Przepraszam za zwłokę, ale nie miałem weny, chęci i trochę czasu na pisanie, ale w koncu udało mi się w końcu coś nabazgrać. Na nastepną notkę, będziecie musieli poczekać, poniewać musze oddać laptopa do sformatowania i nie będe miał na czym pisać.
Ukryta Prawda o Naruto -19.
----Naruto----
Do szpitala szliśmy dobre pół godziny. Ludzie dość dziwnie
się na nas patrzyli, ale miałem to gdzieś. Gdy weszliśmy do szpitala, od razu
uderzył nas ten specyficzny zapach. Podeszliśmy do recepcji, ale nikogo tu nie
było. Czekaliśmy kilka minut, ale nikt nadal nie przychodził.
-Naruto? – obejrzałem się w stronę głosu.
Okazało się, ze była to Tsunade, na jej twarzy było
zdziwienie, w dłoniach miała jakąś kartę.
-Co się stało? – spytała, gdy zobaczyła Yamato, w kiepskim
stanie.
-Sensei chyba ma złamane żebro.
-Jak to się stało?
-Wypadek przy teście – powiedział Yamato.
-Zaraz mi to opowiesz. Chodź – Hokage zaprowadziła nas do
jednej z sal.
Osadziłem senseia na jednym z łóżek i stanąłem z boku. Dłonie Godaime zalśniły zieloną
chakrą i przyłożyła do bolącego miejsca.
-Miałeś złamane żebro, przez kilka dni będziesz odczuwał ból
– powiedziała, gdy skończyła. – Nie nadwyrężaj się przed trzy dni. A teraz
opowiedz co się stało.
-Zaczęliśmy test, walczyliśmy trochę.
-I Naruto tak cię uszkodził? - spytała blondynka, Yamato
zamiast odpowiedzieć spuścił głowę w dół, w geście wstydu. Hokage zaczęła
chichotać. –Dzieciak świeżo po Akademii powalił Jonina – powiedziała w żarcie.
-Ale Hokage-sama – zaczął Yamato, ale zatrzymał się, jakby
nie wiedząc co powiedzieć. – To nie jest zwykły dzieciak, zna dużo silnych
jutsu, a jego chakra… jest czarna jak smoła – Tsunade patrzyła się na niego.
-Chyba próbujesz się wymigać.
-Więc niech Naruto uwolni trochę chakry.
-Nie wiem czy to dobry pomysł uwalniać chakre w szpitalu.
Ktoś może pomyśleć, że to atak – powiedziałem, nie bardzo przekonany co do tego
pomysłu.
-Zrób to Naruto – powiedziała Babunia.
Złożyłem jedną ręką pieczęć, a wokół mnie zaczęła owijać się
czarna smuga. Spojrzałem w oczy babuni, wyrażały szok, a oczy Yamato triumf.
Przerwałem to, a chakra zniknęła, rozpływając się w powietrzu.
-I co – powiedział mój sensei.
-Musimy ci zrobić badania, to nie jest normalne –
powiedziała lekko przerażona babunia.
-Ale jak tak mam od bardzo dawna – powiedziałem, próbując ją
uspokoić.
-Czemu nie mówiłeś? To może być niebezpieczne.
-Moje jutsu są silniejsze, moja regeneracja jest większa.
-Jakie jutsu? – spytała zaciekawiona. – Podobno nie znasz
żądnych jutsu.
-E no – wymamrotałem zakłopotany, moja ręka powędrowała za
głowę i zacząłem się drapać po karku. – Gdy chodziłem na wagary to…
-To…
-Noo ćwiczyłem różne jutsu. Czasami brałem jakieś zwoje z
biblioteki. Raz mi się zdarzyło wykraść ten wielki spod szkła.
-Zakazany Zwój? Ty bachorze, wiesz co by się stało, gdyby
ktoś go ukradł! – wydarła się na mnie.
-Nauczyłem się tylko jednego jutsu z niego – zasłoniłem
twarz w geście obrony.
-Hokage-sama – wtrącił się Yamato. – Naruto jest naprawdę
silny, mógłby konkurować z chuninami.
-„Chyba chciałeś powiedzieć Joninami, Yamato-sensei” –
dopowiedziałem sobie w myślach.
-Czemu ja o tym nie wiem? – znowu zaczęła patrzeć się na
mnie. Jej wzrok był przenikliwy i
przerażający.
-E no… jak by to powiedzieć, nikt o tym nie wie. Nawet
Sasuke.
-Czemu, nie ufasz nam.
-Nie – zaprzeczyłem. – Po prostu nie widziałem powodu, aby
ktoś o tym wiedział.
-Dobra możesz iść.
-Poczekaj jeszcze – powiedział Yamato. – Bądź jutro w
południe na naszym polu treningowym.
-Czyli, że…
-Zostaniemy drużyną.
-HURA! – z krzykiem wybiegłem ze szpitala.
----Narracja trzecio osobowa----
Naruto wybiegł z krzykiem z Sali. Tsunade patrzyła na to z
uśmieszkiem na twarzy.
-Yamato – zaczęła w końcu. – Chcę znać jego wszystkie
umiejętności.
-Dobrze Hokage-sama.
-Możesz iść do domu, ale pamiętaj, aby się nie przemęczać.
-Hai.
Naruto w tym czasie, postanowił uczcić to w Ichiraku Ramen.
-Ohayo Staruszku! – wbiegł do środka ze standardowym
okrzykiem.
-Cześć Naruto. To co zawsze.
-Tak, razy 6.
-Już podaję.
Gdy usiadł dopiero się rozejrzał. W środku było kilku
shinobi, którzy patrzyli się na niego zdziwieni. Niczym się nie przejmując zaczął jeść. Po kilku
minutach opuszczał Bar Ramen.
----Naruto----
Gdy zjadłem ruszyłem na polanę treningową. Miałem zamiar
dalej trenować techniki Katon, ale do tego musiałem mieć pewność, że nikt nie
będzie mnie obserwował.
-Również jest czarny – powiedziałem, gdy czarna kula ognia
trafiła w drzewo.
Po chwili całe drzewo zajęło się czarnym ogniem, a po kilku
minutach spaliło się na popiół, a ogień się wypalił. Zastanawiała mnie jedna
rzecz, czy teraz nie będę bardziej pilnowany.
Potrenowałem jeszcze trochę i
wróciłem do domu, aby odpocząć.
Następnego dnia czekałem o 12, na drugim polu treningowym na
senseia. Zjawił się po kilku minutach.
-Przepraszam za spóźnienie – powiedział na przywitanie.
-Nic się nie stało. Co dzisiaj ćwiczymy? Ty będziesz
trenował kontrole chakry.
-Znaczy się chodzenie po drzewach?
-Widzę, że słyszałeś już o tym. Tak, właśnie to.
-Ja już to potrafię – aby to udowodnić, podszedłem do
jednego z drzew i zacząłem wchodzić na górę.
-A po wodzie?
-Ciągle się zanurzam do kostek.
-Więc ćwiczysz chodzenie po wodzie.
Przeszliśmy kawałem w stronę małego stawu. Od razu zacząłem
skupiać chakrę i wszedłem na wodę. Zrobiłem kilka kroków i zanurzyłem się kilka
centymetrów. Mocniej się skupiłem i znowu byłem na powierzchni.
-Jak to jest, że poza Akademią jesteś geniuszem? – spytał
mnie nagle sensei, przez co się zdekoncentrowałem i zanurzyłem po kolana.
-Może dlatego, że wolę praktykę niż teorię.
-Więc jak wyjaśnisz zajęcia praktyczne – patrzył się na mnie
wzrokiem, jakby chciał mi zrobić rentgen mózgu.
-Nie lubię pokazywać swoich umiejętności przy innych. Skoro
nie muszę tego robić, to tego nie robię.
-Więc przymnie będziesz ukazywał swój geniusz?
-Jaki ze mnie geniusz?
-Znasz sporo technik, potrafisz podstawy walki kataną i
chodzisz po wodzie zaraz po Akademii. Ostatnim takim geniuszem jest Kakashi,
uczeń Yondaime.
-Wydaję się senseiowi.
-Dobra, ćwicz dalej, a ja sobie posiedzę.
Yamato sobie usiadł w cieniu drzewa, a ja musiałem ćwiczyć
chodzenie po wodzie.
-„Ciekawe jakiego senseia ma Sasuke?” – spytałem sam siebie
i od razu poczułem jak zanurzam się w wodzie.
-Zdekoncentrowałeś się. Musisz ćwiczyć koncentrację –
usłyszałem głos senseia.
-Niby jak?
-Chodź za mną.
Weszliśmy w głąb lasu. Sensei prowadził mnie gdzieś przez
gęstwiny. Co rusz prawie dostawałem gałązką w twarz. W końcu po paru minutach
wyszliśmy na dużą polanę. Po jej środku
było małe drzewko, które dawało mały cień, na drewnianą ławeczkę. Usiadłem na niej, a sensei stanął przede mną.
-Koncentrację najlepiej ćwiczyć medytując. Żeby ci to
ułatwić, będziesz siedział…
-Na tej ławeczce?
-Nie, pod wodospadem – rozejrzałem się zdziwiony, gdzie niby
jest ten wodospad, tu nawet nie ma strumyka. –Pewnie się zastanawiasz gdzie
jest ten wodospad – skinąłem mu głową.
Sensei złożył kilka pieczęci, a z ziemi zaczął wysuwać się
klif, wysoki na jakieś 30 metrów. Patrzyłem na to zszokowany, Yamato wskoczył
na samą górę i złożył inne pieczęcie. Po chwili z góry spływał wodospad, o
szerokości jakiś 3 metrów. Następnie sensei zeskoczył i stanął obok mnie.
-Siadaj – wskazał na kamień pod wodospadem.
-„Ciekawe gdzie jest Kurama?” – przeszło mi nagle przez
myśl.
Odpowiedź nadeszło dość szybko, Kurama zeskoczył z klifu i
podszedł do mnie udając zwykłego lisa. Kucnąłem i zacząłem go drapać za uchem.
-To twój lis?
-Tak, nazywa się Kurama.
-Później go popieścisz, siadaj tam i medytuj.
Zrobiłem tak jak mi kazał sensei, tylko, że najpierw się
rozebrałem. Powoli podszedłem do wodospadu i usiadłem, ale za sekundę się
zerwałem.
-Ta woda jest lodowata! – wydarłem się na całe gardło.
-Zimna woda jest najlepsza do medytacji, pomaga oczyścić
umysł, ze wszystkim myśli.
-Niech będzie – powiedziałem i usiadłem z powrotem na
kamieniu.
Czułem jak się trzęsę z zimna, ale po jakimś czasie
przyzwyczaiłem się do niskiej temperatury. Woda spływała po moim ciele,
zostawiając po sobie strużki. Z każdą chwilą byłem coraz spokojniejszy.
-Naruto – usłyszałem cichy głos senseia. – Naruto – tym
razem był głośniejszy, a po chwili poczułem jak ktoś mną potrząsa.
Otworzyłem oczy i spojrzałem zdziwiony na Yamato. Po chwili
dopiero zobaczyłem, że jest już ciemno.
-W końcu, nie mogłem cię dobudzić. Siedziałeś tak kilka
godzin.
-Naprawdę? – dopytałem niedowierzając.
-Chodź, bo się jeszcze rozchorujesz, postawię ci coś
ciepłego – mógłbym przysiąść, że usłyszałem śmiech Kuramy w głowie.
Ubrałem się i ruszyliśmy w stronę wioski. Dotarcie tam
zajęło nam kilkanaście minut, przy
bramie zobaczyłem Sasuke, Kisuke i Sakure, stali razem z jakimś mężczyzną.
Poznałem go, to z nim się zderzyłem w dniu Egzaminu. Podeszliśmy do nich.
-Cześć wam – powiedziałem.
-Cześć Naruto – powiedzieli Sasuke i Kisuka, Sakura tyko coś
tam burknęła.
-To wasz sensei?
-Tak – odparł Sasuke. – Ma na imię Kakashi.
-A jak z tobą? – wtrąciła Kisuka.
-Super, to jest mój sensei, Yamato. – wskazałem na Yamato,
który rozmawiał z Kakashim. – Co teraz robicie?
-Właśnie skończyliśmy test senseia i zostaliśmy jego
drużyną.
-Na czym polegał?
-Na odebraniu mu dzwoneczków ( nie będę wyjaśniał tego testu,
każdy chyba wie o co chodzi. D.a)
-Mój polegał na tym, że jak zmęczę senseia w walce to zdam i
się udało.
-Ciekawe jak? Przecież ty nic nie umiesz – wtrąciła się
Sakura.
-Sakura nie ładnie tak obrażać kogoś. Gdyby nic nie umiał
Yamato nie byłby jego senseiem – powiedział Kakashi. – Cześć Naruto.
-Dzień dobry.
-Znacie się? – zapytał Sasuke.
-Wpadliśmy na siebie w dniu waszego Egzamin na Genina –
wyjaśnił za mnie Kakashi.
-Nawet biegnąc po dachach można na kogoś wpaść – dodałem śmiejąc
się.
-Możecie iść – powiedział Kakashi do swojego Teamu.
-Ty też – dodał Yamato.
-Ale sensei miałeś mi postawić Ramen.
-Innym razem.
Prychnąłem i zacząłem iść razem z Sasuke, Kisuką oraz
Sakurą.
-Chodź do mnie, mama kazała mi przekazać, abyś przyszedł do
nas na kolację.
-Pójdę się tylko przebrać – powiedziałem i wskoczyłem na
dach. – Na razie – powiedziałem do Kisuki.
Po drodze wpadłem na pomysł, aby od jutra zacząć brać misje.
Chciałbym w końcu wyjść poza wioskę.
-Jak to znowu misja D, od tygodnia już wykonuję misje rangi
D. Daj nam Babuniu chociaż rangę C.
Od tygodnia, dzień w dzień goniłem tego kociego demona. Jako,
że byłem jednym geninem w mojej drużynie szło mi to opornie, ale zawsze go
łapałem. Teraz stałem razem z senseiem Yamato przed Babunią i czekaliśmy na
jakąś misję.
-Naruto, tak nie wolno – powiedział do mnie sensei, dając mi
kuksańca w głowę.
-Ale sensei, ty też masz już tego na pewno dosyć.
-Mozę i tak, ale nie wolno tak zwracać się do Hokage.
-Ale Babuni to nie przeszkadza.
-Cisza! – krzyknęła, Hokage uspokajając nas. – Jeśli dostaniesz
rangę C to się uspokoisz?- spytała, w głosie było słychać, że ma mnie dość na
dzisiaj. Skinąłem jej głową.
-W tamtym tygodniu zbiegł rabuś, nie jest wyszkolony, więc
dacie radę. Macie go odstawić do Suny, tam stanie przed sadem.
-Czemu akurat tam? – spytałem.
-Ponieważ, pochodzi z ich wioski. Yamato masz tu opis i
wynocha mi z gabinetu.
Gdy tylko wyszliśmy z gabinetu na mojej twarzy był duży
uśmiech.
-Dobrze to zaplanowałem co?
-Tak.
-Więc kiedy wyruszamy?
-Za godzinę pod bramą główną. Wiesz co spakować?
-Namiot, ubrania, jedzenie, broń. Coś jeszcze?
-Nie powinniśmy jutro wrócić, więc wystarczy, weź jeszcze trochę
wody pitnej, a i nie bierz namiotu.
-To jak będziemy spać.
-Zobaczysz – powiedział i zniknął w białym dymie, zostawiając
mnie zdezorientowanego na środku ulicy.
Wszedłem w boczną uliczkę i, gdy się upewniłem, że nikt mnie
nie widzi, zniknąłem w Czarnym Błysku. Pojawiłem się w salonie. Zacząłem szukać
jakiegoś plecaka, gdy go znalazłem spakowałem to co musiałem i wyszedłem z
domu, zamykając go na klucz. Gdy dotarłem pod bramę, mój sensei już tu był.
-Ruszamy? – spytał, gdy mnie zobaczył.
-Yhym – mruknąłem i skinąłem mu głową.
-Jeśli dobrze pójdzie, to dzisiaj go znajdziemy i złapiemy,
a jutro wrócimy do wioski.
-Kim jest ten rabuś?
-Został schwytany dwa tygodnie temu i czekał na wyrok. Ktoś
mu pomógł uciec tydzień temu, dzień przy wyrokiem.
-Wspólnik?
-Najprawdopodobniej.
-Czyli, że może ich być dwóch.
-Wszystko jest możliwe.
-Powiesz mi w końcu sensei, jak będziemy spać.
-Nie – odparł krótko.
Uznałem, że się tego nie dowiem, więc umilkłem. Może się to wydawać
głupie, ale przez całą drogę zastanawiałem się jak będziemy spać. Wprawdzie,
mógłbym nas przenieść do wioski, ale nie chcę jeszcze pokazywać swoich umiejętności.
-Za jakieś pięć godzin, zrobi się ciemno, wiec musimy się
pośpieszyć – poinformował mnie Yamato, po jakiś dwóch godzinach podróży.
Skinąłem mu głową i przesłałem do nóg trochę chakry, od razu
przyspieszając, zacząłem skakać na
większe odległości. Wyprzedziłem senseia, który lekko się zdziwił moją
prędkością. Jednak po chwili dogonił mnie.
-Wzmacniasz się chakrą?
-Trochę, nie potrafię tak kontrolować chakry jak Babunia
Tsunade, ale jak widać nieźle przyśpieszam.
fantastyczna notka ci wyszła jak zawsze.
OdpowiedzUsuńbędę czekać na next jak zawsze. pozdrawiam i weny życzę.
Spokojne przygotowania do misji i czekanie na kontynuacje ech. Życzę szybkiego formata i nieskończonej weny.
OdpowiedzUsuńGraLord
Wiesz co? Kocham te twoje opko !!
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńdobrze, że Yamato został senseiem Naruto, zastanawiam się czy nie będą go szpiegować aby dowiedzieć się dlaczego ma czarną chakre... a gdzie podziali się Nagato i Konan?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńświetnie Yamato został senseiem Naruto, zastanawiam się czy nie będą go szpiegować aby dowiedzieć się dlaczego jego chakra jest czarna... a gdzie Nagato i Konan?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia