wtorek, 1 września 2015

Ukryta Prawda o Naruto -32.

Rozdzialik z okazji końca wakacji, choć nie ma się z czego cieszyć.

Ukryta Prawda o Naruto -32.
-----Naruto----
Podróż do wioski Gwiazd zajęła nam dwa dni. Wioska była mała, ale za to arena była jak pół Konohy. Był tu wielu różnych ludzi, wszystkie stragany były zapełnione. Panował tu szum, każdy rozmawiał na temat tych Igrzysk. W oddali było widać zamek, zapewne władcy tej wyspy.
Jedno stoisko zwróciło moją uwagę, było to stoisko z różnymi maskami. Jedna rzuciła mi się w oczy, w kształcie Lisa, była identyczna do tej, którą dał mi Staruszek. Podszedłem do tego straganu i kupiłem sobie tą maskę.
-Po co ci ona? – spytała Mei.
-Kiedyś dostałem taką od Trzeciego Hokage, była identyczna, wiec budzi wspomnienia.
-Rozumiem.
-Tak w ogóle to gdzie teraz idziemy.
-Musimy znaleźć Hokage.
-To może kogoś spytamy?
-Nie trzeba – powiedziała Mei.  –Patrzcie!
Na ścianie areny był wielki telewizor, który nadawał z areny, aby każdy mógł oglądać Igrzyska. Akurat teraz była pokazywani wszyscy Kage. Ruszyliśmy od razu na arenę, po drodze cały czas spoglądałem na ten ekran. Obraz zmienił się na punktację.
-Nie wierzę, Konoha jest ostatnia – powiedziałem niedowierzając.
-Widać Kumo znowu wygra – dodała Mei.
Na arenę weszliśmy bez problemu. Problemy zaczęły się później, było tu tyle ludzi, ze nie można było przejść. Najgorzej miała Mei, która cały czas trzymałą Hosakiego za rękę, aby się nie zgubił. Po jakiś trzydziestu minutach zabrzmiał gong, a wszyscy zaczęli się rozchodzić.
-Teraz jest dwudziestominutowa przerwa – powiedziała Mei.
-Wykorzystajmy ją – powiedziałem przyśpieszając kroku.
-Naruto, spokojnie. Zdążymy.
-Na pewno?
-Tak.
Po dziesięciu minutach marszu doszliśmy do strefy dla ważniejszych gości, w tym Kage.
-Stać! – krzyknął strażnik. –Czego tu szuakcie?
-My do Hokage.
-Pokazać przepustki.
-Jakie przepustki?
-Nie ma przepustek, nie ma wejścia.
Mimo to próbowałem go wyminąć, ale zagrodził mi drogę włócznią.
-Szedłem tu dwa dni, aby spotkać się z Hokage, wiec byle jaki strażnik mi w niczym nie przeszkodzi!
Chwyciłem za włócznię i przełamałem ją na pół. Spojrzałem twardym wzrokiem na strażnika, widać było, ze się przestraszył. Odszedł na bok i nas przepuścił.
-Co to strażniczy, skoro się boją? – powiedziałem do siebie.
-Pochodzą z Wioski Gwiazd więc, nie znają się za bardzo na walce – powiedziała Mei.
-Masz dużą wiedzę.
-Sporo czytam.
Przeszliśmy przez hol i dotarliśmy do schodów. Na górze również była widownia, przeszliśmy przez nią i dotarliśmy do pomieszczenia, gdzie byli Kage.
-Stać!
-Znowu strażnik?
-Czego tu szukacie.
-Hokage.
-Chodźcie za mną.
Nie wiedząc co robić ruszyłem za nim.  Po paru minutach dotarliśmy do jakiegoś pokoju. Strażnik zapukał i wszedł do środka. Po chwili wyszedł i nas wpuścił.
Weszliśmy do środka, był to zwykły pokój, gdzie można była odpocząć. Babunia siedziała w fotelu i patrzyła się na nas.
-Nie ma mnie dwa lata i wioska już schodzi na psy – powiedziałem, a na jej czole pojawiła się żyłka.
-Mów kim jesteś. Nie mam humoru na takie bzdety.
Nic już nie mówiąc zdjąłem maskę. Jej reakcja była śmieszna. Najpierw zbladłą, jej oczy rozszerzyły się, następnie zerwała się i mnie przytuliła.
-Naruto, żyjesz.
-Tak i czuję się świetnie – odparłem. Puściła mnie i usiadła z powrotem na fotelu.
-Gdzie byłeś i kim są twoi towarzysze?
-To jest Hosaki Namikaze Uuzmaki, a to jego wnuczka Mei. Znalazł mnie i opiekowali się mną.
-Czemu nie dałeś żądnego znaku życia przez ponad dwa lata.
-Naruto potrzebował dużo odpoczynku i spokoju – powiedział za mnie Hosaki.
-Później  o tym porozmawiamy. Powiedz Babuniu, o co chodzi z tymi Igrzyskami.
-Szkoda o tym gadać. Brakuje nam dobrych shinobi, aby zając chociaż trzecie miejsce.
-A Sasuke, Kisuka i reszta?
-Sasuke, Neji, Kisuka, Yuki, Lee wygrali swoje pojedynki i konkurencje, ale reszcie się nie udało.
-Jest aż tak trudno?
-Niektóre konkurencję są trudne, ale trudniejsze jest odpowiednie dobranie ludzi do nich. Na przykład, gdy w konkurencji, w której brała udział Tenten, lepszy byłby Kiba, ponieważ trzeba było wywęszyć kilka rzeczy pod ziemią. Nie wiadomo na czym będzie polegała konkurencja, oprócz ostatniej. Ostatnia zawsze jest walką.
-Więc wystaw Sasuke.
-Nie można, już występował.
-Więc pozwól mi walczyć. Kto ma walczyć z Konohy.
-Został tylko Shino. Nie wiem czy to dobry pomysł, abyś walczył.
-Spokojnie, nie martw się o nic.
-Wywołasz zamieszanie?
-Ja nie będę walczył, będzie walczył Kitsune.
Babunia zagryzła dolną wargę i nie odzywała się przez chwilę. Dopiero, gdy usłyszeliśmy gong, odezwała się.
-Dobra. Idź na arenę ja załatwię resztę. Jeśli jakimś cudem pokonasz wszystkich wygramy to.
-W końcu się rozerwę – powiedziałem rozprostowując kości. –Po walce musimy poważnie porozmawiać – mój ton się zmienił, co zaskoczyło Hokage.
Wyszedłem z pokoju i udałem się na arenę.  Za mną szła Mei i Hosaki.
-Idźcie na trybuny, usiądzie, gdzieś.
-Opłaca nam się tam iść? – spytała żartobliwie Mei.
-Nie – odparłem krótko i wyszedłem na arenę.
Byli tu już wszyscy. Nieźle opalony facet z goglami przeciwsłonecznymi. Na głowie miał białą chustkę ze znakiem Wioski Chmury, w dłoniach jakiś notatnik i długopis. Na plecach miał osiem katan, co mnie zaskoczyło. Ubrany w czarne spodnie i biały bezrękawnik.
Kolejną osobą był czarnowłosy chłopak, z jego brązowych oczu biła pewność siebie. Ubrany w standardowy strój jonina Wioski Skały. Skoro miał strój jonina, w tak młodym wieku musi być silny. Miał na oko 17 lat. Niczym innym się nie wyróżniał.
Kolejnym chłopakiem był brązowowłosy chunin z Wioski Piasku. Na plecach miał dwa sztylety, chustka zasłaniała mu pół twarzy. Zielone oczy dokładnie lustrowały teren i przeciwników.
Kolejną osoba był mężczyzna z Wioski Mgły. Miał na plecach dwie długie katany. Na lewym poliku, aż do oka miał szramę po ranie. Podobnie jak poprzedni dokładnie oglądał przeciwników.
Ostatnią osobą był sędzia, choć na niego nie zwracałem jakiejkolwiek uwagi.
-Kim jesteś? – spytał sędzia.
-Kitsune, zastępuje Shino Aburame.
-To nie dozwolone! – krzyknął chłopak ze Skały.
-No i? Boisz się?
-Chyba śnisz, Konoha za każdym razem przegrywa i tym razem będzie tak samo.
-Skoro tak sądzisz, to czego się pienisz? – spytałem z irytacją w głosie.
-Cisza! – krzyknął sędzia. – Zaraz będziecie mogli się wyżyć. Jedyną zasadą jest odrobina rozsądku, macie uważać na ściany areny.
-Więc nie będę mógł użyć lepszych technik – powiedziałem z lekkim zawodem.
-Ciekawe jakich?
-Takich, które zmiotą tą arenę z powierzchni ziemi.
-Cisza! Rozpoczynamy ostatnią konkurencję, polega ona na walce. Ten, kto ostatni ustanie na nogach wygrywa.
-Mogę się założyć, że ten Kitsune padnie jako pierwszy. Czas Konohy minął.
-Sędzio zmieniam zdanie – powiedziałem nagle.
-Jakie?
-Zamiast Kitsune – powiedziałem  łapiąc za płaszcz i maskę. – Jestem Naruto Namikaze Uuzmaki!
Po ich twarzach przeszedł szok i niedowierzanie, podobnie po widowni przeszły krzyki niedowierzania.
-Nie… nie wierzę – powiedział gość z Chmury,  upadł mu ołówek. –To ty pokonałeś pięć biju.
  -Start! – krzyknął sędzia i odskoczył na bok.
-Odama Rasengan! – krzyknąłem uderzając w ziemię.
Cały plac areny uległ zniszczeniu. W powietrze wzbiły się tumany kurzu. Co rusz słyszałem czyjś kaszel.
-Futon: Podmuch!
Czyjeś jutsu rozwiało kurz, było skierowane we mnie, musiałem zasłonić oczy, aby nie dostało się do nich piasku.
-Nie wierzę, rozwalił podłoże jednym jutsu.
-To jakiś potwór.
-Wiec potwora, trzeba pokonać potworem! – powiedział facet z Chmury.
Jego ciało zostało otoczone przez pomarańczowa chakrę, a następnie przybrał kolejną formę. Skóra została zdarta, a krew zafarbowała chakrę. Z tyłu miał osiem ogonów, zaczęły wyrastać mu kości.
-O Tak! – krzyknął i ruszył do ataku.
Skrzyżowałem ręce przed twarz, aby zablokować atak. Mimo to siła wbiła  mnie w ścianę areny.
-Też mi potwór – usłyszałem czyjś głos.
-Wystarczyło jedno uderzenie.
-Konoha jest tylko mocna w gębie – nerwy zaczęły mi puszczać. Wkurzony wstałem i wyszedłem.
-Masz parę w łapie – powiedziałem otrzepując się z kurzu. – Ale takim atakiem to ty nawet nie powalisz Ichibiego.
-Yoton: Gejzer! – chłopak z Mgły złożył jakieś pieczęcie i przyłożył dłonie do ziemi.
Najpierw nic się nie stało, ale o chwili ziemia zaczęła się trząść i pękać  miejscu gdzie stałem. Gdy spod moich nóg wystrzelił gejzer lawy, zniknąłem w Czarnym Błysku.
-Bardzo dobre jutsu, ale jesteś strasznie wolny.
-To jest jutsu Czwartego Hokage.
-Tak. Walczyłeś z moim ojcem.
-Oj…cem? Jesteś synem Yondaime Hokage?
-Doton: Trumna.

Z moich boków wyrosły dwie połówki trumny z duża liczbą kolców w środku. W ciągu sekundy, zetknęły się tam gdzie stałem.
 -Nadal za wolno – powiedziałem pojawiając się za ich plecami.
-Przestać uciekać, tylko walcz!
-Ja nie uciekam, tylko przedłużam walkę. Nie chcę aby skończyła się zbyt szybko.
-Sabaku Kyu!
Piasek zaczął się owijać wokół mnie, ale nim zakrył mi usta, rozwiałem go jedną ręką.
-Jesteś uczniem Kazekage?
-Tak i jestem w tym bardzo dobry.
-Bijudama!
Złożyłem dłonie tak samo jak wtedy w obronie wioski. Bijudama została teleportowana gdzieś daleko w góry.
-Miało nie być niszczycielskich technik – powiedziałem do ośmioogoniastego, uśmiechając się wrednie.  – Czas chyba kończyć. Mokuton: Mistyczny Las.
Z ziemi zaczęły wyrastać drzewa, które owijały się wokół każdego i wysysały chakrę. Najdłużej zeszło z jinchuuriki, ale po kilku minutach i on został pozbawiony energii. Gdy cofnąłem jutsu, wszyscy leżeli nieprzytomni na ziemi.
-Czy ktoś jeszcze ma do zarzucenia, że Konoha jest słaba! – krzyknąłem, ale nikt nie warzył się odezwać. – Tak myślałem! – powiedziałem i zszedłem z areny.
Jeszcze długo słyszałem jak shinobi Wioski Liścia skandują moje imię. Gdy tylko minąłem drzwi napotkałem mnóstwo par oczu, na sobie.
-Cześć – powiedziałem do wszystkich.
-Tylko tyle masz do powiedzenia! – krzyknęła Kisuka.
-Myśleliśmy, ze nie żyjesz! Nagle pojawiasz się na arenie, pokonujesz wszystkich dwoma jutsu i mówisz tyko cześć! – wydarł się Sasuke.
-Arena, chyba nie jest najlepszym miejscem na rozmowę. Wytłumaczę wszystko w wiosce.
-Nie, powiesz teraz – powiedziała, któraś dziewczyna z tyłu.
-Lisa? – przede mną pojawiła się Lisa, o dziwo miała ochraniacz Konohy.
-Tak, a teraz mów? Szukaliśmy cię i to długo.
-Kiedy walczyłem jakimś cudem mój krewny wyczuł, że potrzebuję pomocy. Znalazł mnie i zaopiekował się mną. To jest wszystko tak w skrócie.
-Chyba skrót skrótu – powiedział kpiąca Sasuke.
-Ja tez się cieszę, że was widzę, ale musze iść do Babuni.
-Ile razy ci mówiłam, abyś mnie tak nie nazywał?
Wszyscy zrobili przejście. Przed mną stanęła Hokage. Ręce miała założone na piersiach, a wzrok był surowy.
-Skończyłeś walkę więc o czym chciałeś pogadać? – spytała poważnie.
-Nie tutaj,  musimy mieć pewność, że nikt nie podsłuchuje – odparłem tak samo poważnym tonem, co zdziwiło wszystkich.
-Do wioski jest prawie 3 dni drogi – powiedziała Tsunade.
-Znajdziemy się tam szybciej.
-Więc zaraz po zakończeniu tych Igrzysk wracamy do wioski.
Skinąłem jej głową i zniknąłem w Czarnym Błysku. Pojawiłem się w wiosce. Od razu ruszyłem w poszukiwaniu Mei i Hosakiego. Udało mi się ich znaleźć po jakiejś godzinie, pod wejściem na arenę.
-Tu jesteście – powiedziałem podchodząc do nich.
-Gdzieś ty był, cały czas cię szukamy!
-I nawzajem. Może pójdziemy coś zjeść?
-Z chęcią.
Po paru minutach znaleźliśmy jakąś knajpkę. Zamówiłem dla nas jedzenie i picie, po czym zajęliśmy wolny stolik.
-Dałeś niezły pokaz – powiedziała Mei.
-Taa…
-Cos się stało?
-Nie, czemu pytasz?
-Bo jesteś jakiś markotny? Chodzi o tamto?
-Tak, jeśli Orochimaru wskrzesił ich, to bóg wie kogo jeszcze.
-Powiedziałeś o tym Hokage?
-Nie, jeszcze. Zaraz po zakończeniu ruszamy do wioski, tam wszystko wytłumaczę.
Po zjedzeniu, ruszyliśmy na poszukiwania Hokage. Okazało się, że sama nas znalazła.
-Naruto tu jesteś. Chodź zaraz będą wyniki, idź na arenę.
Biegiem ruszyłem na arenę, Mei i Hosaki poszli na trybuny, a Hokage na swoje miejsce. Wszyscy uczestnicy stali obok siebie, ja stałem przy Sasuke. Kage stali za sędzią, który gadał coś do wszystkich, ale chyba nikt go nie słuchał.
-Zanim ogłosisz wyniki – do sędzi podszedł Raikage. – Czy w regulaminie jest napisane, ze tuż przed walką można zmieniać zawodnika?
-Regulamin…
-A co, chcesz rewanżu, że twój brat przegrał? – spytał z kpiną.
-Zamilcz jeśli chcesz żyć smarku!
-A w facjatę chcesz oberwać!?
-Naruto! – krzyknął Sasuke. – Opanuj się, chcesz wywołać wojnę.
-Twój koleżka ma rację. To, że jakimś cudem pokonałeś wszystkich, nie znaczy, że ta marna wioska jest najsilniejsza – wtrącił TsuchiKage.
-Coś powiedział staruchu?
-Zważaj na słowa smarkaczu. Widać, że jesteś tak samo głupi jak twój ojczulek.
-Proszę o spokój. Tsuchikage, proszę nie prowokować Naruto – powiedział sędzia.
-Jeszcze słowo, na temat mojego ojca, a sprawię, że będziesz błagał o litość.
-Twój ojciec był najgłupszym….
Miarka się przebrała. Aktywowałem Sharingana, a z mojego ciała zaczęła wydobywać się czarna chakra. Moje intencja mordu musiała przerazić każdego, było to widać po ich twarzach. Zacząłem iść w jego kierunku, nagle zostałem otoczony przez wszystkich shinobi Wioski Skały, którzy tu byli.
-Naruto! – krzyk Babuni rozniósł się po całej okolicy. – Uspokój się!
-Bo co?
-Bo zostaniesz zatrzymany!


10 komentarzy:

  1. Prosze o więcej :D super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe niech rozjebie skałę proszę:D A tak ogólnie rozdzialik zajebisty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pokonując 5 ognistych bestii to chyba kilku ludzi ze skały nie będzie dla niego problemem ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aghhhhhhyyyyy! No wiesz ty co, w takim momencie?! Masakra no masakra z tobą!
    Ale były by jaja, jakby sie okazało że Raikage nawija jaki to Blondaime jest debilem, a ten staje za nim bo wskrzeszony i tak "pierdol sie , mam w zamian zajebistego syna" ...
    derp
    Mało realistyczne wiem

    OdpowiedzUsuń
  5. Aghhhhhhyyyyy! No wiesz ty co, w takim momencie?! Masakra no masakra z tobą!
    Ale były by jaja, jakby sie okazało że Raikage nawija jaki to Blondaime jest debilem, a ten staje za nim bo wskrzeszony i tak "pierdol sie , mam w zamian zajebistego syna" ...
    derp
    Mało realistyczne wiem

    OdpowiedzUsuń
  6. Aghhhhhhyyyyy! No wiesz ty co, w takim momencie?! Masakra no masakra z tobą!
    Ale były by jaja, jakby sie okazało że Raikage nawija jaki to Blondaime jest debilem, a ten staje za nim bo wskrzeszony i tak "pierdol sie , mam w zamian zajebistego syna" ...
    derp
    Mało realistyczne wiem

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział;) Ecleette twój pomysł jest poprostu powalający;) Z 5 się śmiałam^^ aż mi łezka poleciała;) He he^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Gdzie jest mój rozdział się pytam -_- Ecleette zajebisty pomysł, który trzeba wykorzystać, ty autor masz wykorzystać jakoś jej pomysł. Ogólnie opowiadanie jest zajebiste, dlatego czytałam je na lekcji. A taką mam prośbę niech ktoś mi powie co ile są rozdziały to będzie git bo nie wiem :D No to ja poproszę rozdział na niedziele, żeby zakończyć zajebisty weekend. :3 No tak więc... nie wiem co powiedzieć he he.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,
    świetny rozdział, świetna walka, czy zupełnie do nich nie dociersla, że jest synem Minato Namikaze?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej,
    wspaniale, walka wyszła świetna, czy nie dochodzi do nich że to syn Minato Namikaze..
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń