piątek, 21 sierpnia 2015

Ukryta Prawda o Naruto -27.

Ukryta Prawda o Naruto -27.
-----Naruto----
Gdy skończyliśmy wszystko wyjaśniać Yuki, ona wbiła się w fotel, dłońmi złapała za boki fotela i zaczęła rozmyślać. Siedziała tak dobre kilkanaście minut.
-Uznajmy, że wam wierzę…
-Musisz nam uwierzyć – wtrąciłem.
-Dobra, ale niby gdzie ja mam zamieszkać?
-Tego nie przemyśleliśmy – powiedział do mnie Yamato.
-Może Babunia Tsunade się zgodzi.
-Konoha? – spytał z zaskoczeniem w głosie Sensei. – Może wypalić, a gdy przestawimy Hokage całą sytuację na pewno się zgodzi i udzieli ci schronienia.
-Pozostaje tylko eskorta – dodałem. – Może wyślę z tobą sensei klona,  sam zajmę się eskortą po czym wrócę.
-A jeśli ktoś was zaatakuje, będzie lepiej, gdy ja wyślę z tobą klona.
-Ja mam więcej chakry, więc utrzymanie klona na dużą odległość dla mnie to pikuś.
Zapanowała cisza, Yamato trawił przez chwile te informacje, po czym skinął głową.
-Kage Bunshin no Jutsu – obok mnie pojawił się klon. – Sensei ruszaj już, po drodze może zrób coś, aby wyglądało na to, że walczyliśmy.
-Wiem – odparł. – Przekażesz Hokage zwój – powiedział dając mi jakiś zwój, po czym razem z klonem opuścili domek.
Czułem ich dość długo. Yuki w tym czasie spakowała wszystko co ważne lub potrzebne. Po godzinie wyszliśmy przed dom trzymałem dwie jej torby, ona miała jedną i plecak.
-Nie chcesz go opuszczać – stwierdziłem nawet na nią nie patrząc.
-Wychowałam się tu. Chociaż zmiana miejsca pomoże mi zapomnieć o śmierci rodziców.
-Wiesz, że musze go zniszczyć? Musi to wyglądać na pobojowisko.
-Rób co musisz – powiedziała, zamykając oczy i odwracając się plecami do chaty.
Na mojej dłoni pojawiła się czarna, wirująca kula. Gdy jutsu było gotowe, wyskoczyłem wysoko w powietrze. Kiedy już spadałem w dół, dodałem więcej chakry do kuli.
-Odama Rasengan!
Wielki huk, a po chwili fala uderzeniowa rozeszła się po okolicy. Gdy kurz opadł, było widać tylko duży krater oraz połamane deski, gdzieniegdzie leżał kawałek szkła.
-Katon: Ognista Kula. Suiton: Wodny Smok.
Okolica została lekko spopielona oraz zalana wodą. Teraz na pewno każdy pomyśli, ze była tu walka.
-Musimy się spieszyć, na pewno zaraz ktoś tu przyjdzie sprawdzić co się stało.
-Czemu nie składałeś pieczęci do jutsu?
-Nie muszę, niedawno to odkryłem i nie wiem jak to wytłumaczyć.
Złapałem torby i zaczęliśmy skakać po drzewach. Gdy byliśmy jakiś kilometr od zniszczonego domku złapałem ją za bark. Posłałam zdziwione spojrzenie, a w odpowiedzi zniknęliśmy w Czarnym Błysku. Wylądowaliśmy na drodze, w oddali było widać mury wioski.
-Za jeden kilometr jest bariera wioski, nie powinni nas zaatakować, ale ja muszę założyć maskę.
Wyciągnąłem ze swojego plecaka, który był pod płaszczem maskę w kształcie Lisa, którą dostałem od Staruszka.
-Do wioski jest jeszcze kawałek drogi, więc chodźmy.
-Za…raz. Tro…chę mi nie…dobrze – powiedziała trzymając się za brzuch.
-Skutki pierwszej teleportacji, za chwilę minie – powiedziałem siadając pod drzewem.
Minęło jakieś 10 minut i Yuki mogła już iść. Szliśmy powoli, do wioski było ze 3 kilometry. Gdy dotarliśmy do bramy, zatrzymali nas strażnicy.
-Kim jesteście i czego tu szukacie.
-To jest Yuki Guranshi, ja jestem nazywany Lisem, chcemy widzieć się z Hokage – powiedziałem.
Przez chwilę strażnicy patrzyli się na nas, po czym skinęli sobie głowami.
-Chodźcie za mną.
-Nie mów nikomu o tej teleportacji – powiedziałem cicho do Yuki, gdy szliśmy za shinobi Konohy, skinęła mi głową.
-Poczekajcie tu – rozkazał strażnik, gdy byliśmy przed drzwiami Babuni.
Wszedł do środka i wrócił po jakiejś minucie.
-Możecie wejść – powiedział wpuszczając nas.
Weszliśmy do środka. Nic się tu nie zmieniło, odkąd opuściłem wioskę z Yamato. W środku był Team 7, mina mi trochę zrzedła. Oby nikt nie poznał mojej chakry.
-Ale Hoakge-sama, ja nie uwierzę, że to zrobił Naruto. Co się stało naprawdę? – powiedział prawie krzycząc Sasuke.
-Yamato na pewno nie spiskowałby przeciwko wiosce – dodał Kakashi.
 -Po za tym, po co mu były potrzebne zwoje Uchiha?
-Posłuchajcie powtórzę to jeszcze raz, Naruto i Yamato przyznali się do tego i zostali wygnani. Śledztwo jeszcze trwa, gdy czegoś się dowiem to was poinformuję, a teraz możecie wyjść?
Team 7 zaczął się zbierać. Przez chwile spojrzenie moje i Kisuki się spotkały, a jej oczy minimalnie się rozszerzyły, jakby w szoku. Nie wiedziałem o co jej może chodzić.
-„O cholera! Poznała maskę”
-„Ale nie wie, że to ty” – powiedział Kurama, torchę mnie usk
-Słucham? – spytała nas Hokage, gdy Team 7 wyszedł.
-Cześć Babuniu – powiedziałem zdejmując maskę.
-Naruto? Co ty tu robisz i kim ona jest?
-Spokojnie zaraz ci wszystko wytłumaczę, ale lepiej niech nikt nie przeszkadza.
-Dobrze. W tej chwili nikt nie powinien nam przeszkadzać.
-Więc tak, to jest Yuki Guranshi, była celem moim i senseia, a właśnie mam zwój od senseia. Mieliśmy ja zabić, ale tylko upozorowaliśmy jej śmierć.
-Wnioskuję, że chcesz, aby tu zamieszkała jako inna osoba.
-Tak.
-Dobrze, dostaniesz mieszkanie nową osobowość oraz możesz zostać shinobi wioski jeśli chcesz.
-Dziękuje Hokage-sama – odparła kłaniając się nisko.
-Naruto mógłbyś uczyć się od niej dobrych manier.
-Po co Babuniu? – spytałem, próbując ją wkurzyć.
-Jeszcze raz mnie tak nazwij, a naprawdę cię wywalę z wioski!
-Krzycz głośniej, to misje zaraz szlak trafi – gdy skończyłem mówić, musiałem się uchylić przed butelką po Sake.
Hokage wręcz wrzała z wściekłości.
-WON MI STĄD TY MAŁY SMARKACZU!
-Na razie Yuki, Babuniu.
W pospiechu założyłem maskę i wybiegłem z gabinetu. Cały czas się śmiałem. Gdy wychodziłem z budynku, uspokoiłem się na tyle, że zamiast śmiać się, tylko chichotałem. Gdy tylko wyszedłem zderzyłem się z kimś. Na szczęście maska dobrze się trzymała. Gdy zobaczyłem kto to był zamarłem. Przede mną był Team 7.
-Przepraszam – powiedziałem wstając i pomagając wstać Sasuke.
Od razu ich wyminąłem i ruszyłem, ale poczułem ucisk na ramieniu.
-Co to były za krzyki? – spytał ich sensei, który trzymał mnie za ramię.
-Wasza Hokage jest bardzo nerwowa – odparłem wyrywając się.
Odwróciłem się do nich plecami i zacząłem iść w kierunku bramy. Nagle poczułem wzrost chakry za mną, gdy się odwróciłem zobaczyłem Sasuke z pięścią. Była kilka centymetrów od mojej twarzy. Zniknąłem w Czarnym Błysku, używając stworzonej techniki z pomocą Kuramy, Włąściwie to muszę ją nazwać, może tak… Janpu.  Pojawiłem się na słupie latarni, która była obok.
-To… - zaczął jąkać Kakashi. – To jest… Hirashin no Jutsu.
-Nie, to moja technika stworzona na podstawie Hirashinu, nazywa się Janpu.( czyt. Dżanpu. D.a) Prawdziwe Hirashin potrzebuje kunaia z pieczęcią, ja muszę tylko widzieć miejsce, w którym chcę się pojawić – wyjaśniłem pojawiając się przed nimi.
-Kim jesteś? – spytała Kisuka, patrząc mi w oczy.
-Sobą – odparłem chytrze. – A teraz wybaczcie, ale muszę znikać.
Ukłoniłem się nisko, dla zabawy przez co kaptur trochę mi się zsunął i ujawnił kępkę moich włosów. Od razu się wyprostowałem poprawiając kaptur i zniknąłem w Czarnych błysku, używając  Janpu. Pojawiłeś się za rogiem budynku. Przez chwilę patrzyłem na nich jak się rozglądają, po czym rzuciłem kunaia taty i teleportowałem się poza wioskę.
Pojawiłem się na drodze, kilka kilometrów od murów wioski. Zdjąłem maskę i włożyłem ją do plecaka, ręce założyłem za głowę i zacząłem spokojnie iść w kierunku bazy.
Na miejscu byłem w nocy. Przeszedłem przez wodospad, który sobie otworzyłem za pomocą chakry Futonu, dzięki temu byłem suchy. Udałem się do swojego pokoju, aby odpocząć.
Rano obudziło mnie walenie do drzwi. Usiadłem na łóżku, przetarłem zaspane oczy i szukając stopami kapci, wstałem. Miałem na sobie tylko bokserki i bluzkę. Dotarłem leniwie do drzwi i je uchyliłem.
-Lisa? Po co mnie budzisz? – spytałem wpuszczając ją do środka.
-Wczoraj mówiłeś, że potrenujemy przed południem.
-Przecież dopiero jest ranek.
-Jest prawie 12.
-Juuuż? – spytałem ziewając.
-Coś ty robił w nocy?
-Spałem, a co?
-Ile można spać?
-W moim przypadku bardzo długo.
-Więc ja cię zaraz obudzę.
Weszła do łazienki, a ja położyłem się do łóżka.
-Chwil, po co ona weszła do łazienki? – spytałem sam siebie.
Po sekundzie dostałem odpowiedź, Lisa wyszła z łazienki z wiadrem z wodą.
-Nie, czekaj. Już wstaję. NIE! – krzyknąłem, gdy oblała mnie zimną wodą.
-Masz pięć minut! – krzyknęła wychodząc z mojego pokoju.
-Niech no ja ją dorwę na tym treningu, sama zobaczy jak to jest dostać zimną wodą w twarz – mówiłem do siebie cicho, gdy się przebierałem.
Po drodze wszedłem do kuchni po jakąś kanapkę. Gdy dotarłem na polankę, na której mieliśmy trenować, ona już czekała na mnie.
-Co tak długo?
-Trenujemy?
Ustawiliśmy się naprzeciw sobie. Obniżyłem swój środek ciężkości i rozstawiłem szeroko nogi, aby stać twardo na ziemi. Mimo drobnej postury, Lisa miała sporo siły w sobie. Po kilku sekundach musiałem bronić się przed jej ciosami. Jej uderzenia były silne, czułem to za każdym razem, gdy blokowałem jej pięść. W dodatku szybkość i celność, też miała na wysokim poziomie, aż trudno uwierzyć, ze jest córką Lorda Feudalnego.
W końcu gdy się zmęczyła ja ruszyłem do ataku. Postanowiłem sprawdzić, czy dorówna mi szybkością. Całkiem dobrze jej szło, ale za każdym razem cofała się , a finał był taki,  że wywaliła się o korzeń drzewa.
-Z czego się śmiejesz?
-Zobaczysz. Suiton: Wodny Smok.
-ZABIJĘ CIĘ! – wydarła się na całą okolicę.
Mokre włosy, zasłoniły jej twarz, przez co nie widziałem jej grymasu złości.
-Zemsta jest słodka – powiedziałem odskakując od jej pięści. – Może cię osuszyć?
-Hę – mruknęła, nie rozumiejąc znaczenia moich słów.
-Katon: Ognisty Smok. Futon: Podmuch.
-Naruto.
-Co?
-Nie żyjesz – gdy podniosłą głowę, wyglądała jak jakaś stara czarownica.
Na głowie miała istną burzę włosów, ciuchy wyglądały, jakby pies je żuł, a następnie wypluł.
-Raiton: Pogrom.
Gdy złożyła pieczęcie, nic się nie stało, ale po paru sekundach z nieba zaczęły walić pioruny. Gdy ja ich unikałem ona stałą i się śmiała. Gdy jeden z nich miał mnie trafić, zniknąłem w Czarnym Błysku.
Znalazłem się w koronie drzewa, naprzeciwko Lisy. Chciałem już użyć jakiegoś jutsu, gdy przed oczami pojawił mi się dziwny obraz. Przede mną, byli ninja Kumo, w tym  Raikage, otoczony błyskawicami. Wtedy ręce same złożyły jakieś znaki, a w Raikage poleciał podmuch wiatru, kilkukrotnie większy niż ten, który ja wykonuję. Podmuch wzbił tumany kurzu, który zasłonił dokładnie cały teren. Potem widziałem tylko Złoty Błysk.
Ocknąłem się z powrotem na drzewie. Lisa szukała mnie krążąc po lesie. Zeskoczyłem tuż przednią.
-Tu jesteś. Raiton: Rażące Pociski.
Z jej palców, wystrzeliło z dwadzieścia małych kulek z których wylatywały małe błyskawice.
-Futon: Wielki Podmuch!
Jutsu dało taki sam efekt, jak w tej wizji. Kurz zasłonił okolicę o  średnicy około 40 metrów. Zniknąłem w Czarnym Błysku, używając Janpu i pojawiłem się za Lisą, przykładając jej kunaia do gardła. Ciszę przerywał jej kaszel od tego kurzu.
-Ja…jak?
-Normalnie. Wygrałem.
-Naruto! – usłyszałem krzyk senseia.
-Lisa!
-Chodź! – powiedziałem do Lisy i ruszyłem biegiem w kierunku bazy.
-Stało się coś?
-Misja.
-My też ruszamy na misję – dodała Hikari.
-Idę po rzeczy i możemy ruszać – powiedziałem i zniknąłem w Czarnym Błysku.
Pojawiłem się w swoim pokoju, przy łóżku, gdzie był ukryty kunai taty. Wyjąłem spod niego plecak i zacząłem pakować potrzebne rzeczy. Po paru minutach byłem przy wyjściu bazy.
-Skąd on zna to jutsu, dzięki któremu tak znika? – usłyszałem głos Lisy.
-Nie wiem, nic mi ostatnio nie mówi. On ma więcej tajemnic, niż się spodziewamy – tym razem był to głos Yamato-sensei.
-Skoro tak się ukrywa to może jest szpiegiem – powiedziała Hikari.
Zatkało mnie, postanowiłem jeszcze chwilę poczekać.
-W dodatku używa trzech natur. Musiał być trenowany – powiedziała Lisa.
-Jak to trzech natur, on używa dwóch – powiedział sensei.
-Gdy trenowaliśmy dzisiaj, używał Katonu, Futonu i Suitonu.
-Musimy go obserwować – powiedziała Hikari. – Pasowało by też powiedzieć o tym innym.
Teraz postanowiłem wyjść. Wybiegłem z za wodospadu, z plecakiem na plecach.
-Możemy ruszać.
-Dobrze. Na razie – powiedział do dziewczyn.
-Gdzie ruszamy?
-Do wioski Ukrytej w Chmurach. Jest tam jakiś chłopak, który używa Raitonu.
-No i?
-Jego Raiton jest najsilniejszy zaraz po ich Kage.
-To jeszcze niczego nie tłumaczy.
-Ma dopiero 12 lat.
-To już coś.
-A teraz powiedz mi, jak dużo masz przede mną tajemnic. Wiem, że słyszałeś rozmowę.
-Tak słyszałem ją. A to czy mam tajemnice czy nie to moja sprawa.
-Naruto tu nie chodzi tylko o ciebie. Przez te swoje tajemnice utrudniasz misję.
-Wiec o to chodzi. Misja, misja, misja. Sensei myślisz, ze oni też nie maja tajemnic.

Wyprzedziłem senseia, aby skończyć już tą rozmowę. 

6 komentarzy:

  1. Ciekawie ciekawie:D czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. fantastyczna notka. czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :) prosze o kontynuacje

    OdpowiedzUsuń
  4. Misja misja misja... no i misja xD bardzo fajnie, tylko początek się nie klei xp

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    wydaje mi się, że Kakashi widział, że ma czarna chakre... plus taki, że może pomyśleć, że wykonuje tajną misję. ..
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    nie powinien bo mi się zdaje, że Kakashi widział że posiada czarną chakre... jedyny plus jest taki, że może pomyśleć że wykonuje tajną misję...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń