środa, 10 czerwca 2015

Ukryta Prawda o Naruto -8.

Z dedykacją dla tych, którzy zostawiają po sobie ślad w postaci komentarza, Wielkie Dzięki. Życzę miłego czytania.

 Ukryta Prawda o Naruto -8.
-Namikaze Uzumaki – szeptał cały czas Naruto.
Leżał na łóżku szpitalnym, przykryty po samą twarz. Przed swoimi niebieskimi oczami trzymał otwartą dłoń, na którą patrzył zamyślony. W jego głowie ciągle była rozmowa ze zmarłą kuzynką. Nie przeszkadzał mu nawet zimny wiatr, który wlatywał przez otwarte okno.
-Namikaze Uzumaki.
Tym razem zwrócił uwagę na otwarte okno. Robiło się już ciemno, nie było słychać tego ulicznego gwaru czy śpiewu ptaków. Blondyn myślał, że Hiruzen jeszcze przyjdzie, ale widocznie miał dużo pracy.
-Skoro mówiła, że z wyglądu jestem Namikaze to czemu mam na nazwisko tylko Uzumaki? W takim razie jedno z moich rodziców musi być z tego klanu. Czyżby tata?
Przerwał rozmyślanie, gdyż usłyszał, na korytarzu jakiś harmider oraz coraz głośniejsze kroki. W końcu drzwi się otworzyły, a do środka wszedł Hiruzen. W stroju Kage i kapeluszem na głowie. W dłoni miał jakąś teczkę. Posłał chłopcu ciepły uśmiech i usiadł na krzesełku przy łóżku.
-Witaj Naruto.
-Cześć jiji. Co tam masz?
-To? – spytał wskazując na teczkę. – To jest twoja teczka.
-Moja?
-Tak, nadszedł czas, abyś dowiedział się prawdy i zwrócę ci coś czego nie miałeś.
-Czyli co?
-Dzieciństwo. Nie będziesz chodził na treningi czy wykonywał misji. Będziesz robił co chciał,  możesz iść do Akademii, albo spędzać czas po swojemu.
-Akademii?
-Tak, ale niestety dopiero na przyszły rok. Rada uzgodniła, że prawo dotyczące Akademii zmieni się od przyszłego roku.
-Dobre i to. Ale po co ta teczka.
-Aby ją zniszczyć. Cóż Naruto czuję, że niedługo mogę odejść z tego świata, dlatego, aby następny Kage nie wiedział o tobie nic więcej co musi, zniszczę twoje akta.
-Dziękuję – chłopak wtulił się w starca, a z jego oczu popłynęły łzy. Po kilku minutach blondyn wrócił na łóżko.
-Naruto, wiem, ze to nie najlepszy moment, ale pewnie ciągle teraz myślisz o rodzinie. Zatajałem wszystko dlatego, że w innym przypadku mógłbyś już nie żyć – chłopak doznał szoku.
Jego niebieskie oczy rozszerzyły się, usta otwarły, dłonie zacisnęły w pięści na pościeli. Jego oddech na chwilę się wstrzymał, ale po chwili wrócił.
-J…jak to?
-Jesteś synem Kushiny Uzumaki, która prawdopodobnie po kryjomu była żoną Minato Namikaze, Czwartego Hokage.
-Yon…Yonda…daime?
-W dodatku twoje przyjście na świat było bardzo nietypowe. W dniu twoich narodzin, wioskę zaatakował Kyuubi, który był zapieczętowany w twojej matce. Nie wiadomo jakim cudem się wydostał z ciała Kushiny, ale Minato odciągnął go od wioski i zapieczętował w tobie – Sarutobi na chwilę się zatrzymał, aby chłopiec mógł dojść trochę do siebie. – Oficjalna wersja jest taka, że Kyuubi zabił Yondaime i uciekł, ale tak naprawdę Dziewięcioogoniasty Lis jest w tobie.
-We… we mnie?
-Tak, czy kiedy rzuciłeś się na tego zamaskowanego mężczyznę poczułeś coś w sobie.
-Nie wiem.
-To chyba wszystko co miałem ci do powiedzenia. Jutro jak mówiłem odbędzie się pogrzeb Kimiko, z rana po ciebie przyjdę.
Hiruzen opuścił salę, zostawiając chłopca samego, który siedział w takiej samej pozycji przez jakąś godzinę. Cały czas był w szoku, zdawało mu się, ze był gotowy poznać prawdę o rodzicach, ale jednak było na odwrót. Gdy się położył była już noc. Przez natłok myśli nie mógł zasnąć. Gdy było przed 12 w nocy, poczuł jak coś pomaga mu porzucić te myśli i pomaga spokojnie usnąć.
Rano obudziło go otwieranie i zamykanie drzwi. Otworzył oczy i je przetarł. Gdy zaczął się rozglądać, zaspanym wzrokiem zobaczył Sarutobiego. W rękach miał jakiś czarny strój i jakąś torebkę. Podszedł do niego, ale nic nie powiedział.
-Jak się czujesz? – spytał w końcu.
Blondynek na początku nie zrozumiał pytania, ale gdy przypomniał sobie wczorajsza rozmowę, pytanie stało się dla niego zrozumiałe. Jego twarz lekko posmutniała.
-Ujdzie – powiedział chłopak.
-Masz tu strój na pogrzeb. Ubierz się i zjedz, ja poczekam na korytarzu.
Uzumaki nic nie odpowiedział, gdy tylko Hokage opuścił sale,  wstał z łóżka. Spojrzał na kimono i powoli zaczął się w nie ubierać. Po kilku minutach zajrzał do torebki, były w niej 2 kanapki i jabłko. Zjadł z ledwością kanapkę, drugiej nawet nie ruszał. Jabłko schował do kieszeni i wyszedł.
Trzeci Hokage stał oparty o ścianę, kapelusz zasłaniał jego oczy. Gdy tylko zobaczył blondyna, machnął na niego ręką i zaczął iść w kierunku wyjścia. Naruto przez całą drogę i ceremonię był cichy, przybity, smutny. Jego wzrok cały czas był skierowany w ziemię, dłonie zaciśnięte w pięści. Na tej ceremonii był tylko on i Hokage oraz kilku mężczyzn, którzy mieli spuścić trumnę do dołu, a następnie ją zasypać. Stali naprzeciw trumny, Naruto jeszcze raz spojrzał na twarz kuzynki, tym razem bez problemu dostrzegł podobieństwo. Włosy w tym samym kolorze, podobne rysy i uśmiech. Nawet teraz na jej twarzy był uśmiech.
-Naruto – powiedział Hiruzen, Uzumaki nawet nie spojrzał na niego. – Chciałbym, abyś nikomu nie mówił tego co się wczoraj dowiedziałeś – blondynek skinął ledwo głową.
Gdy pogrzeb dobiegł końca, Naruto szybko udał się do domu. Przebrał się w dres i położył się na łóżku.
Tak spędził resztę dnia. Leżąc na łóżku, nic nie jadł, ani nie pił przez cały dzień. Słyszał jak ktoś puka do jego drzwi, ale nie miał ochoty na rozmowę z kimkolwiek. Kiedy nastała noc, zamknął oczy i starał się usnąć.
W pewnym momencie poczuł, że nie leży na swoim łóżku, a stoi w wodzie. Otworzył oczy i zaczął się rozglądać, nie rozumiejąc jak się tu znalazł. Był w jakimś złotym tunelu, pod sufitem były jakieś rury, z których kapała woda, której było po same kostki. Koniec tunelu był spowity mrokiem.
Odwrócił się i zobaczył wielkie kraty, za którymi również był mrok. Podszedł bliżej, gdy miał już przekroczyć klatę, ujrzał wielkie czerwone ślepia z pionową źrenicą.
-Jeśli chcesz żyć – usłyszał cichy basowy głos, który odbijał się echem. – nie wchodziłbym tu.
-Czym ty jesteś?!
Jego oczom ukazał się Kyuubi. Chłopak podług niego był jak mrówka przy człowieku. Szereg ostrych zębów, nieźle nastraszył chłopaka, a dziewięć wielkich ogonów, co jakiś czas robiły fale na wodzie. Mimo żadnej pochodni, było tu coraz jaśniej.
-Kyu…Kyuubi! Ale ty jesteś wielki! – lisa trochę zdziwiło takie zdanie, ale nie dał po sobie tego poznać.
-Czego chcesz?!
-Od ciebie? – spytał. – Niczego – dopowiedział szybko. – Jak stąd wyjść?
-Powinieneś to wiedzieć.
-Ale nie wiem, gadaj. Mam ważniejsze sprawy na głowie niż użeranie się z tobą! – lis doznał głębokiego szoku. Jeszcze nikt nie podniósł na niego głosu, każdy się bał, a ten chłopak to zrobił.
-Twoja matka bała się stanąć przed klatką, a ty krzyczysz na mnie. Gdybym mógł już dawno byś nie żył – chłopaka nawet nie ruszyło to zdanie.
-Ale nie możesz. Jeśli pójdę w tamtą stronę to wyjdę stąd? – spytał wskazując na drugi koniec tunelu.
-Co zrobisz wiedząc, że jestem w tobie? – zmienił temat, próbując go tu przetrzymać.
-Nic. Mam gdzieś czy ty tu sobie siedzisz czy nie – odparł blondynek i zaczął iść w kierunku ciemności. – A i jeszcze jedno. Dziękuje.
-Niby za co? Bo chyba nie za zamordowanie twoich rodziców.
Chłopak zatrzymał się. Lis trafił w czuły punkt. Chłopak odwrócił się, jego niebieskie oczy zmieniły się w Sharingana. Wokół źrenicy miał jedną łezkę. Lis widząc to znienawidzone doujutsu przez siebie znieruchomiał.
-Coś ty powiedział?!
Od strony Uzumakiego zaczęła emanować silna energia. Chakra zaczęła się kręcić wokół niego. Jego wzrok, nawet nie pokazywał całej jego wściekłości. Złożył jakieś pieczęcie i wyprostował rękę w stronę lisa, jego dłoń zamieniła się w drewno z bardzo ostrym końcem. W mgnieniu oka ostry koniec był przy pysku lisa i zatrzymał się jakieś pół metra przed czubkiem jego nosa.
-Ta…ta moc – powiedział do siebie Kyuubi. – Jesteś potomkiem trzeciego syna Rikodu. Z tą mocą będziesz mógł…
-Cicho! – przerwał mu Uzumaki.
Jego ręka wróciła do normalności, oczy znowu stały się niebieskie, a jego chakra się uspokoiła. Zamknął oczy, aby nie zacząć płakać, jednak spod powieki uciekła jedna łza, która stworzyła fale na wodzie. Zaczął biec w kierunku ciemności, po czym zniknął Kyuubiemu z oczu w tym mroku.
Chciał o wszystkim zapomnieć, biegł przed siebie. Z jego oczu nadal lały się łzy, przez co miał zamazany wzrok. Wydawało mu się, że w tej ciemności biegł w miejscu. W końcu, gdy po raz któryś zamknął oczy i je otworzył był w swoim pokoju.
Z krzykiem zerwał się z łóżka myśląc, że był to koszmar. Złapał się za miejsce, w którym było serce, które waliło mu nie miłosiernie. Zaczął rozglądać się po pokoju. Po paru minutach udało mu się uspokoić, starł pot z twarzy, rękawem bluzy, w której zasnął. Podszedł do okna i je otworzył na rozszerz. Od razu poczuł przyjemny poranny wiaterek, który od razu go orzeźwił. W net sobie przypomniał słowa Kyuubiego.
-Czemu on to zrobił? Nie mógł sobie po prostu pójść. Czym właściwie było to jutsu?
-„Jeśli chcesz wszystko ci wyjaśnię” – usłyszał w głowie głos Kyuubiego, tym razem był raczej miły.
-„Mów” – powiedział w myślach.
-„Wejdź do swojego umysłu.”
Chłopak przez chwilę się zamyślił, nie wiedział co robić. W końcu zdecydował się stanąć twarzą w twarz z tym lisem. Zamknął oczy i pojawił się w tym samym miejscu co wcześniej. Znowu stanął przed olbrzymim biju. Kyuubi zrobił coś co zdziwiło Naruto, zmniejszył się do wielkości dużego psa.
-Jeśli chodzi o to czemu to zrobiłem, to wiedz, że byłem przez kogoś kontrolowany przez silne genjutsu – blondynek nic nie powiedział tylko słuchaj dalej. – Prawdopodobnie był to ktoś z klanu Uchiha -  niebieskooki lekko się poruszył na słowa o klanie jego przyjaciela. – Ktoś zapewne chciał do czegoś wykorzystać moją moc.
-Wiesz co to była za moc? – bardziej stwierdził, myśląc o tym drewnianym jutsu.
-Była to moc trzeciego syna Mędrca Sześciu Ścieżek.
-Czyli to prawda.
-Tak, twoja kuzynka nie kłamała. Jeśli masz jakieś pytania to pytaj – powiedział lis, ale Naruto zaprzeczył głową. – Chcę cię prze…prze…pro…prosić – ostatnie słowo ledwo wyszło mu z gardła.  Tak długo go nie używał, że prawie zapomniał, że takie słowo istnieje. – Wiem, że miałeś ciężkie dzieciństwo, a ja tylko…
-Dość! – przerwał mu Naruto, odwracając się od niego.
Lis chciał już go spytać, za co chciał mu podziękować, ale ostatecznie zrezygnował z tego. Gdy blondyn pokonał kilka metrów, zatrzymał się. Odwrócił się do niego i spojrzał w wielkie oczy.
-Dziękuję ci, że mi pomogłeś tamtej nocy, podczas napadu na wioskę i podczas walki z tym mężczyzną – powiedział i zniknął, wracając do realnego świata.
Nadal stał w otwartym oknie, a wiatr bawił się jego spiczastymi włosami. Chciał iść do Hiruzena, aby wszystko wyjaśnić, pozbyć się wszelkich wątpliwości, ale burczenie w brzuchu przypomniało, że od wczorajszego poranka nic nie jadł.
Poszedł do kuchni i wstawił wodę na Ramen z proszku. W czasie, gdy woda się gotowała w czajniku poszedł wziąć szybki prysznic i się przebrać. Zaledwie po dziesięciu minutach siedział przy stole i zajadał swoje danie.
Gdy wyszedł z domu, od razu zobaczył jakieś poruszenie na głównej ulicy. Ruszył normalnym korkiem w stronę budynku administracyjnego. Jego twarz nie wyrażała zbytnio emocji. Ciągle był smutny z powodu śmierci kuzynki i informacji, że morderca jego rodziców siedzi w nim. Jednak mimo to postanowił żyć normalniej jak będzie mógł, czyli wróci dochodzenia na misje.
W połowie drogi wyraźnie widział zbiorowisko przed budynkiem. Lekko się zaniepokoił tym, więc przyśpieszył kroku, a gdy dotarł bliżej, zaczął się przepychać. W końcu udało mu się dostać na początek.
-Co się dzieje? – spytał pierwszego lepszego mieszkańca.
-Hokage-sama zemdlał w biurze – wyjaśnił, a Naruto znieruchomiał.
-Leży w szpitalu?
-Oddział Anbu go tam pilnuje. Podobno Tsuande-sama robi co może.
Chłopak od razu zaczął się przeciskać z powrotem. Bieg zajął mu kilka minut. Wpadł do środka, wszyscy na niego spojrzeli, ale on to zignorował. W recepcji była kolejka więc podbiegł do Tsunade, którą zauważył na korytarzu.
-Przepraszam – powiedział chłopak zwracając na sobie jego uwagę. – Jak się czuje staruszek Trzeci?
-Przykro mi to mówić, ale nie dożyje jutra  - chłopiec zauważył w jej oczach łzy, po chwili to samo pojawiło się w jego oczach. – Wybacz, ale musze znaleźć jednego chłopca, Hokage chce go widzieć – powiedziała i chciała go minąć, gdy stanęła w pół kroku i zaczęła mu się przyglądać. –Jak się nazywasz?
-Uzumaki Naruto.
-To dobrze, Sarutobi chce się z tobą zobaczyć. Idź do Sali 102.
Naruto od razu ruszył biegiem do wyznaczonej Sali. Przy drzwiach stało dwóch Anbu, którzy go zarzymali.
-Kim jesteś?
-Naruto Uzumaki, Hokage chciał mnie widzieć.

-Poczekaj – powiedział jeden Anbu i wszedł do środka. Po chwili wyszedł i wpuścił chłopaka.

5 komentarzy:

  1. Psychika Naruto chyba padnie :(
    I jakie są jego plany wobec Uchiha?
    Trzeba czekać na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  2. biedny Naruciak :( tu kuzynka, to Kyuubi, rodzice a teraz Staruszek :( ciekawe czemu chce się widzieć z blondaskiem :>
    http://naruto-lost-tears.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie męcz go już śmiercią! Nooo, bo jeszcze nam tu chłopak popełni samobójstwo!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    poznał prawdę, czyli teraz nikt nie będzie znał prawdy... niech chodzi na misje, udało mu się w końcu wykonać jutsu...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    cieszę się, że poznał prawdę, czylinnikt więcej nie będzie znał tej prawdy, niech chodzi misje, och jak cudownie udało mu się wykonać to jutsu...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń