czwartek, 18 czerwca 2015

Ukryta Prawda o Naruto -11.

Rozdział pisany z przymusu więc może się nie spodobać, za co przepraszam. Kolejny rozdział nie będzie wcześniej niż 25 czerwca, choć może jeśłi dostą zastrzyku weny bedzie wcześniej.

Ukryta Prawda o Naruto -11.
Dwie kunoichi biegły w ciemnościach przez las, przy obrzeżach wioski. Było im coraz trudniej skakać po gałęziach, ponieważ prawie ich nie widziały. Starsza z nich, to Hokage Konohy. Blondwłosa wnuczka Pierwszego Hokage, miała na sobie swój ulubiony strój. Obok niej biegła brązowowłosa nastolatka. Na sobie miała założone ciepłe ubrania.
-Gdzie on może być? – spytała młodsza.
-Jest już nie daleko, wyczuwam jego chakrę.
-Nadal biegnie?
-Nie, stoi w miejscu.
-Co może być powodem jego zachowania – spytała Kisuka, ale Tsunade jej nie odpowiedziała, tylko się zamyśliła.
Po paru minutach dotarły na polanę. Wszystko było otoczone ciemnością, jedynie było widać blond czuprynę na drugim końcu polanki, pod drzewem. Naruto chyba siedział na trawie, w pozycji lotosu.  Kisuka już chciała coś do niego krzyknąć, ale Tsunade powstrzymała ją ręką.
-Poczekaj – powiedziała cicho. – Wydaję mi się, że chce być sam.
-Czemu?
-Nie wiem, na razie nic nie będziemy robić, ale będzie obserwowany.
-A co jeśli on potrzebuje pomocy?
-Powiem ci co sobie uświadomiłam, gdy biegłyśmy. Z tego co powiedziałaś mi o waszej rozmowie, wychodzi na to, że on czuje się po prostu samotny.
-Jak to?
-Z tego co wiem od urodzenia jest sierotą, nie wiem jakie miał dzieciństwo, ale to musi być to.
-Przecież ma przyjaciół.
-Powiedz jaka jest różnica między tobą, a nim. Obydwoje macie przyjaciół.
-Ja mam rodziców -  powiedziała już rozumiejąc o co chodzi Hokage.
-Chodźmy. Muszę jeszcze wysłać list.
-Jaki?
-Obiecałam mu, ze postaram się ściągnąć do wioski jego kuzyna, gdy jego jutrzejszy wynik z testu będzie w najlepszej trójce, ale i tak go ściągnę.
-Nie możemy go tak zostawić!
-Kisuka, Naruto dawał sobie rade do tej pory, a o za tym co się tak o niego martwisz? Gdy was widzę razem to się tylko kłócicie. Zakochałaś się w nim czy co?!
-O czym Pani gada?! – krzyknęła, kończąc rozmowę. Tsunade spojrzała na nią, ale nic nie powiedziała.
Gdy skończyły rozmawiać były już prawie przy bramę.
Naruto siedział w tej pozycji już jakąś godzinę. Przez ten czas Kyuubi ciągle próbował z nim porozmawiać, ale Naruto ciągle odcinał się od niego. W pewnym momencie drgnął z zimna, ale nie zmienił pozycji.
-„Jeśli zaraz się tu nie zjawisz, sam do ciebie wyjdę! „ – warkną lis, ale nie został posłuchany.
Nagle spod bluzy chłopaka zaczęło wydobywać się jasne światło, które w tej ciemności wyglądało jak ognisko. Oświetliło całą polanę, dzięki czemu można było widać na twarzy Uzumakiego grymas bólu. W końcu nie wytrzymał i zaczął krzyczeć z bólu. Upadł na kolana i załapał się za brzuch. Gdy ból trochę zelżał, podciągnął bluzę i zobaczył, że jego pieczęć się zmienia.
Najpierw się otworzyła i na zewnątrz wydobyło się trochę pomarańczowej chakry, która skupiła się w jedno miejsce. Następnie pieczęć się zamknęła, a znaki zaczęły się zmieniać. Gdy wszystko się skończyło blondyn upadł na ziemię nieprzytomny.
Po niecałej minucie z pomarańczowej chakry, niczym z cienia wyszedł lis. Niby niczym się nie wyróżniał, ale tak naprawdę był tu Kyuubi.
-Trzeba było mnie posłuchać, a nie strzelać fochy – mruknął lis i również padł na ziemię.
W dość nietypowy sposób Naruto zasnął na gołej ziemi,  miedzy drzewami.
Następnego dnia obudził się, a raczej obudziło go jakieś szturchanie. Otworzył lekko oczy i spojrzał na cos co go szturchało. Pierwsze co zobaczył to czarną kulkę, gdy cofnął głowę okazało się, że był to nos. Następnie zobaczył rude uszy, łapy i resztę tułowia.
-Li…lis?
-A kogo się spodziewałeś? – spytał z wyrzutem.
Oczy blondyna otworzyły się, a on sam cofnął się do tyłu. Jego twarz wyrażała szok, a palec wskazujący pokazywał na lisa.
-Ty gadasz?!
-Gadam odkąd pamiętam. Mów, boli cię coś – chłopak lekko się zdziwił pytaniem, ale odparł.
-Nie.
-To dobrze pieczęć zmieniła się perfekcyjnie.
-Jak to? Kyuubi?!
-Nie krzycz tak. Mówiłem, że sam do ciebie wyjdę.
-Ale…ale jak?
-Jestem najpotężniejszym demonem, takie coś to dla mnie pryszcz.
-Ale skoro wyszedłeś, to nie powinieneś być większy.
-Wyszedłem tylko z mocą jednego ogona, abyś mógł przeżyć. Gdybym zabrał więcej mocy zginąłbyś, a tak to będziesz żył dalej, i w dodatku będziesz mógł pobierać tamtą chakrę kiedy chcesz.
-A jeśli ją zużyję to nic się nie stanie?
-Teraz już bez problemu mogę wchodzić i wychodzić z twojego ciała, więc będę uzupełniał ci te zapasy, a gdy jednak zużyjesz ją, to wejdę do twojego ciała do póki się nie zregeneruje, dzięki mojej obecność nadal będziesz żył.
-Powiedziałeś, póki się nie zregeneruje, to ona sam tez się będzie regenerować.
-Tak, ale powoli, z czasem może przyśpieszy, ale na to nie licz za bardzo.
-Która jest godzina?
-Masz pół godzinę do sprawdzianu.
-CO?! – chłopak od razu się zerwał na równe nogi.
-Spokojnie zdążysz, ale najpierw powinieneś dostać opieprz.
-Za co? –spytał, ale od razu go olśniło, wszystkie wspomnienia z wczorajszego dnia, go przybiły.
Spuścił głowę w dół i zacisnął dłonie w pieści.
-Ale go nie dostaniesz. Wiem, że jest ci ciężko, ale zamiast fochać się na cały świat jak wczoraj, idź przez życie z podniesioną głową i stawiaj się wszystkim przeciwieństwom.
-Przepraszam – powiedział nagle chłopak.
-Co?
-Przepraszam, zachowałem się jak jakiś bachor.
-Nie gniewam się, ale mam nadzieję, że więcej tak się nie zachowasz.
Blondyn uniósł głowę i spojrzał na Kyuubiego swoimi niebieskimi oczami, które były pełne szczęścia.
-Od teraz mów mi po imieniu. Kurama.
-Spoko, Kurama – kucnął i położył dłoń na jego głowie.
Zaczął go głaskać i drapać za uchem, co wywołało pomruki. Po kilku sekundach Kurama się opanował i odskoczył od swojego jinchuuriki.
-Nie rób tak więcej!
-Przecież ci się podobało.
Lis zawarczał na blondyna i zamienił się w pomarańczową chakrę, która wsiąkła w brzuch chłopaka.
-„Musze odpocząć” – dodał jeszcze lis.
Naruto się zaśmiał i z uśmiechem ruszył biegiem do domu, aby się przygotować do Akademii. Miał szczęście, że sprawdzian był dopiero na drugiej lekcji. Spóźnienie na lekcje, będzie łatwo wytłumaczyć.
Wpadł szybko do domu, zabrał czyste ubranie i pobiegł pod prysznic. Następnie zrobił sobie jedną kanapkę, którą szybko zjadł i wybiegł do Akademii. Miał dziesięć minut na dojście. W biegu przesłał trochę chakry do nóg, tak najlepiej jak potrafił. Od razu poczuł, że trochę przyśpieszył.
Wpadł przez drzwi do klasy, drzwi prawie wypadły z zawiasów pod wpływem uderzenia. Wszyscy uczniowie, włącznie z Iruką spojrzeli na niego, zdziwieni.
-Już myślałem, że nie przyjdziesz – powiedział Iruka, bez żądnych emocji. – Siadaj.
Naruto usiadł na swoim miejscu i od razu dostał kartkę. Przeleciał po niej wzrokiem i ją podpisał. Zabrał się za czytanie zadań, z dziesięciu pytań, znał odpowiedź na dwa, co źle mu wróżyło.
-„Obiecałem, że napisze go najlepiej z klasy, a wtedy Babunia ściągnie mojego kuzyna” – pomyślał, Naruto i załamał się w duchu. Minęło już pół godziny, a on stał w miejscu, zostało mu dziesięć minut i osiem pytań.
-„Na trzecie, odpowiedź A” – usłyszał w głowie.
-„Kurama?”
-„Pisz.”
Naruto pochwycił długopis i zaznaczał dyktowane odpowiedzi. Po pięciu minutach odłożył test i długopis. Oparł się o oparcie i zaczął się rozglądać. Większość już napisała, zostało tylko kilka osób.
-Koniec – oznajmił Iruka i zaczął zbierać kartki.
Na Sali od razu zapanował szum, każdy rozmawiał na temat egzaminu, wyjątkiem był Uzumaki, który patrzył się w długopis, którym się bawił. Nawet, gdy zadzwonił dzwonek, wstał dopiero, gdy wszyscy wyszli.
Jako, że dzisiaj odbywała się jakaś rada nauczycieli dzieciaki miały wolne. Naruto nie wiedząc co z sobą zrobić, szedł przez wioskę bez żadnego celu.
-Hej! Naruto!
-Kisuka? – spytał widząc swoją koleżankę, której ostatnio się zwierzył. –Co tam?
-A nic. Jak się czujesz? Wczoraj byłeś jakiś nieswój.
-Wszystko gra – odparł uśmiechając się. 
 -Na pewno?
-Tak, a co?
-Ni…nic.
-Kisuka! – krzyknął ktoś z drugiego końca uliczki.
Obydwoje się odwrócili i ujrzeli ojca dziewczyny.
-Muszę iść, na razie!
Naruto wrócił z powrotem do bezcelowego przechadzania się po wiosce.
-Ehh – westchnął, gdy dotarł w końcu do domu. – Wyniki będą dopiero za tydzień, jakiś kolejny tydzień Babunia będzie wysyłała lis, a najprędzej minie dwa tygodnie nim Nagato zamieszka w Konosze. Czyli jak nic cztery tygodnie z bani.
Gdy tylko skończył, z jego brzucha wydobyło się trochę chakry, z której wyłonił się Kurama.
-Skoro masz cztery tygodnie wolnego, zabieramy się za trening. Gdy wróciłem do twojego ciała spostrzegłem, że twoja chakra i moja chakra, którą ci zostawiłem się zmieszały.
-Co to znaczy?
-Płynie w tobie pół demoniczna chakra.
-Dalej nie rozumiem?
-Twoje techniki będą silniejsze, w przyszłości możesz opanować jutsu biju bez potrzebnej przemiany. Jako, że ja głównie posiadam Katon, już teraz masz dwie natury chakry.
-A wpadłeś na pomysł jak aktywować moją moc po trzecim synu Mędrca.
-Mam pewne domysły tylko w sprawie Sharingana. Skoro już raz go aktywowałeś i chyba użyłeś wtedy trochę mojej chakry, to musisz użyć silniejszej chakry niż posiada zwykły człowiek.
-Znaczy się, ze teraz mogę go aktywować.
-Spróbuj.
Naruto przesłał chakry do oczu i od razu zaczął inaczej widzieć świat. Z zdziwienia, aż się cofnął. Jego niebieskie oczy zmieniły się w czerwone z jedną łezką.
-WOW! – wymsknęło mu się.
-Od teraz musisz rozważnie używać chakry, oraz Sharingana. Najlepiej, abyś się nikomu nie zdradził, a treningi będą efektywniejsze.
-A jak z tą drugą mocą, Kimiko potrafiła tworzyć drewno.
-Musisz poszukać w jakiś zwojach o Pierwszym Hokage.
-A te łańcuchy, które używała Kimiko.
-Wydaję mi się, że nie dasz rady ich opanować, Twoje geny klanu Uzumaki są zbyt słabe, i tak dziw, że udało cię aktywować Sharingana,
-Cóż trudno. Może kiedyś spróbuję.
-Idziemy trenować nad Katonem.  Potrafisz podstawowe techniki Futonu, więc będziesz mógł je później połączyć.
Naruto szybko skończył śniadanie, które sobie przygotowywał podczas rozmowy i razem z Kuramą wyszli. Lis szedł obok blondyna, wszyscy patrzyli się na to zdziwieni, ale nikt nie zwracał na to większej uwagi. Gdy wychodził na ostatnią prostą w kierunku bramy, ktoś go zaczepił. Tym kimś był Sasuke. Jedno spojrzenie wystarczyło im, aby zrozumieć o co mu chodzi. Od razu ruszyli w kierunku pola treningowego na rewanż.
-Tak właściwie co to za lis?
-Mój – odparł szybko.
-Od kiedy masz zwierzaka?
-E… Od wczoraj, przypałętał się i pozwoliłem mu zostać – Naruto usłyszał w głowie wyraźny warkot. Dalsza rozmowa zeszła na inne nie znaczące tematy,
Dotarcie zajęło im kilka minut. Bez zbędnego gadania, zaczęli szybko się rozgrzewać, po czym stanęli naprzeciw siebie z wyjętymi kunaiami. Sasuke podniósł małego kamyka i rzucił go w powietrze. Gdy spadł obaj ruszyli do ataku.
---Naruto---
Obydwoje ruszyliśmy do ataku. Tym razem chciałem mu pokazać, ale jednocześnie nie chciałem mu pokazywać wszystkiego co umiem. Zderzyliśmy się kunaiami, a na ziemię zaczęły lecieć iskry. Spiąłem wszystkie mięśnie i odrzuciłem Sasuke, wyjąłem szybko trzy shurikeny i rzuciłem celując w jego nogi.
Sasuke wyskoczył w górę, unikając ich, gdy wylądował posłał mi zdziwione spojrzenie, które skomentowałem uśmieszkiem. W odpowiedzi rzucił we mnie kilka shurikenów i kunai, a następnie wydmuchnął kulki ognia, które spowiły broń.
Gdy były w połowie drogi ode mnie, zauważyłem, że zaczęły zwalniać. Gdy były blisko, zacząłem je omijać, przelatywało kilka centymetrów ode mnie. Na twarzy Sasuke zobaczyłem szok.
-Naruto! – krzyknął przeciągając każdą literę.
Kiedy atak mnie minął wszystko wróciło do normalności. Sasuke przerwał atak i podbiegł do mnie.
-Nic ci nie jest? – spytał nerwowo.
-Tak, a czemu pytasz?
-Nie ruszałeś się, a gdy prawie oberwałeś, zacząłeś niewiarygodnie szybko się poruszać.
-„O co mu chodzi?”
-„To nie broń zwolniła, tylko ty przyśpieszyłeś. Jedna z zalet demonicznej chakry” – wyjaśnił szybko Kurama.
-Jak to zrobiłeś?
-Nie wiem – odparł drapiąc się po tyle głowy. – Wracamy do walki?
-Nie, mama kazała mi, abym zabrał cię na obiad.
-No to chodźmy. Tylko co ja zrobię z Kuramą? – spytał sam siebie.
-Z kim? Z tym lisem?
-Ta.
-Głupie imię. – Kurama od razu zaczął warczeć i ciskać na Sasuke w głowie Naruto.
-Jemu się podoba – powiedział Naruto powstrzymując chichot.
Obydwaj ruszyli w kierunku Konohy, Kurama dreptał powoli za Naruto, czekał na okazje, aby wejść z powrotem do ciała jinchuriki. Taka sytuacja nadarzyła się, gdy Sasuke został otoczony przez grupę dziewczyn. Kurama to wykorzystał w ciągu jednej  sekundy był w swoim domu. Naruto tylko się śmiał na widok paniki wypisanej na twarzy przyjaciela.
-„I po co ja się wczoraj tak zachowywałem, wioska jest moją rodziną.”
-„Mądre słowa jak na takiego głąba.”

-„Stary rudzielec.”

4 komentarze:

  1. słoodki, zły Kurama :D coraz ciekawiej, zobaczymy czy Naru będzie w pierwszej trójce! Czekam na next :)
    http://naruto-lost-tears.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem tu Nowy. Przeczytałem Twojego bloga. Piszesz bardzo ciekawe notki. Czekam na next. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    rozdział wspaniały, lisowi udało się wydostać z Naruto, tak, tak teraz posiada demoniczną chakre, ciekawe jak mu pójdzie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    wspaniały rozdział, lisowi udało się "wyjść" z Naruto, tak teraz posiada demoniczną chakre, ciekawe jak mu pójdzie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń