poniedziałek, 15 czerwca 2015

Ukryta Prawda o Naruto -10.

Ukryta Prawda o Naruto -10.
-----Naruto---
Przygotowałem się i opuściłem mieszkanie. Było już po 15, a na dworze nadal był piekielny skwar. Szedłem bocznymi uliczkami, nie chciało mi się przeciskać przez tłumy, a w dodatku w małych uliczkach było więcej cienia i było chłodniej. Pamiętam jak chodziłem tędy do staruszka.
-Zebrało mi się na wspomnienia – powiedziałem do siebie, próbując przestać myśleć o przeszłości.
Dopiero, gdy zobaczyłem chyba największy budynek w wiosce, otrząsnąłem się. Wszedłem do środka i od razu ruszyłem na schody, które prowadziły do góry. Do drzwi gabinetu Tsunade dotarłem po zaledwie dwóch minutach. Zapukałem.
-WEJŚĆ! – usłyszałem głośny, kobiecy krzyk, po czym otworzyłem drzwi i wszedłem do środka.
Blondynka o piwnych oczach siedziała za biurkiem. Widziałem tylko jakąś siwą bluzkę i zielony płaszcz. Na biurku były dokumenty, których było o dziwo mało, w dodatku lampka, jakieś małe karteczki i inne rzeczy, które przydają się w biurze. Umeblowanie w ogóle się nie zmieniło, nadal była ta czerwona kanapa z boku, dwie szafy stojące przy oknie. Nad kanapą wisiały zdjęcia byłych Kage oraz obecnej przywódczyni.
-Wzywałaś mnie? – spytałem stając przed biurkiem.
-Tak, mam dwie sprawy do ciebie. Po pierwsze, chodzi o twoje wyniki w Akademii. Iruka ciągle się na ciebie żali. Mówił, że jeśli nie zaliczysz tego egzaminu nie zdasz.
-Od kiedy Hokage zajmuje się takimi rzeczami? – zapytałem zmieniając temat.  – Hokage chyba nigdy nie zajmował się pojedynczymi uczniami, którzy nie zdają.
-Masz rację, robię to, bo dzięki tobie nie nudzę się tutaj.
-Jak to?
-Czytając raporty z twoich wybryków, mam niezły ubaw i szczerze to lubię cię. Jesteś bezpośredni, nie boisz się wyróżniać.
-W dodatku, każdemu mogę wymyśleć ksywkę. Do Trzeciego mówiłem jiji albo staruszku. Co by pasowało do Pani…wiem! Babunia Tsunade! – krzyknąłem, a na jej czole  pojawiła się żyłka.
-Nie przeginaj.
-Ale to pasuje.
-Lepiej mnie tak nie nazywaj.
-Jaka jest ta druga sprawa? – z mojej twarzy znikł uśmiech, a wstąpiła powaga. Nawet Tsunade pokazała, że jest zaskoczona tak nagłą zmianą tematu.
-Otrzymałam pewien list od pewnego mężczyzny. Był on kiedyś uczniem mojego przyjaciela Jirayi. Napisał, że gdy Naruto Uzumaki będzie miał przystąpić do Egzaminu na Chunina, on chce zając się twoim treningiem.
-Jak kto? Przecież mało kto mnie zna, nie mam rodziny, a nawet jeśli gdzieś tam jest to o mnie nie wie, nigdy nie widziałem kogoś kto był uczniem tego sanina. Skąd on się o mnie dowiedział?
-Myślałam, że spytasz jak się nazywa – powiedziała, ale ja milczałem. –Cóż, nazywa się Nagato Uzumaki.
-„Na…gato.”
-Pewnie nic ci to nie mówi, ale jest twoją rodziną. Napisał, że dwa miesiące przed twoim Egzaminem na Chunina przybędzie do wioski i w niej zostanie. Niestety to nastąpi dopiero za trzy lata.
-Jak to? Czemu tak długo?
-Ponieważ jest co raz mniej geninów, egzamin na Chunina będzie co dwa lata, jako, że egzamin jest w tym w przyszłym roku, twój dopiero odbędzie się za trzy lata.
-Nie można tego jakoś zmienić. Przez te trzy lata, wszystko może się zdarzyć.
-Jedyne co mogę dla ciebie zrobić to napisać list w twoim imieniu.
-Dobre i to.
-Jest też druga opcja, gdy jakimś cudem – to był oczywisty żart – zostaniesz geninem i twoja drużyna się zgodzi będziesz mógł go odwiedzić.
-Dlaczego jakimś cudem?
-Z twoimi wynikami na pewno będzie to trudne.
-Babunia jest czwarta osobą, która chce mnie nakłonić do nauki.
-Mówiłam nie mów tak na mnie! – wydarła się na mnie. – Widocznie komuś na tobie zależy – dodała już spokojnie.
-Nie wiem po co, ja tam wole uczyć się jakiś fajnych jutsu niż siedzieć w Akademii. A właśnie ma Babunia jakieś zwoje z silnymi technikami.
-Nawet jakbym miała to bym ci ich nie dała. Myślisz, że byś potrafił nauczyć się czegoś?
-No to nie! – Tsunade zaśmiała się, tylko nie wiem z czego, z mojej odpowiedzi, czy wyrazu twarzy.
-Dobra, idź już.
Kiedy się odwracałem spojrzałem na portrety. Przeleciałem wzrokiem po każdym, po czym wróciłem do twarzy mojego ojca. W mojej głowie od razu pojawiła się myśl, jakby wyglądało moje życie, gdyby rodzice żyli. Na pewno byłoby mi łatwiej, ale znowu byliby w dużym niebezpieczeństwie, przez moją moc. No właśnie, od śmierci Kimiko, nic nie słyszałem o tej organizacji, której niby nie podobają się osoby takie jak ja.
-Jaki silni byli Kage? – spytałem cicho.
-A jak myślisz? – odparła pytaniem na pytanie.
-Na pewno skoro Shodaime mógł panować nad biju, a Yondaime walczył z Kyubim.
-Czyli jednak uważasz na lekcjach – powiedziała do siebie. – To prawda, Czwarty walczył z Kyubim lecz przegrał, a Lis uciekł. Gdyby jednak Minato udało się w kimś go zapieczętować, Konoha zyskała by na sile i to dużo.
-Miałby zostać bronią? – spytał z lekką złością w głosie.
-Nie bronią, a obrońcą. Taka osoba przewyższa wszystkich innych ludzi, a gdyby taka osoba pochodziła z silnego klanu i mógłby zapanować nad tą mocą…
-Byłby nie pokonany – dokończyłem przerywając jej.
-Tak. Ale niestety, tak nie jest.
-Jeśli zaliczę ten egzamin, postarasz się ściągnąć tutaj Nagato? – spytałem, a Tsunade popadła w zadumę.
-Jeśli twój wynik będzie w pierwszej trójce, co jest mało prawdopodobne.
-Zgoda!
-Biorąc pod uwagę twoje wcześniejsze wyniki, będziesz miał nie lada orzech do zgryzienia.
-Babunia zobaczy, że nie należy oceniać książki po okładce. Ja już pójdę.
-Intrygujący z niego chłopak – usłyszałem, przez jeszcze nie zamknięte drzwi.
Wyszedłem z budynku. Dopiero teraz do mnie dotarło, co powiedziałem. Wprawdzie moja wiedza, była duża, ale raczej bardziej ogólna, jeśli miałem się wypowiedzieć na dany temat to mogę mieć problemy. W pewnym momencie, na mojej twarzy pojawi się grymas niezadowolenia, który był spowodowany wspomnieniem o rozmowie o „obrońcy wioski.” Bardzo delikatnie to ujęła, ale te słowa mają takie same znaczenie jak „broń wioski.”
-„Taki już jest los jinchurikich” – usłyszałem głos Kyubiego.
-„Co słychać?” – spytałem zmieniając temat.
-„Jesteś mistrzem w zmianach tematu.”
-„Może.”
-„Naprawdę masz zamiar się uczyć?”
-„Nic takiego nie mówiłem. Babunia zgodziła się na to jeśli mój wynik będzie w pierwszej trójce, nie powiedziała, że nie mogę oszukiwać, czy coś w tym stylu.”
-„Ty i tak nie będziesz oszukiwał, duma ci na to nie pozwoli.”
-„Tu mnie masz, ale co może być trudnego w takim egzaminie?”
-„Do tej pory wszystkie zawalałeś.”
-„Nie wiem czy zauważyłeś, ja zawsze na nich śpię, bo ktoś mi nie daje spać po nocach.”
Nim się spostrzegłem, dotarłem do domu. Kiedy miałem go otworzyć, moja ręka zawisła kilka centymetrów od klamki. Odwróciłem się  i ruszyłem do biblioteki. Biegłem ile tylko miałem sił w nogach, aby zdążyć przed zamknięciem, rzadko tam bywam, więc nie wiem kiedy ja zamykają.
Na szczęście, była jeszcze otwarta, a zamykano ją dopiero za dwie godziny. Od razu, gdy wszedłem zobaczyłem kilka osób z mojego rocznika, a dokładnie to Kisuke, Sakure, Hinate, Sasuke, Shino, który siedział na uboczu oraz Shikamaru, który przysypiał na otwartej książce. Chciałem do nich podejść, ale ostatecznie zrezygnowałem, ponieważ w głowie pojawiły mi się słowa „broń wioski” wypowiedziane przez Tsunade. Nikt mnie nie zobaczył, więc po cichu wszedłem między regały.  Zacząłem przeglądać nazwy książek, szukając takich, które mogą się przydać.
-Rzadki widok, ty i biblioteka – usłyszałem dziewczęcy głos, w którym było sporo sarkazmu.
-Widocznie ludzie się zmieniają – odparłem nawet na nią nie spoglądając.
Przez chwilę panowała cisza, w której Kisuka wpatrywała się jak szukam książek.
-Może ci pomóc? – spytała, a ja spojrzałem w jej zielone oczy, szukając odpowiedzi czy to nie jest żart.
-Jeśli chcesz – odparłem wracając do szukania.
-Tam nic nie znajdziesz, wszedłeś do działu z książkami do czwartej klasy Akademii. Musimy przejść obok – powiedziała, a mnie dopadł wstyd. Jak mogłem nie zauważyć, gdzie wchodzę.
Przeszliśmy do działu obok, na szczęście nikt nas nie widział. Kisuka od razu zaczęła wyciągać książki z regału i mi je podawała. Po kilku minutach miałem po trzy książki na jednej dłoni.
-Jak ja to przeczytam? – spytałem sam siebie. Gdybym mógł to bym załamał ręce, ale niestety miałem je zajęte.
-Trzeba było przyjść wcześniej – zaśmiała się. Zasłoniła usta dłonią, próbując powstrzymać śmiech, ale jej się to nie udało. Między nami zapanowała cisza, którą przerwałem jednym słowem, którego Kisuka chyba nie słyszała z moich ust w jej kierunku.
-Dziękuję – zamurowało ją to, ale i tak posłała mi uśmiech, który odparłem.
-Nie ma za co.
-Jest nawet jeśli nie za pomoc w szukaniu książek to za co inne.
-O co ci chodzi? – spytała zaciekawiona.
-Nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale dzięki tobie nie zamknąłem się w sobie.
-Naruto, czy ty czasami dobrze się czujesz. Może masz gorączkę, bo bredzisz.
 -Nie, pamiętasz jak wpadłaś na mnie pierwszy raz – potwierdziła skinieniem. – Szedłem w tedy i rozmyślałem, kogo jeszcze stracę, aby być szczęśliwym.
-Jak to?
-Moje życie to jedna wielka tragedia. Nie mam rodziców, rok temu dowiedziałem się, ze mam kuzynkę, która zginęła zaledwie godzinę po tym jak się poznaliśmy, potem umarł Staruszek Hokage. Wprawdzie to ja pocieszałem Konohamaru, ale sam też potrzebowałem takiego kogoś – położyłem książki na ziemi i usiadłem na podłodze opierając się o regał. Po chwili Kisuka usiadła obok mnie.
-Co ja takiego zrobiłam, wpadłam tylko wtedy na ciebie? – spytała cicho jak by się bała.
-Uśmiechnęłaś się do mnie ciepło. Nikt nigdy się tak do mnie nie uśmiechał.
-A rodzice Sasuke, traktuję cię prawie jak syna.
-Uśmiechają się, ale to nie jest to. Powiedz – zacząłem po minucie ciszy – kiedy byłaś smutna, co wtedy robiłaś.
-Zawsze szłam do mamy, aby się wyżalić.
-Ja robiłem to samo, tylko, że szedłem do Trzeciego, był dla mnie jak dziadek, traktował mnie jak wnuka.
Po minie Kisuki stwierdziłem, że nie wie co powiedzieć. Zamknąłem na chwilę oczy, aby się uspokoić i wstałem. Wziąłem książki i zacząłem iść w kierunku wyjścia.
-Może zapomnij co mówiłem – powiedziałem i wyszedłem z alei, a potem z biblioteki.
-----Narrator trzecio osobowy-----
-Naruto – powiedziała cicho Kisuka, gdy blondyn opuścił dział, w którym byli.
Dziewczyna nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo ten chłopak potrzebuje przyjacielskiej pomocy, do teraz, gdy ją o tym uświadomił. W dodatku podczas tej rozmowy zaczęła dziwnie się czuć. Poczuła, że mogliby się sobie nawzajem zwierzać i na pewno jedno pocieszyło by drugie. Wstała i zamyślona wróciła na miejsce, na którym wcześniej siedziała i wróciła do nauki. Nie mgła się już skupić, więc odłożyła książkę i bez słowa opuściła budynek.

Naruto w tym czasie wypożyczył te książki i szedł z powrotem do domu. Cały czas myślał nad przebytą rozmową, już dawno nikomu tak się nie zwierzył, o ile komukolwiek się kiedyś zwierzył oprócz Trzeciemu.  Czuł, ze nie potrzebnie zaczął tą rozmowę.
-„Po co to mówiłeś?” – usłyszał w swojej głowie pytanie od Kyubiego.
-„Bo ledwo wytrzymuję” – odparł mówiąc prawdę. –„W końcu do mnie dotarło, że wokół mnie ciągle jest śmierć, a ja nic nie mogę z tym zrobić.”
-„Bo jesteś jeszcze dzieckiem, śmierć to jedna z wielu części życia. Ktoś się rodzi, ktoś umiera. Tak był, jest i będzie.”
-„No właśnie jestem dzieckiem! Dzieckiem, które dwa razy zabiło, dwa razy patrzyło na śmierć bliskich mi osób i jedną próbę morderstwa bliskiej mi osoby! Myślisz, że to takie łatwe?!”
Blondyn skończył kłótnię nakrzyczeniem na lisa i zerwał mentalne połączenie. Akurat dotarł pod dom, otworzył go i wszedł do środka. Położył książki na szafce w holu i poszedł do kuchni. W ciszy i przygnębioną miną zrobił sobie kanapkę i ją zjadł. Wyjrzał przez okno, słońce powoli chyliło się ku zachodowi.
Nie czekając na nic, wziąć książki i poszedł z nimi do sypialni. Położył się na łóżku, a obok niego rzucił książki. Wziął pierwsza lepszą i wziął się do czytania. Po przeczytaniu zaledwie kilku stron zamknął ją i rzucił na resztę. Jego twarz wyrażała złość, nie mógł się skupić, na niczym innym niż rozmowa z Kisuką i kłótnia z Kyubim. Poczuł, że musi coś rozwalić, słońce już zaszło, więc ubrał dresy i ciepłą bluzę, po czym wyszedł z domu. Nie zauważył, że za rogiem stała pewna blondwłosa kobieta wraz z brązowowłosą dziewczyną.
-Teraz widzi Hokage-sama, z nim dzieję się coś złego.
-Widzę, wiem, że się o niego martwisz Kisuka. Ciekawe tylko co się wydarzyło. Mówił coś jeszcze podczas waszej rozmowy.
-Nie, powiedziałam już wszystko.
Kobieta i rówieśniczka Naruto ruszyły za nim. Musiały dość szybko biec, aby nie zgubić go w tych ciemnościach.
-Ale on szybki – powiedziała Kisuka niedowierzając.
-Musi chyba wykorzystywać chakrę do zwiększenia właściwości fizycznych swojego ciała.
-Co to znaczy?
-Przesyłając odpowiednio dużą ilość chakry i dobrze ją kontrolując można zwiększyć swoją siłęc szybkość biegu i tym podobne.
-On to potrafi? Zawsze mi się wydawało, że jest taką zakałą.

-Jak wszystkim.

4 komentarze:

  1. Naruciak nam pada psychicznie a ty kończysz w takim momencie :(
    Czekam na szybki i długiiiiii rozdział xD

    OdpowiedzUsuń
  2. eeej, jakiś taki krótki :( albo szybko pochłonięty! ciekawe co wywnioskują kunoichi widząc bieednego Naruto:> Dużo weny !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    świetnie, więc Tsunade nic nie wie, że Kyuubi został uwięziony, niestety nie istnieją żadne dokumenty o tym czyim Naruto jest synem, ale czy nie widzi podobieństwa Naruto do Minato? no i cóż psychika powoli zaczyna mu siadać...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    wspaniały rozdział, więc Tsunade nic nie wie ta temat tego, że Kyuubi został uwięziony, och niestety nie ma żadnych dokumentów czyim synem jest Naruto, przykre to jest... czy nie widać w wyglądzie czyim jest jednak synem, przecież jest dość podobny do Minato... psychika powoli zaczyna mu siadać...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń