Ukryta Prawda o Naruto -7.
Naruto został usadowiony na fotelu w salonie, naprzeciw
niego na kanapie usiadła rodzina, która miał eskortować do Konohy. Salon był dość duży, a sam dom w środku
wydawał się ze dwa razy większy niż z zewnątrz. Ściany były pomalowane na
ciepłe kolory, pod ścianami były różne szafy i regały, a na jednej ścianie były
półki ze zdjęciami.
-Czemu Hokage wysłał tylko ciebie? – spytał mężczyzna.
-Hiroshi-san, mimo młodego wieku jestem zdolny sam wykonywać
misje rangi C, więc Hokage wysłał mnie samego – odparł Kitsune, próbując ich
przekonać do siebie.
-Ile masz w ogóle lat? – wypaliła dziewczynka.
-8, Kisuko-san.
-Tak jak ja – dodała brązowłosa.
-Musisz być silny, na pewno miałeś trudne dzieciństwo –
stwierdziła matka Kisuki.
-Takie było – odparł cicho. – Jeśli chcecie możemy już
wyruszać do Konohy.
-Nie chcesz odpocząć? – spytała kobieta.
-Nie pani Hikari, mam dużo sił – kobieta miała podobnie jak
córka włosy do pasa w kolorze czerni, zielone oczy patrzyły z lekkim podziwem
na młodzieńca.
-Więc zabieramy rzeczy i idziemy – rozkazał Hiroshi. – Tylko
jeszcze jedno – powiedział poważnie do Naruto, gdy zostali sami w salonie. –
Masz pewność, że nikt nas nie zaatakuje?
-Pewności nie mogę dać, ale jeśli będzie trzeba stanę do
walki – odparł Lis. – Czy mogę wiedzieć, czy macie cos cennego?
-Tak – odparł po namyśle brązowowłosy. – To nasza córka.
-Rozumiem, rodzina jest najważniejsza.
-Twoja się pewnie o ciebie martwi.
-Dla mnie uczucie mienia rodziny jest obce.
-Jesteś sierotą? – spytał, a blondyn skinął głową.
Po minucie do salonu wróciła Hikari z córką, obydwie miały
po jednej torbie, teraz wyszedł Hiroshi i przyniósł dwie torby.
-„Przydałoby się je jakoś zapieczętować” – pomyślał Naruto.
–„Szkoda, że tego nie umiem.”
Naruto wziął torbę od Kitsuki i Hikari. Opuścili mieszkanie,
ojciec ośmiolatki zamknął je i schował klucze do kieszeni. Zaczęli iść w
kierunku bramy. Opuścili wioskę i szli spokojnym krokiem, Kisuka cały czas
podziwiała faunę i florę po, która różniła się od tej w wiosce. Naruto miał
chęć zapytać czemu się przenoszą, ale stwierdził sobie, że to nie jego sprawa.
W pewnym momencie usłyszeli wybuch gdzieś
niedaleko w lesie. Kitsune szybko stworzył kilka klonów, które otoczyły
rodzinę. Kazał im biec w kierunku wioski, a sam ruszył do epicentrum wybuchu.
Gdy biegł przypomniały mu się słowa Hiruzena, nie walcz, uciekaj.
Dotarcie zajęło mu kilka minut po drodze zdjął maskę,
zawadzając nią o gałąź, a kaptur zsunął mu wiatr. Gdy dobiegł do polanki
zobaczył ze sto trupów, mężczyzn, kobiet, poubierani w ciemne stroje z
zakrytymi twarzami. Wszędzie było pełno borni powbijanej w ziemię. Na samym
środku zobaczył lezącą kobietę, miała długie blondwłosy, w których były
czerwony plamy krwi. Jej ubrania były pocięte, nadpalone, przesiąknięte, jednym
słowem były zniszczone. Nad nią stał sporych gabarytów mężczyzna, dobrze
umięśniony, obcięty na łyso, na prawym ramieniu miał tatuaż w kształcie smoka.
Na jego twarzy był duży uśmiech, gdy trzymał końcówkę katany przy gardle
dziewczyny. Naruto szybko się rozejrzał i zobaczył, gdzie nie gdzie drewniane
belki oraz dziwnie rosnące drzewa.
Mężczyzna go nie zobaczył, ale blondynka dość szybko go
namierzyła, a gdy na niego spojrzała jej zielone oczy rozszerzyły się w szoku.
Gdy bandyta odwrócił się, by zobaczyć chłopaka za nim, dziewczyna to
wykorzystała, jej oczy zmieniły się w dojutsu klanu Uchiha. Najpierw wokół
czerwonej źrenicy miała trzy łezki, ale po tym zaczęły wirować i zmieniły się
jakby w gwiazdę.
Gdy mężczyzna znowu się odwrócił, tym razem w stronę
blondynki, po sekundzie padł na ziemię. Kobieta upadła nieprzytomna, a Naruto
nie wiedząc co robić, podbiegł do niego i przyłożył mu kunaia do gardła.
Mężczyzna sam na niego się nadział, podcinając sobie gardło.
Naruto doznał szoku, jego dłoń była we krwi, a z kunaia
kapała ta sama ciecz. Powróciły do niego wspomnienia z tamtej nocy, ale szybko
się otrząsnął. Podniósł z ledwością tą kobietę i starając się myśleć trzeźwo
przeniósł dalej w lasy, aby nikt ich nie widział. Położył ją w cieniu drzewa i
zaczął ją klepać po twarzy, aby ją ocucić.
Po kilkunastu próbach udało mu się to, na jego nieszczęście
był zbyt blisko blondynki i dostał mocnym prostym w twarz.
-AŁA! - krzyknął
leżąc na plecach i trzymając się za policzek.
-Prze…przepraszam!
-Nic się nie stało, ale uważaj następnym razem.
-Przepraszam – powtórzyła. – Taki odruch.
Między nimi zapanowała cisza, dziewczyna cały czas oglądała
chłopaka, co on robił z wzajemnością.
-No to kim jesteś? Jesteś powiązana z klanem Uchiha?
-Nie jestem. Jestem Kimiko Namikaze Uzumaki.
-Uzu…maki?
-Yhym, a ty? Na pewno jesteś z klanu Namikaze, ale charakter
chakry masz bardziej z Uzumakich.
-Jestem Naruto
Uzumaki, musiałaś mnie z kim pomylić.
-Nie, na pewno nie. Wygląd masz z klanu Namikaze, kim są
twoi rodzice.
-Nie mam ich.
-Przepraszam nie wiedziałam.
-Nic się nie stało. Wybacz – zaczął wstając – ale jestem w
trakcie misji eskortowania do Konohy i musze dogonić kogoś.
-Poczekaj – wstała za nim dotykając jego czoła palcem
wskazującym.
Czytała jego wspomnienia, dla blondyna było to dziwne
uczucie. Po kilku minutach wszystko wróciło do normy, blondynka znowu usiadła w
cieniu drzewa, intensywnie o czymś myśląc. Naruto nic nie rozumiejąc usiadł
naprzeciw niej i czekał na wyjaśnienia.
-Jesteś ostatnim męskim potomkiem połączonych klanów Uzumaki
i Namikaze – powiedziała w końcu.
-Więc czemu mam nazwisko Uzumaki?
-Nie wiem to nie jest ważne. Ważne jest to jaką moc
posiadasz. Jako, że jesteś jedynym chłopakiem z połączonych klanów, na tobie
leży zadanie odbudowa ich oraz pokonanie osób zagrażających światu.
-O co w tym chodzi?
-Znasz legendę o synach Rikodu?
-Tak, czytałem kiedyś o tym książkę.
-Więc jeden syn założył klan Uchiha, drugi Senju, ich moce
nadal są w tych klanach. Moc trzeciego syna podzieliła się na dwa klany Uzumaki
i Namikaze. Aby ktoś obudził tą moc, musi mieć geny obu klanów.
-No i? – spytał z dość głupkowatą miną.
-Jesteś taką osobą, podobnie jak ja. Niestety nie każdy może
opanować tą moc w pełni, ja potrafię tylko kilka jutsu.
-To jak aktywować to coś?
-Z czasem sama się aktywuje.
-Więc kuzynko – powiedział patrząc na nią. –Mogę tak mówić? – kobieta skinęła mu głową.
– Co to za zło która zagraża światu.
-Takich osób czy organizacji jest dużo.
-Ale czemu ja? Na pewno jest ktoś inny.
-Jesteś jeszcze dzieckiem i nie znasz prawdy o sobie. Gdy ją
poznasz zrozumiesz.
-Wiesz co? Jakoś trudno mi w to uwierzyć. Wybacz, ale muszę
wracać do wioski.
Gdy wstawał z ziemi, silny podmuch wiatru wbił go w drzewo.
Kimikio od razu zerwała się z ziemi i zasłoniła chłopaka. W ziemię niedaleko
nich uderzył piorun, choć niebo było bezchmurne, a huk uderzenia rozniósł się
po całym lesie. Kilka większych odłamków skalnych przeleciało obok blondynki i
Uzumakiego, podobnie było z pobliskimi drzewami. W miejscu gdzie uderzył piorun
stała zamaskowana osoba. Na twarzy miał dziwną maskę, przypominała trochę jakby
jakiegoś demona. Na sobie miał czarny płaszcz, a włosy były zakryte przez duży
kaptur.
-Widzę, że moi ludzie przegrali – powiedział widząc
blondwłosą kobietę.
-Ty…
-Jeśli chcesz zrobić coś dobrze, zrób to sam – powiedział do
siebie, a w jego dłoni pojawił się czarny miecz, w rękojeści miał jakiś
fioletowy klejnot, który odbijał promienie słońca.
-Naruto uciekaj!
Chłopak nadal stał sparaliżowany ze strachu. Nie wiedział co
zrobić, mimo, że chciał stąd uciekać, jego ciało go nie słuchało. Nagle
blondynka upadła na kolano, poczuła silny ból w cały ciele.
-Kuso! – warknęła. – Nie zregenerowałam się. Muszę go
ochronić – powiedziała sama do siebie patrząc na blondyna.
Zamaskowany ruszył na Kimiko z mieczem wycelowanym w jej
serce. Kobieta w ostatniej sekundzie odskoczyła w bok, ale mimo to napastnik
znalazł się tuż za nią. Pchnął mieczem, ale na szczęście ostrze przeszło tuż
pod pachą dziewczyny. Wyciągnęła kunaia i odbiła miecz, po czym dźgnęła go w
lewe ramię.
Zamaskowany odskoczył do tyłu i przyjął postawę obronną z
mieczem skierowanym wprost na blondynkę. Zielonooka wyciągnął wyciągnęła w jego
stronę, a z jej dłoni wystrzeliły dwa złote łańcuchy. Nim jednak doleciały do
celu zniknęły, a Kimiko upadła na kolana.
Napastnik zamachnął się mieczem, wypuszczając z niego czarny
sierp, który trafił kuzynkę jinchuriki w brzuch.
-NIE! – krzyknął Naruto, dobiegając do niej i zasłaniając
ją. W dłoni miał kunaia, a oczy były przesiąknięte strachem.
-Naruto uciekaj – powiedziała ledwo blondynka. – Musisz żyć.
Zaczęła się podnosić, trzymając się za brzuch. Zamaskowany
mężczyzna pojawił się tuż obok Uzumakiego i kopnął go w żebra. Naruto
przeleciał przez kilka drzew, po czym osunął się bezwładnie na ziemię, nadal
był przytomny. Wypluł trochę krwi na swoje ubranie.
-Zostaw go! – krzyknęła Kimiko.
-Bo co?
-Zabiję cię!
Kobieta złożyła kilka pieczęci i przyłożyła dłoń do ziemi,
krzycząc jakieś słowa. W ciągu kilku sekund napastnik został otoczony przez
drewniane szpikulce z każdej strony. Wystawały z ziemi, drzew, głazów,
dosłownie ze wszystkiego. Naruto patrzył na to z podziwem i szokiem, który miał
wypisany na twarzy. W brązowych oczach, które były widoczne przez maskę było
trochę strachu, podziwu i szoku, lecz te emocje zostały zepchnięte, aby znów
było widać obojętność.
-GIŃ! – krzyknęła Kimiko, a wszystkie szpikulce zaczęły
lecieć, aby poprzebijać mężczyznę.
Nagle wokół niego nastąpiła eksplozja. Większość szpikulców
została rozwalona, ale trzy trafiły w napastnika. Jeden w prawe ramię, lewą
nogę i podbrzusze. Szybko powyjmował je z siebie i podniósł swój miecz obiema
rękami.
Był przygarbiony, a jego oddech był szybki i głośny. Kuzynka
Naruto opadła na ziemię, również dysząc. Zużyła resztki chakry, w jej oczach
pojawiły się łzy. Zamaskowany koleś podszedł do niej, kopnął w żebra, aby się
odwróciła na plecy i uniósł nad nią miecz.
Naruto widząc to doznał napadu szału. Zerwał się i ruszył w
stronę atakującego. W szale nawet nie zauważył, gdy został otoczony przez
pomarańczową chakrę, które dodawała mu sił, a także zmniejszała ból w
żebrach. Dobiegł do niego, ale lekko
spóźniony końcówka miecza zatopiła się w ciele jego kuzynki. Uderzył go z całej
siły w twarz, niszcząc przy tym maskę. Siła jaką Naruto włożył w ten atak, była
porównywalna do uderzenia Tsunade.
Zamaskowany przebił się przez kilkanaście drzew i zatrzymał się na
głazie, robiąc w nim duże wgniecenie. Opadł na ziemię, zakrywając swoją twarz
dłonią.
-Jeszcze się policzymy – powiedział dość głośno i znikł tak
samo jak się pojawił.
Naruto podbiegł do Kimiko i klęknął przy niej. Jedną dłoń
przyłożył do rany, aby zatamować krwawienie, jednak kobieta strąciła ją.
-Nie Naruto. Nic nie zdziałasz, zużyłam za dużo energii na
ten ostatni atak.
-Po co? Po co walczyłaś mogliśmy uciekać!
-I tak by nas złapał i zabił, a tak to ty żyjesz.
-Czemu? Czemu ja?! – z jego oczu płynęły łzy, które kapały
na ziemię.
-Ponieważ jesteś wyjątkowy. Pamiętasz? Obiecałeś, że
będziesz chronił wioskę, jakbyś to zrobił, gdybyś zginął.
-Czemu mam stracić kuzynkę kiedy dopiero ją poznałem?
-Taki jest mój los. Teraz już wiesz, że musisz pokonać te
zło, które panuje na świecie.
-Zabiorę cię do Konohy, tam cię wyleczą – blondyn zerwał się
i już chciał podnieść blondynkę, ale ona nie chciała.
-Aktywuj swoją moc, abyś mógł chronić bliskie ci osoby –
powiedziała cicho zamykając oczy.
-NIEE! – krzyk Naruto rozniósł się po całym lesie, płosząc
przy tym zwierzęta.
Chłopak po kilkunastu minutach siedzenia, wstał. Podniósł
ciało kuzynki i zaczął iść w kierunku Konohy. Gdy tylko wyszedł z lasu, na
drogę, założył kaptur i maskę. Czuł, że całe jego plecy są we krwi, która
spływa po bluzie. Spod jego maski ciągle wypływały łzy. W takim stanie dotarł
do Konohy po kilku godzinach marszu.
Aby nie zwracać na siebie uwagi skakał po dachach. Gdy
dotarł do budynku administracyjnego, wszedł przez okno, strasząc przy tym
Hokage. Mimo późnej godziny Hiruzen nadal był w gabinecie. Staruszek widząc
Naruto w takim stanie nieźle się wystraszył, nie zauważył nawet kobiety na jego
plecach dopóki nie zsunęła mu się na podłogę, a on upadł nieprzytomny.
Następnego dnia rano obudził się w szpitalnym łóżku. Przez
otwarte okno wlatywało świeże powietrze, śpiew ptaków oraz gwar z ulicy.
Strasznie bolała go głowa, a kiedy przypomniał sobie wczorajszy dzień, znowu
zaczął płakać. Nawet nie spostrzegł, że
ktoś siedzi obok łóżka na krześle i ta osoba wstaje i przytula chłopca.
-Wypłacz się – usłyszał troskliwy głos Hokage. Blondynek
posłusznie posłuchał staruszka i płakał w jego ramię. Po kilku minutach Naruto
uspokoił się na tyle, aby móc porozmawiać. – Więc kto to był?
-Moja kuzynka – Hiruzen lekko zbladł na te słowa. – Kimiko
Namikaze Uzumaki.
-Namikaze Uzumaki? – chłopak skinął głową.
-Co tam się stało?
-Wszystko szło gładko, zaraz po tym jak oddałem zwój
Shibukiemu, udałem się do tej rodziny. Wyruszyliśmy do Konohy praktycznie od
zaraz, w pewnym momencie usłyszeliśmy głośny wybuch w lesie. Stworzyłem kilka
klonów...
-Które ich doprowadziły do wioski. Co stało się tam?
-Tam było ze sto trupów. Kimiko leżała na ziemi, a nad nią
stał jakiś mężczyzna z mieczem przy jej gardle. Gdy on się odwrócił w moją
stronę, ona coś zrobiła, a gdy odwrócił się z powrotem padł na ziemię, a ona
zemdlała. Podbiegłem do niego i przyłożyłem mu kunaia do gardła, nim się
spostrzegłem sam nadział się na niego.
Chłopak zamilkł, a Hiruzen przetrawiał wszystko co usłyszał.
Taki stan trwał kilka minut.
-To wszystko?
-Nie. Zabrałem ją stamtąd i przeniosłem bliżej drogi. Gdy
się obudziła zaczęliśmy rozmawiać, gdy miałem już ruszać do wioski, w ziemię
uderzył piorun i pojawił się jakiś mężczyzna w masce. Oni zaczęli walczyć, a
gdy miał zabić Kimiko ja się na niego rzuciłem. On zniknął, a Kimiko była ranna
i zmarła.
-Rozumiem. Jutro odbędzie się jej pogrzeb – poinformował
Sarutobi. –Teraz powiedz czemu ruszyłeś sam? Kakashi wrócił się do mnie i
powiedział, że ciebie już nie było.
-Spóźniał się pół godziny to ruszyłem.
-Muszę z nim porozmawiać, odpoczywaj – powiedział i wyszedł.
biedna Kimiko :( ciekawe co zrobi dalej Naruto i jakie będzie jego przeznaczenie, ta moc, którą ma opanować, pisz szyyyybko! :)
OdpowiedzUsuńhttp://naruto-lost-tears.blogspot.com/
Biedny Naruciak :( Uważam że to wina Kakashi'ego :/
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział ;)
A mówiłam, że Kakashi kiedyś będzie musiał zapłacić za te jego spóźnianie się !
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńco? nie, nie spotkał dopiero co kuzynkę, a już musiała umrzeć... nie, nie... Hiruzen musisz porozmawiać z Kakashim o spóźnianiu się, moze teraz wyjawi kim jest jego ojciec...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńech spotkał kuzynkę, a ona akurat już musiała umrzeć, Hiruzen musisz pogadać z Kakashim o spóźnieniu się, może teraz wyjawi kim jest jego ojciec...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia