze:

  1. !!!! Koffammm, jak ty się rozpisujesz! Ale jak ciekawie, ja nawet do ciebie nie mogę się porównywać!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    mam nadzieję, że Naruto będzie miał dobre kontakty z lisem, Gukagu nie uważa, że wygląda jak Minato?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    wspaniale, mam nadzieję, że Naruto będzie miał dobre konyakty z lisem, Fugaku nie uważa, że wygląda jak Minato?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń