czwartek, 9 lipca 2015

Ukryta Prawda o Naruto -18.

Ukryta Prawda o Naruto -18.
-----Mały przeskok w czasie-----
Ciepły, wiosenny dzień. Wydaję się zwykły, podobny do innych, ale ten dzień jest jednym z najważniejszych dni uczniów na ostatnim roku Akademii Ninja. Dzisiaj odbywał się egzamin na Genina. Większość dzieciaków, pewnie nie mogła spać w nocy z tego podekscytowania, ale zawsze jest jakiś wyjątek. Tym wyjątkiem jest syn Czwartego Hokage i Kushiny Uzumaki. Naruto spał jak kamień, kompletnie zapominając jaki jest dziś dzień.
Obudziły go dopiero promienie słońca, które zaczęły wpadać do jego pokoju, przez niezasłonięte okno.  Czapeczka nocna zsunęła mu się na oczy, a po chwili wylądowała na poduszce. Chłopak usiadł i dotknął gołymi stopami podłogi. Gdy wstał, podłoga zatrzeszczała od nacisku. Blondyn ziewnął i zaczął się przeciągać. Podszedł powoli do okna i je otworzył. Od razu poczuł przyjemny wiaterek, który go otrzeźwił.
-Wspaniały dzień na zdanie Egzaminu na Genina – powiedział do siebie.
Po kilku sekundach jego mina zmieniła się, wyglądał jakby zobaczył duchy swoich rodziców. Dotarło do niego co powiedział. Jego wzrok szybko się przeniósł na zegarek, była już 9, a egzamin rozpoczynał się o 8.40, czyli był już spóźniony 20 minut. Od razy się ubrał, chwycił jakieś jabłko  i wybiegł z domu.
-Cholera! Jak mogłem zaspać, wczoraj byłem pewny, ze nie będę mógł spać, przez całą noc. Przepraszam! – krzyknął blondyn, gdy przewrócił jakiś wózek.
Staruszek raczej nie przyjął przeprosin, bo krzyczał za nim i machał na niego ręką. Naruto widząc przed sobą tłum ludzi, wskoczył na dach i zaczął po nich biec.  Już widział budynek Akademii, gdy zderzył się z jakimś shinobi. Odbił się od niego i poleciał na plecy.
-Przepraszam – powiedział masując sobie głowę. – Nawet na dachu można się zderzyć z kimś – powiedział do siebie i spojrzał na osobę, z którą się zderzył.
Był to mężczyzna, miał siwe sterczące włosy, maskę na twarzy, a opaska ze znakiem Liścia zasłaniała jedno oko.  Na sobie miał zwykły strój jonina, jaki noszą w Konosze. Mężczyzna również upadł, ale odbił się rękoma i stanął na nogach.
-Gdzie się tak śpieszysz?
-Na Egzamin na Genina – powiedział szybko i wstał. – Przepraszam, ale już jestem spóźniony.
-To biegnij – powiedział bez żadnych uczuć.
Naruto znowu ruszył biegiem, ale tym razem był bardziej ostrożny. Na szczęście dotarł do Akademii, już bez żadnych niespodzianek. Wbiegł do środka budynku i biegł przez korytarze, w kierunku Sali, w której mieli się spotkać.
Wpadł do środka Sali, mało nie wyważając drzwi z zawiasów. Wszyscy się na niego spojrzeli. W klasie byli uczniowie, wszyscy mieli opaski na głowach, Tsunade siedziała za  biurkiem, a Iruka stał przed klasą i trzymał jakieś kartki przed oczami.
-Spóźniłem się – stwierdził chłopak.
-Niestety, Naruto. Musisz spróbować za rok – powiedział Iruka.
-Co? – spyta zaskoczony blondyn.
-Nie przyszedłeś, a egzamin skończył się parę minut temu.
-A nie można…
-Nie, takie są zasady, chyba, że Czcigodna – wskazał na Hokage, która przyglądała się Uzumakiego, podobnie jak reszta klasy. – Zrobi ci oddzielny test i pozwoli zostać geninem.
-Poczekaj na korytarzu – powiedziała Tsunade.
Naruto od razu posmutniał, ale posłusznie wyszedł z Sali. Jego bliżsi przyjaciele patrzyli na to smutni. Chcieli jakoś pomóc, ale mieli związane ręce w tej sprawie. Gdy drzwi się zamknęły, wrócili do rozdzielania drużyn. Po parunastu minutach wszyscy zaczęli wychodzić z Sali. Naruto siedział na parapecie, wpatrzony w podłogę. Sasuke razem z Kisuką podeszli do chłopaka.
-Naruto – zwrócił Sasuke na sobie jego uwagę.
-Co? – burknął cicho.
-Nie martw się będzie dobrze, Hokage coś wymyśli – powiedziała Kisuka, Naruto uśmiechnął się do niej i zaczął wpatrywać się w nich.
-Z kim jesteście w drużynie?
-Wyszło tak, że w drużynie jesteśmy razem, trzecim członkiem jest Sakura – odpowiedział Sasuke.
-Chciałbym być z wami w drużynie – powiedział Naruto.
-Naruto! – krzyknęła Tsunade z końca korytarza.
-Lepiej już idź.
-Na razie! – krzyknął jeszcze blondyn biegnąc do Hokage. – Wymyśliłaś coś babuniu?
-Nazwij mnie tak jeszcze raz, a nigdy nie zostaniesz shinobim. A jeśli chodzi o Egzamin, jeśli Jonin, którego wybiorę zechce mieć jednego Genina to to nim zostaniesz.
-Jak to jednego Genina? Drużyna musi być złożona z czterech członków.
-Bywają wyjątki. Drużyny z twojego rocznika są pełne, czyli w jednej drużynie było by pięciu członków. Jeden Jonin może mieć problem z dopilnowaniem czterech geninów, dlatego i tak któraś drużyna była by złożona z dwóch członków.
-Rozumiem. Kogo wybrałaś?
-Kapitan Yamato.
-Nie kojarzę.
-Musisz go dopiero poznać.
-Gdzie go spotkam?
-Spokojnie, musze go jeszcze poinformować o tym.
-Co? – spytał załamany.
-A tobie co? – spytała rozśmieszona kobieta.
-Skoro on jeszcze o tym nie wie, to pewnie się nie zgodzi.
-Będziesz musiał go przekonać. Siadaj na kanapie i czekaj – rozkazała blondynka.
Naruto teraz dopiero zauważył, że są w gabinecie Piątej. Naruto usiadł na czerwonej kanapie i z nudów zaczął liczyć deski na podłodze. Gdy już to zrobił jego wzrok padł na portrety poprzednich Kage. Najdłużej patrzył na swojego ojca, ale w końcu zwrócił uwagę na resztę.
-„Tata, Staruszek, Drugi i Pierwszy Hokage.”
-Coś ty taki zapatrzony w te obrazy?
-„Oglądam sobie ojca, a co?” – odparł sobie w myślach. -  Kiedyś i mój tam zawiśnie.
-Już to słyszałam.
-Długo jeszcze?
-Zaraz powinien przyjść.
-A tak w ogóle, to Hashirama jako jedyny używał Mokutona w wiosce.
-Nie, ale jako jedyny mógł tworzyć tak silne techniki.
-Kto jeszcze go używał?
-Możliwe, że twój przyszły sensei. Kapitan Yamato może go używać. A czemu to cię tak ciekawi?
-„Próbuję nauczyć się opanować mojego Mokutona, ale nigdzie nie ma technik z nim związanych.” Tak jakoś.
W końcu rozległo się pukanie, do środka wszedł mężczyzna miał krótkie brązowe włosy. Stanął na środku gabinetu i ukłonił się przed Hokage. Dopiero po chwili zerknął na Naruto, gdy zobaczył blondyna, posłał Tsunade pytające spojrzenie.
------Naruto-----
-Kapitanie Yamato, to jest Naruto Uzumaki. Drużyny z jego rocznika są pełne, a został tylko on.
-Mam zostać jego senseiem?
-Tak, o ile się zgodzisz.
-Wątpię, abym był dobrym senseiem.
-Lepszy jest byle jaki sensei, niż siedzenie drugiego roku w Akademii – powiedziałem.
-Naruto tak? – spytał Yamato.
-Tak.
-Możesz na chwilę wyjść, chcę porozmawiać z Hokage.
Skinąłem głową i wyszedłem z gabinetu. Podszedłem do otwartego okna i usiadłem na parapecie, moje nogi zwisały sobie po drugiej stronie okna, a mój wzrok utkwił w chmurach. Siedziałem tak z pięć minut, po tym czasie drzwi się odchyliły i stanął w nich Yamato.
-Wejdź – od razu zszedłem z okna i ruszyłem do uchylonych drzwi. Po sekundzie stałem obok Yamato, po środku gabinetu.
-Więc Naruto – zaczęła Tsunade. – Kapitan Yamato zgodził się…
-Super! – krzyknąłem ze szczęścia.
-Ale… - od razu ucichłem, a w mojej głowie pojawiły się wątpliwości. – na razie tylko na okres próbny. Możecie iść się poznać. Za tydzień przyjdźcie o tej porze, Yamto dokona wyboru.
-Tak jest – odpowiedzieliśmy obaj i wyszliśmy z gabinetu.
-Chciałbym poznać twoje umiejętności – powiedział Yamato. – W papierach pisze, że orłem nie jesteś, ale Hokage mi powiedziała, że ćwiczyłeś walkę kataną.
-Teraz?
-Jeśli chcesz i masz czas.
-Na trening zawsze mam czas – uśmiechnąłem się.
-Więc chodźmy na jakieś pole treningowe.
Ruszyliśmy w stronę pól treningowych, po drodze opowiadaliśmy sobie różne rzeczy o sobie, choć raczej to  ja więcej mówiłem. Kapitan Yamato był… dziwny. Jego ruchy były nienaturalne, jak na zwykłego jonina, wokół niego panowała aura tajemniczości, tak jakby był w Anbu. Pamiętam, że zawsze się czułem się tak samo przy Kruku.
-Był pan w Anbu? – spytałem nagle, a na jego twarzy pojawił się szok, co mnie utwierdziło.
-C…co?
-Rusza się pan trochę inaczej niż zwykły jonina, więc musiał Pan więcej trenować, w dodatku wokół pana jest taka dziwna aura tajemniczości. W dodatku mało Pan mówi o sobie, czyli jak każdy w Anbu, ukrywa Pan swoją tożsamość.
-----Narracja trzecio osobowa----
-„Niesamowite” – pomyślał Yamato, patrząc w niebieskie oczy, w których była pewność siebie. –„To jest ten klasowy błazen? Nawet jonini nie potrafią rozróżnić kto jest w Anbu, a kto nie.”
-Skoro Pan nic nie odpowiada znaczy to, że trafiłem.
-Jesteś bardzo spostrzegawczy Naruto, ale nikomu o tym nie mów.
-Dobrze.
-Czemu w twoich papierach nie było napisane, że jesteś tak spostrzegawczy, inteligencje na pewno też masz dużo.
-Mało kto zna mnie od góry do dołu – powiedział chłopiec tajemniczo.
-„Nosi maski, tak jak członkowie Anbu, tylko, że Anbu kryją swoją tożsamość, a Naruto swoje zachowanie. Bardzo ciekawy chłopiec.”
-Jakie jutsu pan potrafi?
-Z natury ziemi i wody.
-A Mokutona potrafi pan używać. Hokage mi to powiedziała.
-Tak. A ty coś potrafisz?
-Cieniste Klony, Przemianę, Podmianę, teraz ćwiczę Cieniste Klony Shurikenów i trochę z Futona.
-Znowu mnie zaskoczyłeś, w tak młodym wieku panujesz nad naturą.
-Ale niech zostanie to między nami. Nie chcę, aby ktoś wiedział.
-Czemu?
-Bo zaczną się wykurzające pytania. Każdy wie, ze ledwo zdawałem, wiec skąd znam te jutsu.
-Rozumiem, nikomu nie powiem, tak jak ty , że byłem w Anbu.
-Zgoda.
Resztę drogi minęli w ciszy. Naruto od razu zabrał się za rozgrzewkę, a Yamato przyglądał się chłopcu. Po dziesięciu minutach Naruto skończył i stanął naprzeciw swojego senseia.
-Powalczymy trochę, pokażesz i trochę swoich umiejętności, a potem zdecyduję czy wracasz do Akademii czy nie.
-Co?
-Podstawowy test senseia, jeśli nie zdasz wracasz do Akademii. Zaczynajmy.
Mimo rozpoczęcia walki nikt się nie ruszył. Wiatr się zmógł, rozczochrując włosy obu mężczyzn. W końcu pierwszy ruszył się blondyn. Zaczął od TaiJutsu, ale Yamato miał widoczną przewagę. Po kilku minutach walki na pięści, Naruto dobył kunaia. Podobna broń po chwili znalazła się w rękach jonina.
Za każdym razem, gdy się zderzali na ziemię leciały iskry. Yamato był zaskoczony poziomem jaki pokazywał blondyn.
-Kage Bunshin no Jutsu.
Naruto stworzył pięć klonów i razem w szóstkę okrążyli bruneta. Yamato złożył kilka pieczęci i przyłożył dłoń do ziemi. Po kilku sekundach przed blondynami wyrosły gałęzie, które owinęła się wokół pasa każdego niebieskookiego. Klony od razu zniknęły, a Naruto zaczął się szamotać na wszystkie możliwe strony.
-To chyba koniec, użyłem słabszej wersji tego jutsu. Ta lepsza wysysa jeszcze chakrę, więc… - Naruto w tym momencie zamienił się z kłodą, którą zobaczył na drugim krańcu polany.
Yamato popatrzył tylko jak Naruto znika w krzakach, już miał się za nim rzucić w pogoń, ale postanowił czekać i zobaczyć co wymyśli. Stanął na środku pola treningowego i czekał na ruch Naruto.
----Naruto----
Schowałem się w krzakach i czekałem, co zrobi Yamato-sensei. O dziwo stanął na środku pola i zaczął czekać.
-Pewnie chce zobaczyć co zrobię – powiedziałem do siebie.
Od razu zacząłem obmyślać strategię. Nie byłem w tym dobry, więc wziąłem się za wykonanie pierwszego lepszego planu, który przyszedł mi do głowy. Już chciałem zacząć go okrążać, gdy coś sobie uświadomiłem. Był w Anbu i na pewno mnie wyczuję, gdy będę go okrążał, ale i na to są sposoby.
-Kage Bunshin no Jutsu – obok mnie pojawiło się kilka klonów.
Od razu zaczęły obiegać Yamato-sensei. Ja stałem za drzewem i obserwowałem zachowanie senseia z ukrycia.  W pewnej chwili odwrócił się na prawo. Już chciał tam biec, ale usłyszał ruch z drugiej strony. Chyba do niego doszło co się dzieję. Wszyscy naraz wyskoczyliśmy i zaczęliśmy rzucać bronią.
-Shuriken Kage Bunshin no Jutsu!
Ja i moje klony stworzyliśmy dodatkowo po 10 podrób broni. Twarz senseia wyrażała zaskoczenie, ale szybko wziął się w garść. Złożył kilka pieczęci i przyłożył dłonie do ziemi. W ciągu sekundy nad nim powstała drewniana kopuła, która przyjęła na siebie cios.
Wylądowałem kilka metrów od kopuły. Nie przewidziałem tego więc, zacząłem improwizować. Złożyłem kilka pieczęci.
-Fuuton: Podmuch!
Wydmuchnąłem strumień powietrza w senseia, gdy tylko kopuła zaczęła się opuszczać. O dziwo strumień powietrza był czarny co zdziwiło Yamato oraz mnie. Sensei oberwał jutsu i poleciał na drzewa. Jutsu zamiast się od razu rozproszyć, dalej parło wbijając Yamato w drzwo, w końcu drzewo nie wytrzymało i złamało się pod naciskiem. W końcu strumień powietrza rozproszył się, a sensei opadł na ziemię.  Dalej stałem w szoku w tym samym miejscu i patrzyłem na swoje dłonie.
-„Co się stało? Wcześniej moje techniki  Fuuton były przezroczyste.”
-„Na pewno to ma związek z twoja chakrą, ale nie wiem jak to wytłumaczyć. Możliwe, że teraz wszystkie twoje techniki będą czarne” – wyjaśnił Kurama. – „Lepiej sprawdź co z nim jest.”
Dobiegłem do senseia i kucnąłem przy nim. Jego oddech był dość ciężki, ale równy. Trzymał się ręką za żebro.
-Yamato-sensei – szturchnąłem go lekko, by sprawdzić czy jest przytomny.
-Naruto co to było?
-Jedno z moich jutsu Fuuton, ale nie wiem czemu było czarne i tak silne.
-To nie jest zwykłe, twoja chakra… ona jest czarna jak smoła. To nie jest normalne…
-Wiem, ale najpierw lepiej, aby ktoś cię obejrzał.

Pomogłem wstać senseiowi i powoli zaczęliśmy iść w kierunku szpitala.

9 komentarzy:

  1. fantastyczna notka. nie mogę się doczekać next'u. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesujące....


    GraLord

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle Naruto zasypia na coś ważnego :D
    Świetna notka, czekamy na next
    Dużo weny, pisz szybko bo nei mogę się doczekać jak będą wyglądały ich treningi :>

    OdpowiedzUsuń
  4. Opowiadanie całkiem, całkiem bardzo wciągające. Notki długość ich mi się bardzo podoba bo nie chcę mi za dużo czytać ani też za mało :P
    Ehh no nic...
    Życzę weny... Sayo!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebista nocia ciekawi mnie next:D.

    OdpowiedzUsuń
  6. kiedy next???

    OdpowiedzUsuń
  7. no no Naruciak, nam się wpakował w kłopoty XD

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    fantastycznie, och spóźnił się, ale może Yamato będzie go szkolił, pokazał co potrafi...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,
    no spóźnił się ale może Yamato będzie go szkolił, pokazał co pootrafi...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń