czwartek, 8 października 2015

Ukryta Prawda o Naruto -39.

Miałem sporo czasu i chęci na pisanie, dlatego rozdział jest dzisiaj, a nie dopiero w sobotę. Co do następnej notki to jest duże prawdopodobieństwo, że będzie w poniedziałek.

Ukryta Prawda o Naruto -39.
-Straciliśmy Obito oraz połowę klonów Zetsu, musimy opracować nową strategię.
-Pain, pamiętaj, ze nami nie rządzisz – wtrącił Orochimaru.
Yahiko, Orochimaru i Madara siedzieli przy kamiennym stole, Pain i wężowy sanin, byli pogrążeni w dyskusji, a Uchiha był znudzony całym tym gadaniem. Światło dawało kilka świec, które były  na ścianach.
-Musimy zaatakować szybko i z zaskoczenia – dodał były uczeń Trzeciego Hokage.
-Rzucimy wszystkie klony Zetsu na główna bramę równo o zmroku. Dzięki tej dywersji wedrzemy się od drugiej strony wioski.
-Skończcie paplać jak baby na targu – warknął zirytowany Madara. – Zaatakujemy frontalnie, bez żadnego cackania się. Najlepiej jak najszybciej, dopóki siły Konohy są osłabione.
-Ale wtedy…
-Jeśli chcesz robić inaczej, odejdź stąd najszybciej.
-Nie będziesz mi rozkazywał – odparł Yahiko. – Jakiś antyk nie ma prawa… - przerwał, gdy na jego ciele zacisnęła się ręka susano.
-Masz szczęście, jesteśmy w małym pomieszczeniu, nie chcę się brudzić krwią – powiedział Madara i go puścił. – Ale zabić cię mieczem to co innego – w jednej sekundzie Pain został przebity przez niebieski miecz Susano.
Orochimaru patrzył na to obojętny wzrokiem, gdy Yahiko przestał oddychać Madara rzucił nim o ścianę robiąc w nim duże wgniecenie.
-Atakujemy dzisiaj o zmroku – powiedział Madara wstając od stołu. – Nie próbuj go wskrzeszać, kontrola Naruto już ci przysporzy dużych problemów – skończył i wyszedł.

Konoha pogrążała się w ciemnościach, słońce zaszło, a ulice zaczęły oświetlać lampy. Tym co przerażało wszystkich był czerwony księżyc, który górował na niebie. Pięciu Kage siedziało przy stole w Sali obrad w budynku administracyjnego. Dokonywali ostatnich zaleceń w obronie wioski. Lampy oświetlały cały gabinet.
-A co jeśli zaatakują frontalnie? – spytał Onoki.
-To jest możliwe, Madara może rzucić się na taki atak, ale Orochimaru raczej stawia na atak z zaskoczenia – wyjaśniła Hokage. – Musimy zachować czujność.
-Rozstawmy na murach członków klanu Hyuuga – zaproponował Sasuke.
-Dobry pomysł, ale nie starczy ich aby obsadzić cały mur.
-Więc rozstawmy ich w strategicznych miejscach -  dodał Shikamaru.
Nagle całą wioskę zatrząsnęło. Sasuke zerwał się i podbiegł do okna.
-Chyba nie zdążymy. Do wioski zmierza jakiś olbrzymi stwór – powiedział widząc jak do Konohy idzie statua, która wysysała biju z jinchuuriki.
-Przygotować się do obrony.
Sasuke wybiegł z gabinetu i ruszył do bramy głównej. Kage spojrzeli po sobie i również wybiegli. Po drodze mijali mieszkańców, którzy pędzili do schronów. Po paru minutach stali przed bramą główną na czele wojsk.
Zdziwili się, gdy zobaczyli na stworze tylko Madare i Orochimaru. Zaniepokoił ich fakt, że nie było tam Yahiko, a szczególnie Nagato i Konan. Stanęli jakieś sto metrów od bramy.
-Atakuj – powiedział Madara.
Posąg otworzył szeroko usta, a z nich zaczęły wyskakiwać białe klony Zetsu.
-Przygotować się! – krzyknęła Tsunade i zaczęła skupiać chakre w ręce.
Gdy stwory były blisko bramy, Tsunade uderzyła wraz ze swoją uczennicą w ziemię, tworząc wielki krater, w który wpadły klony. Następnie użytkownicy Dotonu złożyli kilka pieczęci i zaleli krater błotem.
-Katon: Ognista Kula.
Kilka ognistych kul pomknęło w różne strony paląc wrogów. Dzięki temu, też błoto zastygło i stało się gliną, w której zostały uwięzione potwory. Wszyscy shinobi ruszyli do ataku. Najgorzej było walczyć z tą statuą, miała duży zasięg i nie pozwalała podejść do siebie. Gara dzięki swojemu piaskowi, próbował podlecieć jak najbliżej, ale statua, jak na swoją wielkość była bardzo zręczna.  
Z każdą minutą ilość wrogów malała, podobnie było z shinobi. Ciągle ktoś używał jakiś technik, aby zabić jak najwięcej wrogów, ale mimo to zostali spychani do centrum wioski.
Bitwa przeniosła się na ulice Konohy, które nie były jeszcze odbudowane po poprzednim ataku. Nadzieja, na to, ze przeżyją malała, z każdą sekundą. Nagle wszyscy usłyszeli wycie, zaprzestali walk i zaczęli szukać źródła wycia.
-Na murze – krzyknęła Kisuka. – To są wilki.
Na murze stały wilki, gotowe do walki. Było ich bardzo dużo, każdy stał gotowy, aby się rzucić i zagryźć kogoś na śmierć. Toba, głowa klanu wilka, wychylił się i zawył głośno. Wtedy wszystkie wilki zeskoczyły na ziemię i rzuciły się na białe stwory.
-To są wilki Naruto – powiedziała Tsunade.
Toba podszedł do Tsunade, spojrzał jej w oczy i odwrócił się w stronę Orochimaru i Madary.
-Zabiliście naszego przyjaciela, teraz odpłacimy się wam tym samym – powiedział basowym głosem i rzucił się do ataku.
Orochimaru posłał na niego kilka węży, wilk zręcznie je ominął i rzucił się na wężowego sanina, zrzucając go z dachu budynku na ziemię, przygniatając go do ziemi. Wgryzł się w jego ramię, szarpnął mocno i wyrwał kawałek mięsa. Krzyk sanina rozszedł się po całej okolicy. Nagle Toba został owinięty przez sporawego węża.
Orochimaru wydostał się spod niego i zrzucił skórę, jak wąż. Wąż, który zacisnął się na ciele wilka, już chciał ugryźć go w szyję, ale Toba był szybszy i odgryzł mu łeb.
Sytuacja zaczęła się zmieniać, a wilki znacznie się do tego przyczyniły. Klonów Zetsu było coraz mniej, wiec większość shinobi rzuciło się na statuę i Madarę. Zaczęli ich spychać do bram wioski, aż w końcu walka znowu przeniosła się pod bramę.
Madara skoczył na głowę statuy, dotknął jej, a drugą ręką wykonał jakieś pieczęcie. Nagle z paszczy zaczęła, wydobywać się czerwona chakra, która skupiała się w pięciu różnych miejscach.
-Biju – powiedziała Kisuka.
Dla niektórych wróciły wspomnienia z poprzedniej walki z biju.
-Tym razem Naruto nas nie uratuje – powiedział Sasuke.
Nagle wszyscy usłyszeli głośny ryk z za ich pleców. Spojrzeli za siebie, na wzgórzu, na którym były głowy Kage był Kyuubi. Zaryczał jeszcze raz i skoczył. Wylądował przed swoim rodzeństwem. Rzucił się na resztę biju. Nagle z ciała Kisuki zaczęła się wydobywać pomarańczowa chakra, która zbierała się obok jej ciała i przybierała cielesną formę. Po chwili obok niej stał w miniaturowej wersji piecioogoniasty, który ruszył na pomoc Kuramie.
-Będę miał dwa nowe biju do kolekcji – powiedział Madara i spojrzał na Kyubiego, chcąc zawładnąć nad nim. – Co jest, nie mogę przejąć nad nim kontroli?
-Może masz limit? – powiedział Orochimaru.
-Ja nie mam żądnych limitów! – krzyknął zdenerwowany Uchiha. – Naruto na pewno coś zrobił.
-On nie żyje.
-Na pewno coś zrobił, gdy jeszcze żył.
Kurama w tym czasie ogonami chwycił Hachibi i rzucił nim w niebo. Dzięki skrzydłom zawisłą w powietrzu, przez co stała się łatwym celem.
-Bijudama!
Siła jutsu była niewiarygodna. Każdy był zszokowany siłą, pamiętali siłę bijudamy, gdy Naruto walczył z biju, ale ta była co najmniej dwa razy silniejsza. Gdy Kyuubi oglądał efekt swojego ataku, Sanbi jako pocisk uderzył w niego i odrzucił go na bramę wioski. Przed przygnieceniem ludzi, ochronił go Hachibi, który pojawił się znikąd. Gdy biju się pozbierały, Sanbi ponowił atak, ale tym razem Kurama złapał go ogonami i rzucił w stronę pięcioogniastej, która przygniotła do ziemi, a następnie wystrzeliła jasny promień, w jego głowę, wyrzucając go z walki.
Walka się wyrównała, było trzech na trzech. Całą szóstka w jednej chwili zaczęła tworzyć bijudamy. Połączyły się i teraz były tylko dwie, ale za to strasznie wielkie. Kule zderzyły się, tworząc falę uderzeniową i zaczęły się przepychać, aż w końcu silniejsza zwyciężyła i bijudama demonów stojących po stronie Konohy uderzyła we wrogów, cała trójka biju padłą na ziemię i już nie wstała.
Pieciogoniasta zaczęła zmieniać się w pomarańczową chakrę i wniknęła w ciało Kisuki, podobnie było z ośmioogoniastym, ale on przyjął postać człowieka. Kurama zmniejszył się do wielkości dużego psa. Podszedł do Madary, pokazał mu swoje kły i wściekły wzrok.
-I co teraz? – spytał basowym głosem.
-Co on zrobił, że nie mogłem przejąć nad tobą kontroli? – spytał Madara.
-Oddał mi swoją chakrę. Od teraz mam w sobie cząstkę człowieka.
-To nic nie zmienia.
-Oj zmienia, jesteś tylko głupim człowiekiem, który nic nie wie o biju.
-Robi się nieciekawie – powiedział Orochimaru. – Chyba nadszedł czas.  Edo Tensei.
Kage słysząc te słowa, zaczęli się obawiać, że przyzwie kilkunastu silnych shinobi, ale z ziemi wyrosłą tylko jedna trumna. Kurama odskoczył do tyłu i stanął przed Kage. Wieko opadło, a  z trumny wyszedł dobrze im znany chłopak. Nastroszone blondwłosy i lisie blizny na polikach, jedynie oczy się nie zgadzały, miał czarne białko i złotą źrenicę.  Na sobie miał zwykły dres oraz czarny długi płaszcz, z odcieniami czerwieni w środku.
-Co jest? – spytał, patrząc na soje dłonie, a następnie rozglądając się.
-Naruto? – powiedział Kyuubi.
-Kurama. Co tu się dzieję?
-Orochimaru cię wskrzesił – wyjaśnił lis.
Nagle Naruto wyciągnął prawą rękę w bok, a w obłoku dymu pojawił się miecz.
-Co jest ja go nie wzywałem.
-Od teraz służysz mi – powiedział Orochimaru.
-Chyba w snach – warknął Naruto i odwołał miecz. – Nie dam się tak łatwo.
-Musze wzmocnić technikę – powiedział do siebie Wężowy sanin i wyciągnął jakiegoś kunaia z przyczepioną fioletową kartką.
Następnie wbił go w pierś Naruto, a ostrze weszło do jego ciała. Po całym ciele Naruto przeszłą fioletowa fala. Naruto nie mógł wykonać najmniejszego ruchu.
-A teraz atakuj.
-Nigdy – warknął blondyn, ale mimo to ruszył do ataku. –Musicie mnie jakoś zatrzymać! – krzyknął do wszystkich.
Naruto wskoczył między shinobi i zaczął ich atakować Taijutsu.  Każdy był zaskoczony umiejętnościami chłopaka, dopiero, gdy do walki wkroczył Gai, szanse się wyrównały.
-Szósta brama, Kai!
Ciało Mistrza Taijutsu został po pokryte przez zieloną poświatę. Jego siła i prędkość wzrosły kilkukrotnie. Mimo to Uzumaki bez problemu blokował jego ruchy i kontratakował.
-Nie wierzę, Gai-sensei przegrywa – powiedział Sasuke.
-Jego Taijutsu jest na bardzo wysokim poziomie – powiedział Kurama.
-Jak go pokonać? – spytała Tsunade.  Kurama przez chwilę nic nie mówił.
-Nie wiem – odparł w końcu
Ich rozmowę przerwał lot Gaia, który wbił się w mury wioski.
-Uciekajcie! – krzyknął Naruto i wydmuchnął silny strumień powietrza, który powalił połowę ludzi.
-To jest jego prawdziwa moc? – spytał Sasuke, Kyubiego.
-Tak. Musimy go pokonać, zanim uruchomi Susano.
Sasuke szybko wstał i włączył Sharingana. Naruto przyzwał miecz, a członek klanu Uchiha wyciągnął swoją katanę. Na ziemię leciało mnóstwo iskier, było widać, że Naruto ma dużą przewagę.
-„Muszę to jakoś powstrzymać” – pomyślał Naruto. –„Za nim ich zabiję.”
Naruto powalił Sasuke kopniakiem i zaczął iść w jego kierunku. Nagle drogę zablokowała mu Hinata, a razem z nią Kisuka, Mei i Lisa. Blondyn zatrzymał się, próbował odzyskać kontrolę nad swoim ciałem. W jego dłoni pojawił się czarny Rasengan. W jego oczach była determinacja, gdy miał już uderzyć w nich techniką, zatrzymał się kilka centymetrów od twarzy Kisuki.
-Długo jeszcze? – spytał Madara.
-Ma silną wolę i opiera się technice.
-Uważaj, aby ci się nie wyrwał spod kontroli.
-Nie ma mowy, aby to zrobił. Musiał by mieć Rinnegana i znać jutsu, którym się wskrzesiłeś.
-Po co to mówiłeś nagłos!? – wydarł się Madara. – Czy ty chociaż wiesz cokolwiek o aktywacji Rinnegana? – odpowiedziało mu milczenie. – Aby aktywować Rinnegana, trzeba być bardzo blisko śmierci, a nawet umrzeć. Jeśli wskrzesisz kogoś takiego aktywuje Rinnegana!
Na twarzy Naruto pojawił się uśmiech, zamknął oczy i odwrócił się w stronę Orochimaru i Madary. Gdy je otworzył w oczach miał Rinnegana.
-Odwołaj go! – krzyknął Madara.
Orochimaru składał już pieczęć, ale nagłe światło bijące od Naruto powstrzymało go. Gdy światło ustąpiło, Madara rzucił się do ataku. Zaatakował mocnym ciosem pięścią. Naruto zablokował atak jedną ręką. Uderzenie sprawiło, że płaszcz Uzumakiego zaczął mocno falować.
-Skąd go masz?! – warknął Madara.
-Rinnegana? Aktywowałem podczas walki ze śmiercią, pewnie wiesz o co chodzi.
-Mimo, że mam włączonego Rinnegana, czytasz mi w myślach.
Naruto puścił pięść Madary i sam wyprowadził cios. Uchiha przeleciał nad wszystkimi, którzy stali w bramie i uderzył o jakieś budynki. Naruto przeniósł wzrok na Orochimaru, Ten od razu złożył pieczęć, a z ziemi wyrosło kilka trumien.
Nim jednak się otworzyły, Naruto był przy wężowym saninie i cisnął mu Rasenganem w plecy. Bladoskóry odleciał na kilkanaście metrów odbijając się od ziemi kilka razy.
-Takie ataki na mnie nie podziałają – powiedział zrzucając skórę.
Nagle za blondynem pojawiły się wilki, które stanęły dumnie przy swoim przyjacielu. Uwagę wszystkich przyciągnął spory huk. Trumny się otworzył, a przy blondynie od razu pojawił się Yondaime. Syn Czwartego tylko złapał jego pięść, jakby od niechcenia.
-Cześć… tato.
-Na…ruto? Jak?
-Dość długa historia, ale w skrócie Orochimaru mnie wskrzesił, a ja dzięki Rinneganowi wróciłem do życia – wyjaśnił młodszy blondyn.
Naruto zrobił obrót i uderzył swoim ojcem, Madare, który był metr od Uzumakiego.
Wilki rozbiegły się, aby zaatakować resztę przyzwańców, byli wspierani przez shinobi, w których wstąpiła nowa nadzieja.
Orochimaru posłał w blondyna chmarę węży, Naruto ich nie widział bo stał do niego tyłem, ale w ostatniej chwili skoczył w powietrzę. Zrobił salto i wylądował za plecami wężowego sanina.

-Dzięki tej śmierci coś zrozumiałem. Wtedy walczyłem sam, a teraz walczę z przyjaciółmi – powiedział mu do ucha i odciął mu głowę.

6 komentarzy:

  1. Kyaaa! Jak ja to kocham!
    No po prostu rozdział bomba! Naru jak zwykle najlepszy!
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. ^^
    Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam pytanie odnośnie ślubu Naruto po 18 urodzinach.
    Ile on ma teraz lat??? (mam nadzieje, że 17 i 11 miesięcy XP)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    wspaniale, pojawił się Kyuubi jak i wilki i jeszcze Naruto pokonał tą technikę...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. cudownie, no i mymy pojawienie się Kyuubi'ego jak i wilków... no i jeszcze Naruto pokonał tą technikę...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń