piątek, 26 czerwca 2015

Ukryta Prawda o Naruto -13.

Ukryta Prawda o Naruto -13.
-----Naruto-----
Gdy wyszliśmy z gabinetu Babuni było już po południu. Trochę zeszło nam zapoznanie się oraz wypełnienie odpowiednich dokumentów przez Nagato i Konan. Od razu czułem, że będziemy się dogadywać, mimo że dzieliła nas spora różnica wieku. Jako, że po podróży na pewno byli głodni, a ja od śniadania nic nie jadłem, więc zaproponowałem pójście na Ramen, na co się zgodzili. Dojście do budki zajęło nam kilka minut. Gdy mieliśmy wchodzić, nagle mnie olśniło. Stanąłem i zacząłem szybko myśleć co mam zrobić.
-Coś się stało? – spytała Konan, widząc moje dziwne zachowanie.
-Jakby to wam powiedzieć? – odwróciłem się w ich stronę i zacząłem drapać po głowie.
-Jeśli chodzi o zapłatę to się nie martw – powiedział Nagato.
-Nie, nie, nie. Nie o to chodzi. Macie chwilowo zamieszkać razem za mną.
-Tylko na kilka dni, od jutra będę szukał jakiegoś mieszkania dla nas.
-Wiem, tylko, ze nie sprzątałem w domu od jakiś dwóch miesięcy – wyjaśniłem, żona mojego kuzyna się zaśmiała. – Ale wiem jak to załatwię. Kage Bunshin no Jutsu – stworzyłem dwa klony, które obiegły do mojego mieszkania.
-Umiesz Cieniste Klony? – powiedział Nagato. –Nieźle, musisz być jednym z lepszych w Akademii.
-Jestem najgorszy – powiedziałem, kończąc naszą rozmowę prze barem.
Weszliśmy do środka, zamówiliśmy sobie Ramen i zaczęliśmy rozmawiać.
-Więc… - zacząłem nie wiedząc co powiedzieć. – Skąd się o mnie dowiedziałeś?
-Dla mnie jest jeszcze to trochę dziwne, ale powiem ci co wiem. Dwa tygodnie przed tym jak wysłałem list, dostałem pewien zwój, wraz z częścią wyjaśnień. Ten zwój dostarczył mi wilk, z którymi twoja matka miała pakt. Powiedział mi, że gdy sytuacja z atakiem Kyuubiego się uspokoi miał dostarczyć zwój z prośbą do kogoś z klanu Uzumaki.
-I znalazł ciebie?
-Tak, gdy nasz przyjaciel Yahiko nas zdradził zamieszkaliśmy w ruinach Wioski Wiru.
-Jak to zdradził?
-To jest historia na kiedy indziej. Tak, więc znalazł nas tam, powiedział to co ci powiedziałem i zostawił zwój.
-Co w nim było?
- Prośba, list do ciebie  oraz kilka zapieczętowanych zwoi z jutsu, ale aby je odpieczętować potrzebna jest twoja chakra – gdy skończył mówić, wyjął spod płaszcza zielony zwój, który położył przed mną, obok pustej miski.
Przez krótką chwilę wpatrywałem się w niego nie wiedząc co zrobić. W końcu go wziąłem w ręce, jednak, gdy chciałem go rozwinąć, Konan złapała za moje dłonie.
-Może lepiej przeczytaj to w domu – powiedziała, a ja jej skinąłem głową.
-To może zamówimy cos jeszcze – zaproponował Nagato.
-Staruszku! Podaj jeszcze 6 misek – krzyknąłem, a wszyscy, Nagato, Konan i kilku ludzi, którzy siedzieli przy barze spojrzeli się na mnie zdziwieni. –Co? – spytałem patrząc na nich.
-Nie, nic – powiedzieli jednocześnie.
-To może opowiedz nam coś o sobie.
-Myślałem, że porozmawiamy o tym w domu, ale jeśli chcecie. Więc jak wiecie jestem sierotą, od niedawna mieszkam sam w małej kawalerce. Przyjaźnię się z Sasuke Uchiha, dość często u nich bywam. Jestem na trzecim roku w Akademii, nie przykładam się do nauki, ale ostatni sprawdzian napisałem najlepiej, aby wygrać zakład.
-Jaki? – spytała ciekawskim głosem niebieskowłosa.
-Założyłem się z Hokage, że jeśli mój wynik będzie w pierwszej trójce, spróbuję cię sprowadzić szybciej do wioski, niż na ten miesiąc przed Egzaminem na Chunina.
-A kiedy go pisałeś?
-W piątek, przez sobotę i niedzielę Iruka-sensei sprawdził je, a dzisiaj dostaliśmy wyniki.
-Czyli Hokage pewnie i tak by nas wcześniej ściągnęła, bo list od niej dostałem w piątek.
-Będę musiał z nią porozmawiać. Może już pójdziemy, pewnie chcecie odpocząć – skinęli twierdząco głową.
Opuściliśmy bar i zacząłem ich prowadzić do mojego domu. Dotarcie zajęło nam kilka minut. Gdy tylko weszliśmy na moją twarz wpełzł uśmiech. Wszędzie był porządek. Dostałem wspomnienia klonów jak byliśmy jeszcze w Ichiraku, ale i tak wygląda to lepiej niż myślałem. Okna były jeszcze po otwierane, aby się przewietrzyło, więc od razu je pozamykałem.
Oprowadziłem gości po domu. Był mały, ale powinniśmy się zmieścić, miałem do dyspozycji jedną łazienkę, jedną sypialnie, w którym było duże łóżko, które odstąpiłem, salon, w którym była spora kanapa na której będę spał, w dodatku była jeszcze kuchnia i mały hol. Wszystko było ładnie umeblowany, a niektóre meble pachniały nowością, z trzech szaf na ciuchy zająłem tylko jedną, w dodatku były też prawie, ze puste regały w salonie i kilka półek w sypialni i salonie.  W kuchni też większość szafek była nieużywana.
-Kawalerką był tego nie nazwała – powiedziała zachwycona Konan. – Może i masz tylko jedną sypialnię, ale dom jest duży.
-I w dodatku pachnie nowością.
-Dostałem go od Hokage, na miejscu, gdzie kiedyś mieszkałem, powstało coś nowego.
-Rozumiem.
-Jeśli chcecie możecie iść spać, ja musze wyjść na chwilę do związku Uchiha.
-Dziewczyna? – spytał Nagato, gdy Konan opuściła ich i poszła się wykąpać.
-Nie – zaprzeczyłem szybko. –Znaczy tak, ale nie tak jak myślisz. Dziewczyna, brata mojego przyjaciela, chciała o czymś ze mną pogadać.
-Ta, ta, ta, idź nie każ jej czekać – zaśmiał się, a ja zażenowany opuściłem dom.
Zacząłem biegać po dachach, jednocześnie rozmyślając, czy powiedzieć im prawdę. Nim się spostrzegłem, byłem przed drzwiami Sasuke. Szybko w nie zapukałem i wszedłem. Na przywitanie wyszedł mi właśnie Sasuke.
-Cześć – powiedziałem, lekko dysząc.
-Cześć, co ty taki zasapany.
-Biegłem, bo się śpieszę. Mój kuzyn jest już w wiosce, razem ze swoją żoną są w moim domu.
-To fajnie. Asami chciała z tobą o czymś pogadać.
-Dlatego jestem.
-Jest u Itachiego, zawołam ja.
Sasuke pobiegł na górę do pokoju brata, a ja usiadłem na fotelu. Po kilku chwilach, zeszła cała trójka.
-Cześć Naruto – powiedział Itachi i Asami.
-Siemka. Chciałaś ze mną pogadać?
-Tak, chodzi o to, że jeśli chcesz mogę ci pomóc udoskonalić twój styl walki – powiedziała zaskakując całą naszą męską trójkę.
-Na…naprawdę.
-Tak, lubię poznawać nowe style walki, więc mogę ci pokazać kilka ruchów.
-Super, kiedy zaczynamy? – spytał nie ukrywając mojej ekscytacji w głosie.
-Możemy jutro – odparła chichocząc.
-To ja już idę.
-Nie zostaniesz? – spytał Itachi.
-Jego kuzyn jest już w wiosce – wyjaśnił za mnie Sasuke.
-Rozumiem.
-Przyjdź tutaj o 12 – usłyszałem jeszcze głos Asami, opuszczając salon.
Po dwudziestu minutach byłem w domu. Nagato i Konan już spali, wiec wziąłem zwój z regału w salonie i poszedłem do kuchni. Usiadłem przy stole i rozwinąłem go. Na początku była prośba do kogoś kto dostanie ten zwój. Pominąłem to i zacząłem czytać dalej. List oraz zwoje z jutsu były zapieczętowane. Od razu  przesłałem do wskazującego palca trochę chakry i przyłożyłem go do pieczęci.
Nastąpiła malutka eksplozja, która spowiła zwój dymem. Gdy dym się rozrzedził zobaczyłem dwa zwoje i kopertę, za którą od razu chwyciłem. Otworzyłem go i zacząłem czytać.

Do Naruto.
Synku jeśli to czytasz, znaczy to, że w dostałeś zwój. W tym liście wszystko ci wytłumaczę. W dniu twoich narodzin pojawił się jakiś zamaskowany osobnik, który za pomocą Sharingana wyciągnął ze mnie Kyuubiego i zaatakował nim wioskę. Twój ojciec Minato Namikaze, Czwarty Hokage walczył z nim i wygrał, a potem walczył z lisem. Jedynym wyjściem było zapieczętowanie go w noworodku, a jedyny w tym dniu byłeś ty.
To, że ja i Minato byliśmy małżeństwem i, że spodziewaliśmy się dziecka było tajemnicą, więc pewnie nikt o tym nie wie. Z jednej strony to dobrze, bo byłeś bezpieczny, twój ojciec miał wielu wrogów, którzy z chęcią by cię zabili. 
W tych dwóch zwojach co odpieczętowałeś, jest mój pakt z wilkami, mam nadzieję, że ci się przyda. W drugim jest kilka jutsu twojego ojca, między innymi Rasengan, który sam wymyślił, oraz Hirashin no Jutsu, dzięki, którym zyskał przydomek Żółtego Błysku.
Mam nadzieję, że osoba, która ci dostarczyła ten zwój, pomoże ci przetrwać najgorsze chwilę. Mam nadzieję, że wybaczysz nam to co zrobiliśmy. W zachodniej części wioski, stoi stary dom o ile go nie zburzyli, mieszkałam tam razem z Minato, jeśli chcesz możesz coś z niego wziąć. Jeszcze raz przepraszam cię i pamiętaj, że zawsze Cię będziemy Kochać.
Gdy skończyłem czytać, z oczu popłynęła mi pojedyncza łza, która spadła na posadzkę. Odłożyłem list i spojrzałem na zwoje. Wziąłem pierwszy, był dość sporych rozmiarów. Cały czerwony z dwoma czarnym paskami, gdy go rozwinąłem w oczy rzuciło mi się imię i nazwisko mamy.
-Pakt – powiedziałem do siebie.
 Nagle poczułem jak Kurama wychodzi z mojego ciała i w formie małego liska siada na stole przede mną.
-Wilki to silne, dumne, a przede wszystkim wierne summony – powiedział patrząc mi w oczy. – Jeśli go podpiszesz, będziesz mógł stać się jeszcze silniejszy, ale najpierw będziesz musiał przejść test, aby wilki zaczęły cię szanować.
-Jak go podpisać?
-Przetnij palec i podpisz się krwią – wyjaśnił mi Kurama, co od razu uczyniłem.
-Jutro pomogę ci z tym przywołaniem.
Zwinąłem zwój i wziąłem w ręce ten drugi. Gdy tylko go otworzyłem poczułem jak w moje ciało dostaje się jakaś chakra, potem poczułem tylko jak moja głowa upada na blat stołu, a Kurama coś do mnie krzyczy. Następnie byłą ciemność.
-Obudź się – usłyszałem cichy i miły głos, a następnie klepanie po poliku.
Otworzyłem lekko oczy, a światło od razu zaczęło mnie razić. Wszędzie była biel. Usiadłem, nawet nie wiem na czym, nie wyglądało to na podłogę, a jednak podłoże było twarde. Gdy się rozejrzałem zobaczyłem blondwłosego mężczyznę, miał tego samego koloru oczy co ja. Można by powiedzieć, ze byliśmy tacy sami, tylko, że ja miałem lisie wąsy, które według niektórych dodawały mi urody, a według innych szpeciły moją twarz. Na sobie miał biały płaszcz, z płomieniami na dole, a pod nim strój jonina Konohy.
-Kim jesteś?
-A jak myślisz? Synku?
-Ta…ta – powiedziałem i od razu się w niego wtuliłem. Poczułem jak kładzie jedną rękę na mojej głowie, a drugą mnie przytula. Z moich oczu od razu zaczęły płynąc łzy.  –Jak to jest, że tu jesteś.
-Gdy otworzyłeś zwój, moja chakra, którą w nim zapieczętowałem przeniosła się do ciebie, jesteśmy w twojej głowie, a ja jestem tylko takim hologramem. Przekaże ci trochę mojej wiedzy. Niech to będzie mała rekompensata za to co zrobiłem.
-Nie gniewam się – powiedziałem szokując mojego ojca.
-Jak to?
-Kyuubi jest dobrym przyjacielem, pomaga mi w treningach oraz rozwijaniu Sharingana.
-Jakiego Sharingana?
W odpowiedzi odsunąłem się i aktywowałem dojutsu.
-Okazało się, że moc trzeciego syna Rikodu Senina przeszła na dwa klany Uzumaki i Namikaze, aby ją aktywować ktoś musi mieć geny obydwu klanów.
-Rozumiem. Cieszy mnie, ze dogadałeś się z nim.
-Tato – trochę dziwnie to zabrzmiało. – Zobaczę was kiedyś?
-Twoja moc w ostateczności może decydować o życiu i śmierci, więc będziesz mógł. Mój czas się kończy, więc przekaże ci coś.
Przyłożył palec do mojego czoła, a ja poczułem jak przed oczami przypływają mi różne obrazy, były na nich jutsu, różne miejsca na świecie oraz inne rzeczy, najbardziej spodobał mi się obraz taty, przytulającego mamę. Gdy wziął dłoń, wiedziałem jak wykonać Rasengana, albo Hirashin no Jutsu.
-Kocham cię synku.
-Obiecuję, że postaram się was wskrzesić – powiedziałem i otworzyłem oczy i zobaczyłem, że byłem sam.
Znowu upadłem nieprzytomny.
Obudziło mnie łaskotanie po twarzy. Gdy otworzyłem oczy zobaczyłem rudą sierść. Gdy Kurama załaskotał mnie po nosie zachciało mi się kichać, co też się stało.
-Na zdrowie – powiedział lis.
-Dzięki. Która jest godzina?
-Byłeś nieprzytomne przez zaledwie dwie minuty.
-CO?
-Co się stało?
-Spotkałem tatę i dostałem prezent – Kurama wyraźnie się uśmiechnął na moje zdanie.
-Jutro mi pokażesz – powiedział i wsiąkł w moją pieczęć.
Pozwijałem zwoje i razem z listem schowałem w regale. Położyłem się na sofie i przykryłem kocem, po czym momentalnie usnąłem.
-----Narracja trzecio osobowa-----
Naruto wstał bardzo wcześnie jak na niego. Było dopiero po 7. Wstał i rozprostował bolące kości, poszedł do łazienki, aby zrobić poranne czynności. Po paru minutach robił kanapki i parzył herbatę. Gwizd czajnika obudził jego gości, którzy po chwili byli w kuchni.
-Dzień dobry – powiedział Naruto. 
-Ohayo – odparli lekko zaspani. – Jak spałeś? – spytał Nagato.
-Ujdzie – odparł popijając herbatę. – Jedzcie. Dzisiaj będziecie zwiedzać wioskę? – spytał blondyn.
-Taki mamy zamiar, od razu rozejrzymy się za jakimś lokum – odparł kuzyn niebieskookiego.
-Jak coś to będę na polach treningowych -  powiedział młodszy Uzumaki.
Naruto opuścił mieszkanie i ruszył w stronę bramy, aby wejść na jakieś pole treningowe. W głowie miał cały czas spotkanie z ojcem i list od matki. Gdy dotarł na miejsce Kurama sam wyszedł na zewnątrz.
-Od czego zaczynasz? – spytał lis. Naruto trochę się zastanowił i odparł.

-Od przywołania.

4 komentarze:

  1. Uwielbiam kaaaażdy wątek o Minato <3 Widzę Naruto się rozwija, ale zły Yahiko? :( a ja tak bardzo go lubię :( No nic, czekamy na test z wilkami :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jak mogłeś skończyć w takim momencie?? jak?? super notka ci poza tym wyszła. czekam na next. pozdrawiam i weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    wspaniały rozdział, może zamieszkają w tamtym domko, o którym mówiła Kushina, o tak pakt z wilkami, będzie potężny...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    wspaniale, może za mieszkają w tym domku o którym mówiła Kushina... o tak, o tak pakt z wilkami będzie bardzo potężny...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń