wtorek, 2 czerwca 2015

Ukryta Prawda o Naruto -5.

Ukryta Prawda o Naruto -5.
W jednej z gabinetów służących do zebrań z ważnymi osobami w wiosce, właśnie zebrały się takie osoby. Musieli omówić pewne sprawy związane z nocnym atakiem, zrobić spis zabitych, załatwić formalności pogrzebów oraz omówić kilka innych rzeczy. Najważniejszymi sprawami było wykrycie prawdopodobnego zdrajcy oraz dokonanie wyboru nowego Hokage.
-Ale jak to wybrać nowego Hokage? – spytał ktoś z rady. – Czy Hiruzen…
-Nie. Sarutobi żyje, dzięki Tsunade niedługo powinien wyjść, ale sam podał się do dymisji, tutaj jest pismo od niego – wyjaśnił Jiraya kładąc na stół kartkę. – Dlatego właśnie wezwaliśmy Daimyo-sama.
-Może najpierw zaczniemy od kwestii, jak Orochimaru dostał się do wioski – wtrącił Fugaku.
-Niby jak? – spytał Inoichi Yamanaka.
-Są jacyś jeńcy? – zapytał po namyśle Uchiha.
-Kilku ledwo żywych – odparł Kakashi.
-Przekaż ich do Wydziału Przesłuchań – rozkazał Jiraya. – Teraz następna kwestia, nowy Hokage. Jak wiemy Sarutobi, odszedł z tego stanowisko, argumentując tym, że nie może ochronić nawet siebie, a co dopiero wioskę – przeczytał jedno zdanie z kartki, która leżała na stole.
-Czy ktoś ma kogoś do zaproponowania? – spytał nagle Lord Feudalny.
-Może Tsunade?
-Wnuczka Pierwszego Hokage?
-Tak.
-Myślę, że to zły pomysł – wtrącił ojciec Sasuke. – Kiedy przyjdzie do obrony wioski, Tsunade będzie mogła tylko leczyć lub używać swojej siły. Nie potrafi używać Mokutona jak Hashirama.
-Myślisz, że byłbyś lepszym Hokage od niej? – wtrącił Choza Akimichi, zajadając ciasteczka.
-Nie, nic takiego nie mówię.
-Ale jednak masz jakieś ale do Tsunade. Boisz się, że klan Uchiha nadal będzie na uboczu?
-Odszczekaj to! – warknął Fugaku. – Może i żyjemy na uboczy, ale jesteśmy najsilniejsi w wiosce, gdyby niemy to połowa shinobi wioski by nie żyła!
-Mimo to i tak są duże straty.
-Myślisz, ze tego nie wiem, moja żona i syn leża w szpitalu i wolałbym być przy nich niż siedzieć na tym głupim spotkaniu!
-Uspokójcie się! – krzyknął białowłosy sanin. – To nie czas na kłótnie. Musimy wybrać Hokage nie wiadomo, czy nastąpi następny atak.
Wszyscy spojrzeli na Lorda Feudalnego, który się zamyślił. Po kilku minutach ciszy, zabrał głos.
-Ogłaszam, że dymisja Hiruzena Sarutobi zostaje odrzucona, dopóki nie znajdzie się odpowiednia osoba, jako Piąty Hokage Konohy.
Wszyscy lekko się zdziwili taką odpowiedzią, ale nikt nic nie mówił. Po kilku minutach wrócili do rozmów na resztę tematów, póki obrady nie zostały przerwane przez wejście do Sali starszego syna Fugaku, Itachiego.
-O co chodzi Itachi? Coś z Mikoto lub Sasuke? – Fugaku od razu się poderwał z swojego miejsca.
-Nie – odparł szybko Itachi. –Chodzi o Naruto. Nie mogę go nigdzie znaleźć.
-Jak to?
-Po prostu nigdzie go niema. Byłem w jego domu, Ichiraku Ramen, obszedłem pół wioski i nie mogę go znaleźć.
-Miałeś go pilnować!
-Wiem – powiedział smutno. – Wyszedłem na chwilę po picie dla niego, a on wtedy zwiał.
-Fugaku, co to za cały Naruto?
-Przyjaciel Sasuke, gdyby nie on, moja żona i syn by nie żyli.
-Co takiego zrobił?
-Zabił tego, który wdarł się do mojego domu – powiedział i wyszedł razem z Itachim.
Wszyscy poza Jirayą doznali szoku. Nikt nie zdawał sobie sprawy, że taka sytuacja miała miejsce. Przez kilka minut panowała cisza, po czym każdy z rozkazu Daimyo rozszedł się do swoich domów.
Siedział między skalnymi włosami swojego ojca, który był dal niego tylko Czwartym Hokage. Lekki wiaterek poruszał blond włosami, a jego oczy były przymknięte. Siedział tak już kilkanaście minut, odkąd wyszedł ze szpitala od razu udał się w ustronne miejsce. Mimo niecałych siedmiu lat rozumiał więcej niż nie jeden nastolatek.
Minionej nocy stał się mordercą i doskonale zdawał sobie z tego sprawę, ale w końcu gdyby tego nie zrobił zabiłby jego, jego przyjaciela oraz jego matkę. A głos, który słyszał tylko go o tym uświadomił.  No właśnie co to był za głos? Wszyscy cos takiego mają, czy on jest jakimś wybrykiem natury.
-Tu jesteś – usłyszał męski głos, tuż za nim.
Obejrzał się i zobaczył za sobą Itachiego. Czarnowłosy opierał się o kolana i ciężko dyszał. Pot spływał po jego twarzy.
-Co ci strzeliło do łba, aby uciekać!? – wydarł się Uchiha, gdy złapał oddech.
-Ja… musiałem cos przemyśleć – odparł chłopiec odwracając głowę w kierunku wioski.
-Choć mój ojciec się o ciebie martwi.
-Jak to jest Itachi? – spytał nagle blondyn ignorując zdanie czarnowłosego.
-Z czym? – czarnooki przysiadł się do chłopaka.
-Czy jeśli po zabiciu kogoś nie ma się wyrzutów sumienia, to człowiek nie staje się demonem, potworem?
-Ale zależy od sytuacji, bo jeśli ktoś zabije kogoś w obronie bliskich mu osób, nie jest taki, ale jeśli ktoś robi to dla tego, ze chce mu się kogoś zabić, wtedy można go nazwać potworem.
Między nimi zapanowała cisza, po kilku minutach Itachi w końcu wstał, podniósł chłopaka i zeskoczył z góry.  Gdy tylko się wyprostował zobaczył przed sobą ojca, z dość naganną miną. Ręce miał założone na piersi, a jego surowy wzrok był skierowany w blondyna.
-Czemu uciekłeś? – spytał poważnym tonem, ale chłopak nic nie odpowiedział. – Chodź pewnie jesteś głodny. Itachi zabierz go na Ramen.
Czarnooki nastolatek odebrał pieniądze i razem z blondynkiem ruszyli do Ichiraku na obiad. Doszli tam w ciszy, Itachi trochę martwił się o stan psychiczny niebieskookiego. W podobnej ciszy zamówili jedzenie i je zjedli.
Teuchi z powodu sporego tłumu nie miał czasu, aby porozmawiać z blondynkiem i wypytać go co go gryzie. Gdy zjedli Itachi odprowadził chłopca do jego domu. Między nimi cały czas panowała cisza, która dla czarnowłosego była czymś dziwnym w pobliżu niebieskookiego.
Naruto wszedł do środka swojego mieszkania, a Itachi poszedł w swoją stronę. Blondyn stanął przed drzwiami i rozejrzał się wokół siebie. Stał tam kilka minut po czym wszedł do swojej sypialni, od razu rzuciły mu się w oczy książki, które wypożyczył, a teraz leżały niezdarnie na biurku.
Podszedł do nich i wziął w dłonie jedną, tą którą przeczytał. Przez minutę patrzył się na okładkę i przypominał sobie co w niej było. W końcu ją odłożył i opuścił dom. Ruszył do szpitala.
Wszedł do środka białego budynku z czerwonym krzyżem i zaczął wypytywać o salę Staruszka Hokage. Po paru minutach wszedł do Sali, do której został przeniesiony Sarutobi. Hiruzen leżał na łóżku, przykryty kołdrą i czytał jakąś gazetę. Na pierwszej okładce blondyn zobaczył dwa wielkie zwierzęta, węża i ropuchę.
-Cześć staruszku – powiedział cicho Naruto.
-Witaj Naruto, siadaj – starzec wskazał na krzesło.
Blondynek usiadł, nic nie mówiąc, Trzeci odłożył gazetę i wpatrywał się w niebieskie oczy.
-Co się stało? – spytał czule.
-Nic – odparł po chwili ociągając się.
-Mi się wydaję inaczej. Powiedz – powiedział, ale nie dostał odpowiedzi. – Chodzi o to co stało się w domu Uchiha? – ku zdziwieniu staruszka, blondyn zaprzeczył ruchem głowy.
 -Chce przyśpieszyć swój trening – powiedział w końcu. – Chce być tak silny, aby móc chronić tych na których mi zależy.
-Więc o to chodzi. Dobrze, od teraz ja będę cię trenował.
-Naprawdę?
-Tak, ale powiedz mi prawdę, jak się czujesz z tym co zrobiłeś – chłopak od razu posmutniał.
-Ciągle to widzę, jak ta…krew tryska z jego ciała.
-Rozumiem, a teraz mnie posłuchaj. Świat shinobi jest okrutny, często jeśli nie zabijesz sam zostaniesz zabity. Dla sześciolatka jest to straszne przeżycie, ale jeśli  naprawdę w przyszłości chcesz chronić swoich bliskich musisz przezwyciężyć to. Żaden człowiek, nawet shinobi doskonały nie pozbędzie się uczuć, taka jest już nasza natura – Hiruzen widząc nikły uśmiech na twarzy z lisimi wąsami, kończy przemowę.
-Odpowiesz mi na jedno pytanie? – staruszek skinął głową. – Wiesz jaki klan założył trzeci syn Rikodu Senina?
-Czytałeś książki?
-Tak, ale było tam tylko napisane o dwóch, którzy założyli klan Uchiha i Senju.
-Cóż, legendy mówią, że moc trzeciego syna podzieliła się na dwa klany, które po kilku wiekach zaczęły walkę, między sobą. Po kilkuset latach zapanował między nimi pokój, ale ta niechęć została. Niestety nie wiem, jakie to klany, ale, żeby ktoś mógł stać się tak silny jak Trzeci syn, musi być to osoba z tych dwóch klanów.
-WOW! – wykrzyknął chłopiec.
-Kiedy tylko wyjdę ze szpitala, pomogę ci w treningu, Kruk od teraz nie będzie twoim senseiem. A teraz leć do domu, odpocząć.
Blondynek pożegnał się i wyszedł z Sali, ale zamiast iść do domu ruszył do innej Sali. Wszedł do Sali, w której leżał Sasuke i jego matka, ale nikogo tam nie było. Zdezorientowany wyszedł z Sali i poszedł do recepcji. Gdzie dostał informacje, że Sasuke i Mikoto zostali już wypisani. Chłopiec nie wiedząc co z sobą zrobić ruszył do domu.
Następnego dnia zaraz po obiedzie ruszył do domu Sasuke, spytać jak się czuję. Gdy był przy bramie, został rozpoznany przez strażników. Byli to ci sami, którzy stali podczas ataku Orochimaru.
-Jak się czujesz, Naruto?
-Dobrze, proszę pana.
-Idziesz do Sasuke? – spytał drugi, na co chłopiec skinął głową.
-No to cię nie zatrzymujemy, na razie.
Chłopiec wszedł do związku, musiał przyznać, że był już tu dość znany. Czasami przebywał tu dłużej niż we własnym domu, ale było tylko kilka takich dni.
-Naruto! –chłopiec słysząc swoje imię zatrzymał się i zaczął się rozglądać, zauważył jak w jego stronę macha starsza kobieta, która prowadziła bar z jedzeniem.
Razem z Sasuke czasami kupowali tam co nieco do jedzenia. Niebieskooki podszedł do kobiety.
-Dzień dobry pani Kejko – przywitał się blondynek. Była to już starsza, czarnowłosa kobieta, tak jak każdy z klanu Uchiha miała czarne oczy. Ubrana w siwą spódnicę, białą bluzkę i fioletowy żakiecik, siedziała na krześle przed ladą.
-Witaj Naruto. Idziesz do Sasuke?
-Tak.
-To masz zjedzcie sobie u niego – kobieta dała mu torebkę z Dango i różnymi słodyczami. Chłopiec patrzył się na nią przez chwilę po czym wyjął swój portfelik w kształcie ropuchy i chciał zapłacić.  -Schowaj to, weź to i życz Sasuke zdrowia.
-Czy wszyscy już wiedzą o tym?
-Chyba tak – odparła niepewnie staruszka.
Naruto odebrał torebkę, podziękował kilka razy i się pożegnał. Reszta drogi minęła mu spokojnie. Doszedł do domu przyjaciela i zapukał. Drzwi otworzył mu Itachi.
-O cześć Naruto.
-Cześć Itachi. Jest Sasuke?
-Jest, nadal ma zakaz ruszania się. Zresztą przez najbliższy miesiąc nigdzie nie będzie się ruszał. A ty jak się czujesz? – spytał zamykając za blondynem drzwi.
-Dobrze, pani Kejko dała mi Dango i trochę słodyczy.
-Gdy szedłem rano ze sklepu to kilka osób dawało mi co nieco dla Sasuke.
-A jak się czuje Pani Mikoto?
-Dobrze, Naruto – zamiast czarnowłosego odpowiedziała jego matka.
Byli w salonie, matka Sasuke i Itachiego leżała na sofie. Czarne włosy były zakryte bandażem, tak jak w szpitalu. W dłoniach miała książkę, którą czytała.
-Sasuke jest u siebie – powiedziała kobieta.
Naruto poszedł z torebką od staruszki do pokoju kolegi. Zapukał i wszedł. Sasuke leżał na łóżku, pod bluzką Naruto zauważył bandaż, obok niego siedział Fugaku.
-Dzień dobry Fugaku-sama, cześć Sasuke – przywitał się.
-Cześć Naruto – powiedział słabo przyjaciel blondyna, a jego ojciec tylko kiwnął mu głową.
-Jak się czujesz? Dostałem słodycze od pani Kejko dla nas.
-Nie jest źle, a słodycze z chęcią zjem.
-Nie ma mowy, na razie nie wolno ci jeść słodyczy – powiedział Fugaku, na co Sasuke jęknął. – Zjecie je kiedy indziej. Skoro Naruto przyszedł to was zostawiam.  Sasuke uważaj na siebie.
Naruto położył torebkę na biurku i usiadł na łóżku kolegi, w miejscu, w którym siedział Fugaku, który opuścił już pokój.
-Masz zjesz w nocy – powiedział cicho Naruto, wyjmując z kieszeni dwa batony i kilka cukierków.
Włożył je pod poduszkę chłopaka.
-Dzięki – jęknął Sasuke.
-Mocno cię boli?
-Yhym. Mam się nie ruszać, przez jakiś czas, póki kości się nie zrosną. A ty jak się czujesz?
Naruto lekko się zdziwił na odpowiedź, brzmiała tak jakby Sasuke zaraz po uderzeniu w ścianę zemdlał, a chłopiec był pewny, że czarnowłosy wszystko widział. Jemu pomogła rozmowa z Sarutobim, chłopiec posłuchał Staruszka i postanowił nie rozpamiętywać tego. Ta sytuacja zmotywowała go, aby nie dopuścić więcej do takich rzeczy, żeby nie dopuścić do jakiegokolwiek napadu na jego wioskę.
-Dobrze – odparł blondyn.
Po jakiś dwóch godzinach chłopak opuścił dom Sasuke, a następnie dzielnice Uchiha. Udał się do domu.
Dwa tygodnie później, stan  Hokage pozwolił na to, aby blondyn wrócił do treningów tym razem pod okiem Trzeciego Hokage. Staruszka cieszyła jedno, blondynek nie rozpamiętywał zabójstwa, ta cała sytuacja zmotywowała go do treningów.

Naruto cały czas ciekawił stan Sasuke, cały czas wyglądał jakby, nie pamiętał części wydarzeń z tamtej nocy. Chłopak o nic nie wypytywał, w końcu to nie była do końca jego sprawa.

4 komentarze:

  1. Wciąż dużo błędów :/ Chociaż rozdział szybko się pojawił :D
    Nic się nie działo, Naruto odwiedził staruszka i Uchiha ;D Myślałem że Kurama z nim pogada a tu nic :P
    Czekam na więcej i jakieś rozwinięcie fabuły :)
    PS: Mam przeczucie że nie wiesz co chcesz napisać xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    może Jiraya będzie nowym hokage, hiruzen ciekawe czy powie kim jest Naruto, a może Fukagu zaadoptuje go, i to takie zachowanie Sasuke...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    wspaniale, może to Jiraya będzie nowym Hokage, Hiruzen ciekawe czy powie kim jest naruto, a może Fugaku go zaadoptuje... i to takie zachowanie Sasuke...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń