Ukryta Prawda o Naruto -5.
W jednej z gabinetów służących do zebrań z ważnymi osobami w
wiosce, właśnie zebrały się takie osoby. Musieli omówić pewne sprawy związane z
nocnym atakiem, zrobić spis zabitych, załatwić formalności pogrzebów oraz
omówić kilka innych rzeczy. Najważniejszymi sprawami było wykrycie
prawdopodobnego zdrajcy oraz dokonanie wyboru nowego Hokage.
-Ale jak to wybrać nowego Hokage? – spytał ktoś z rady. –
Czy Hiruzen…
-Nie. Sarutobi żyje, dzięki Tsunade niedługo powinien wyjść,
ale sam podał się do dymisji, tutaj jest pismo od niego – wyjaśnił Jiraya
kładąc na stół kartkę. – Dlatego właśnie wezwaliśmy Daimyo-sama.
-Może najpierw zaczniemy od kwestii, jak Orochimaru dostał
się do wioski – wtrącił Fugaku.
-Niby jak? – spytał Inoichi Yamanaka.
-Są jacyś jeńcy? – zapytał po namyśle Uchiha.
-Kilku ledwo żywych – odparł Kakashi.
-Przekaż ich do Wydziału Przesłuchań – rozkazał Jiraya. –
Teraz następna kwestia, nowy Hokage. Jak wiemy Sarutobi, odszedł z tego
stanowisko, argumentując tym, że nie może ochronić nawet siebie, a co dopiero
wioskę – przeczytał jedno zdanie z kartki, która leżała na stole.
-Czy ktoś ma kogoś do zaproponowania? – spytał nagle Lord
Feudalny.
-Może Tsunade?
-Wnuczka Pierwszego Hokage?
-Tak.
-Myślę, że to zły pomysł – wtrącił ojciec Sasuke. – Kiedy przyjdzie
do obrony wioski, Tsunade będzie mogła tylko leczyć lub używać swojej siły. Nie
potrafi używać Mokutona jak Hashirama.
-Myślisz, że byłbyś lepszym Hokage od niej? – wtrącił Choza
Akimichi, zajadając ciasteczka.
-Nie, nic takiego nie mówię.
-Ale jednak masz jakieś ale do Tsunade. Boisz się, że klan
Uchiha nadal będzie na uboczu?
-Odszczekaj to! – warknął Fugaku. – Może i żyjemy na uboczy,
ale jesteśmy najsilniejsi w wiosce, gdyby niemy to połowa shinobi wioski by nie
żyła!
-Mimo to i tak są duże straty.
-Myślisz, ze tego nie wiem, moja żona i syn leża w szpitalu
i wolałbym być przy nich niż siedzieć na tym głupim spotkaniu!
-Uspokójcie się! – krzyknął białowłosy sanin. – To nie czas
na kłótnie. Musimy wybrać Hokage nie wiadomo, czy nastąpi następny atak.
Wszyscy spojrzeli na Lorda Feudalnego, który się zamyślił.
Po kilku minutach ciszy, zabrał głos.
-Ogłaszam, że dymisja Hiruzena Sarutobi zostaje odrzucona,
dopóki nie znajdzie się odpowiednia osoba, jako Piąty Hokage Konohy.
Wszyscy lekko się zdziwili taką odpowiedzią, ale nikt nic
nie mówił. Po kilku minutach wrócili do rozmów na resztę tematów, póki obrady
nie zostały przerwane przez wejście do Sali starszego syna Fugaku, Itachiego.
-O co chodzi Itachi? Coś z Mikoto lub Sasuke? – Fugaku od
razu się poderwał z swojego miejsca.
-Nie – odparł szybko Itachi. –Chodzi o Naruto. Nie mogę go
nigdzie znaleźć.
-Jak to?
-Po prostu nigdzie go niema. Byłem w jego domu, Ichiraku
Ramen, obszedłem pół wioski i nie mogę go znaleźć.
-Miałeś go pilnować!
-Wiem – powiedział smutno. – Wyszedłem na chwilę po picie
dla niego, a on wtedy zwiał.
-Fugaku, co to za cały Naruto?
-Przyjaciel Sasuke, gdyby nie on, moja żona i syn by nie
żyli.
-Co takiego zrobił?
-Zabił tego, który wdarł się do mojego domu – powiedział i
wyszedł razem z Itachim.
Wszyscy poza Jirayą doznali szoku. Nikt nie zdawał sobie
sprawy, że taka sytuacja miała miejsce. Przez kilka minut panowała cisza, po
czym każdy z rozkazu Daimyo rozszedł się do swoich domów.
Siedział między skalnymi włosami swojego ojca, który był dal
niego tylko Czwartym Hokage. Lekki wiaterek poruszał blond włosami, a jego oczy
były przymknięte. Siedział tak już kilkanaście minut, odkąd wyszedł ze szpitala
od razu udał się w ustronne miejsce. Mimo niecałych siedmiu lat rozumiał więcej
niż nie jeden nastolatek.
Minionej nocy stał się mordercą i doskonale zdawał sobie z
tego sprawę, ale w końcu gdyby tego nie zrobił zabiłby jego, jego przyjaciela
oraz jego matkę. A głos, który słyszał tylko go o tym uświadomił. No właśnie co to był za głos? Wszyscy cos
takiego mają, czy on jest jakimś wybrykiem natury.
-Tu jesteś – usłyszał męski głos, tuż za nim.
Obejrzał się i zobaczył za sobą Itachiego. Czarnowłosy
opierał się o kolana i ciężko dyszał. Pot spływał po jego twarzy.
-Co ci strzeliło do łba, aby uciekać!? – wydarł się Uchiha,
gdy złapał oddech.
-Ja… musiałem cos przemyśleć – odparł chłopiec odwracając
głowę w kierunku wioski.
-Choć mój ojciec się o ciebie martwi.
-Jak to jest Itachi? – spytał nagle blondyn ignorując zdanie
czarnowłosego.
-Z czym? – czarnooki przysiadł się do chłopaka.
-Czy jeśli po zabiciu kogoś nie ma się wyrzutów sumienia, to
człowiek nie staje się demonem, potworem?
-Ale zależy od sytuacji, bo jeśli ktoś zabije kogoś w
obronie bliskich mu osób, nie jest taki, ale jeśli ktoś robi to dla tego, ze
chce mu się kogoś zabić, wtedy można go nazwać potworem.
Między nimi zapanowała cisza, po kilku minutach Itachi w
końcu wstał, podniósł chłopaka i zeskoczył z góry. Gdy tylko się wyprostował zobaczył przed sobą
ojca, z dość naganną miną. Ręce miał założone na piersi, a jego surowy wzrok
był skierowany w blondyna.
-Czemu uciekłeś? – spytał poważnym tonem, ale chłopak nic nie
odpowiedział. – Chodź pewnie jesteś głodny. Itachi zabierz go na Ramen.
Czarnooki nastolatek odebrał pieniądze i razem z blondynkiem
ruszyli do Ichiraku na obiad. Doszli tam w ciszy, Itachi trochę martwił się o
stan psychiczny niebieskookiego. W podobnej ciszy zamówili jedzenie i je
zjedli.
Teuchi z powodu sporego tłumu nie miał czasu, aby
porozmawiać z blondynkiem i wypytać go co go gryzie. Gdy zjedli Itachi
odprowadził chłopca do jego domu. Między nimi cały czas panowała cisza, która
dla czarnowłosego była czymś dziwnym w pobliżu niebieskookiego.
Naruto wszedł do środka swojego mieszkania, a Itachi poszedł
w swoją stronę. Blondyn stanął przed drzwiami i rozejrzał się wokół siebie.
Stał tam kilka minut po czym wszedł do swojej sypialni, od razu rzuciły mu się
w oczy książki, które wypożyczył, a teraz leżały niezdarnie na biurku.
Podszedł do nich i wziął w dłonie jedną, tą którą
przeczytał. Przez minutę patrzył się na okładkę i przypominał sobie co w niej
było. W końcu ją odłożył i opuścił dom. Ruszył do szpitala.
Wszedł do środka białego budynku z czerwonym krzyżem i
zaczął wypytywać o salę Staruszka Hokage. Po paru minutach wszedł do Sali, do
której został przeniesiony Sarutobi. Hiruzen leżał na łóżku, przykryty kołdrą i
czytał jakąś gazetę. Na pierwszej okładce blondyn zobaczył dwa wielkie
zwierzęta, węża i ropuchę.
-Cześć staruszku – powiedział cicho Naruto.
-Witaj Naruto, siadaj – starzec wskazał na krzesło.
Blondynek usiadł, nic nie mówiąc, Trzeci odłożył gazetę i
wpatrywał się w niebieskie oczy.
-Co się stało? – spytał czule.
-Nic – odparł po chwili ociągając się.
-Mi się wydaję inaczej. Powiedz – powiedział, ale nie dostał
odpowiedzi. – Chodzi o to co stało się w domu Uchiha? – ku zdziwieniu
staruszka, blondyn zaprzeczył ruchem głowy.
-Chce przyśpieszyć
swój trening – powiedział w końcu. – Chce być tak silny, aby móc chronić tych
na których mi zależy.
-Więc o to chodzi. Dobrze, od teraz ja będę cię trenował.
-Naprawdę?
-Tak, ale powiedz mi prawdę, jak się czujesz z tym co
zrobiłeś – chłopak od razu posmutniał.
-Ciągle to widzę, jak ta…krew tryska z jego ciała.
-Rozumiem, a teraz mnie posłuchaj. Świat shinobi jest
okrutny, często jeśli nie zabijesz sam zostaniesz zabity. Dla sześciolatka jest
to straszne przeżycie, ale jeśli
naprawdę w przyszłości chcesz chronić swoich bliskich musisz
przezwyciężyć to. Żaden człowiek, nawet shinobi doskonały nie pozbędzie się
uczuć, taka jest już nasza natura – Hiruzen widząc nikły uśmiech na twarzy z
lisimi wąsami, kończy przemowę.
-Odpowiesz mi na jedno pytanie? – staruszek skinął głową. –
Wiesz jaki klan założył trzeci syn Rikodu Senina?
-Czytałeś książki?
-Tak, ale było tam tylko napisane o dwóch, którzy założyli
klan Uchiha i Senju.
-Cóż, legendy mówią, że moc trzeciego syna podzieliła się na
dwa klany, które po kilku wiekach zaczęły walkę, między sobą. Po kilkuset
latach zapanował między nimi pokój, ale ta niechęć została. Niestety nie wiem,
jakie to klany, ale, żeby ktoś mógł stać się tak silny jak Trzeci syn, musi być
to osoba z tych dwóch klanów.
-WOW! – wykrzyknął chłopiec.
-Kiedy tylko wyjdę ze szpitala, pomogę ci w treningu, Kruk
od teraz nie będzie twoim senseiem. A teraz leć do domu, odpocząć.
Blondynek pożegnał się i wyszedł z Sali, ale zamiast iść do
domu ruszył do innej Sali. Wszedł do Sali, w której leżał Sasuke i jego matka,
ale nikogo tam nie było. Zdezorientowany wyszedł z Sali i poszedł do recepcji.
Gdzie dostał informacje, że Sasuke i Mikoto zostali już wypisani. Chłopiec nie
wiedząc co z sobą zrobić ruszył do domu.
Następnego dnia zaraz po obiedzie ruszył do domu Sasuke,
spytać jak się czuję. Gdy był przy bramie, został rozpoznany przez strażników.
Byli to ci sami, którzy stali podczas ataku Orochimaru.
-Jak się czujesz, Naruto?
-Dobrze, proszę pana.
-Idziesz do Sasuke? – spytał drugi, na co chłopiec skinął
głową.
-No to cię nie zatrzymujemy, na razie.
Chłopiec wszedł do związku, musiał przyznać, że był już tu
dość znany. Czasami przebywał tu dłużej niż we własnym domu, ale było tylko
kilka takich dni.
-Naruto! –chłopiec słysząc swoje imię zatrzymał się i zaczął
się rozglądać, zauważył jak w jego stronę macha starsza kobieta, która
prowadziła bar z jedzeniem.
Razem z Sasuke czasami kupowali tam co nieco do jedzenia.
Niebieskooki podszedł do kobiety.
-Dzień dobry pani Kejko – przywitał się blondynek. Była to
już starsza, czarnowłosa kobieta, tak jak każdy z klanu Uchiha miała czarne
oczy. Ubrana w siwą spódnicę, białą bluzkę i fioletowy żakiecik, siedziała na
krześle przed ladą.
-Witaj Naruto. Idziesz do Sasuke?
-Tak.
-To masz zjedzcie sobie u niego – kobieta dała mu torebkę z
Dango i różnymi słodyczami. Chłopiec patrzył się na nią przez chwilę po czym
wyjął swój portfelik w kształcie ropuchy i chciał zapłacić. -Schowaj to, weź to i życz Sasuke zdrowia.
-Czy wszyscy już wiedzą o tym?
-Chyba tak – odparła niepewnie staruszka.
Naruto odebrał torebkę, podziękował kilka razy i się
pożegnał. Reszta drogi minęła mu spokojnie. Doszedł do domu przyjaciela i
zapukał. Drzwi otworzył mu Itachi.
-O cześć Naruto.
-Cześć Itachi. Jest Sasuke?
-Jest, nadal ma zakaz ruszania się. Zresztą przez najbliższy
miesiąc nigdzie nie będzie się ruszał. A ty jak się czujesz? – spytał zamykając
za blondynem drzwi.
-Dobrze, pani Kejko dała mi Dango i trochę słodyczy.
-Gdy szedłem rano ze sklepu to kilka osób dawało mi co nieco
dla Sasuke.
-A jak się czuje Pani Mikoto?
-Dobrze, Naruto – zamiast czarnowłosego odpowiedziała jego
matka.
Byli w salonie, matka Sasuke i Itachiego leżała na sofie.
Czarne włosy były zakryte bandażem, tak jak w szpitalu. W dłoniach miała
książkę, którą czytała.
-Sasuke jest u siebie – powiedziała kobieta.
Naruto poszedł z torebką od staruszki do pokoju kolegi.
Zapukał i wszedł. Sasuke leżał na łóżku, pod bluzką Naruto zauważył bandaż,
obok niego siedział Fugaku.
-Dzień dobry Fugaku-sama, cześć Sasuke – przywitał się.
-Cześć Naruto – powiedział słabo przyjaciel blondyna, a jego
ojciec tylko kiwnął mu głową.
-Jak się czujesz? Dostałem słodycze od pani Kejko dla nas.
-Nie jest źle, a słodycze z chęcią zjem.
-Nie ma mowy, na razie nie wolno ci jeść słodyczy –
powiedział Fugaku, na co Sasuke jęknął. – Zjecie je kiedy indziej. Skoro Naruto
przyszedł to was zostawiam. Sasuke
uważaj na siebie.
Naruto położył torebkę na biurku i usiadł na łóżku kolegi, w
miejscu, w którym siedział Fugaku, który opuścił już pokój.
-Masz zjesz w nocy – powiedział cicho Naruto, wyjmując z
kieszeni dwa batony i kilka cukierków.
Włożył je pod poduszkę chłopaka.
-Dzięki – jęknął Sasuke.
-Mocno cię boli?
-Yhym. Mam się nie ruszać, przez jakiś czas, póki kości się
nie zrosną. A ty jak się czujesz?
Naruto lekko się zdziwił na odpowiedź, brzmiała tak jakby
Sasuke zaraz po uderzeniu w ścianę zemdlał, a chłopiec był pewny, że
czarnowłosy wszystko widział. Jemu pomogła rozmowa z Sarutobim, chłopiec
posłuchał Staruszka i postanowił nie rozpamiętywać tego. Ta sytuacja
zmotywowała go, aby nie dopuścić więcej do takich rzeczy, żeby nie dopuścić do
jakiegokolwiek napadu na jego wioskę.
-Dobrze – odparł blondyn.
Po jakiś dwóch godzinach chłopak opuścił dom Sasuke, a
następnie dzielnice Uchiha. Udał się do domu.
Dwa tygodnie później, stan
Hokage pozwolił na to, aby blondyn wrócił do treningów tym razem pod
okiem Trzeciego Hokage. Staruszka cieszyła jedno, blondynek nie rozpamiętywał
zabójstwa, ta cała sytuacja zmotywowała go do treningów.
Naruto cały czas ciekawił stan Sasuke, cały czas wyglądał
jakby, nie pamiętał części wydarzeń z tamtej nocy. Chłopak o nic nie wypytywał,
w końcu to nie była do końca jego sprawa.
Wciąż dużo błędów :/ Chociaż rozdział szybko się pojawił :D
OdpowiedzUsuńNic się nie działo, Naruto odwiedził staruszka i Uchiha ;D Myślałem że Kurama z nim pogada a tu nic :P
Czekam na więcej i jakieś rozwinięcie fabuły :)
PS: Mam przeczucie że nie wiesz co chcesz napisać xD
!!! PISZ !!!
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńmoże Jiraya będzie nowym hokage, hiruzen ciekawe czy powie kim jest Naruto, a może Fukagu zaadoptuje go, i to takie zachowanie Sasuke...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, może to Jiraya będzie nowym Hokage, Hiruzen ciekawe czy powie kim jest naruto, a może Fugaku go zaadoptuje... i to takie zachowanie Sasuke...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia