Z dedykacją dla tych, którzy zostawiają po sobie ślad w postaci komentarza, Wielkie Dzięki. Życzę miłego czytania.
Ukryta Prawda o
Naruto -8.
-Namikaze Uzumaki – szeptał cały czas Naruto.
Leżał na łóżku szpitalnym, przykryty po samą twarz. Przed
swoimi niebieskimi oczami trzymał otwartą dłoń, na którą patrzył zamyślony. W
jego głowie ciągle była rozmowa ze zmarłą kuzynką. Nie przeszkadzał mu nawet
zimny wiatr, który wlatywał przez otwarte okno.
-Namikaze Uzumaki.
Tym razem zwrócił uwagę na otwarte okno. Robiło się już
ciemno, nie było słychać tego ulicznego gwaru czy śpiewu ptaków. Blondyn
myślał, że Hiruzen jeszcze przyjdzie, ale widocznie miał dużo pracy.
-Skoro mówiła, że z wyglądu jestem Namikaze to czemu mam na
nazwisko tylko Uzumaki? W takim razie jedno z moich rodziców musi być z tego
klanu. Czyżby tata?
Przerwał rozmyślanie, gdyż usłyszał, na korytarzu jakiś
harmider oraz coraz głośniejsze kroki. W końcu drzwi się otworzyły, a do środka
wszedł Hiruzen. W stroju Kage i kapeluszem na głowie. W dłoni miał jakąś
teczkę. Posłał chłopcu ciepły uśmiech i usiadł na krzesełku przy łóżku.
-Witaj Naruto.
-Cześć jiji. Co tam masz?
-To? – spytał wskazując na teczkę. – To jest twoja teczka.
-Moja?
-Tak, nadszedł czas, abyś dowiedział się prawdy i zwrócę ci
coś czego nie miałeś.
-Czyli co?
-Dzieciństwo. Nie będziesz chodził na treningi czy wykonywał
misji. Będziesz robił co chciał, możesz
iść do Akademii, albo spędzać czas po swojemu.
-Akademii?
-Tak, ale niestety dopiero na przyszły rok. Rada uzgodniła,
że prawo dotyczące Akademii zmieni się od przyszłego roku.
-Dobre i to. Ale po co ta teczka.
-Aby ją zniszczyć. Cóż Naruto czuję, że niedługo mogę odejść
z tego świata, dlatego, aby następny Kage nie wiedział o tobie nic więcej co
musi, zniszczę twoje akta.
-Dziękuję – chłopak wtulił się w starca, a z jego oczu
popłynęły łzy. Po kilku minutach blondyn wrócił na łóżko.
-Naruto, wiem, ze to nie najlepszy moment, ale pewnie ciągle
teraz myślisz o rodzinie. Zatajałem wszystko dlatego, że w innym przypadku
mógłbyś już nie żyć – chłopak doznał szoku.
Jego niebieskie oczy rozszerzyły się, usta otwarły, dłonie
zacisnęły w pięści na pościeli. Jego oddech na chwilę się wstrzymał, ale po
chwili wrócił.
-J…jak to?
-Jesteś synem Kushiny Uzumaki, która prawdopodobnie po
kryjomu była żoną Minato Namikaze, Czwartego Hokage.
-Yon…Yonda…daime?
-W dodatku twoje przyjście na świat było bardzo nietypowe. W
dniu twoich narodzin, wioskę zaatakował Kyuubi, który był zapieczętowany w
twojej matce. Nie wiadomo jakim cudem się wydostał z ciała Kushiny, ale Minato
odciągnął go od wioski i zapieczętował w tobie – Sarutobi na chwilę się
zatrzymał, aby chłopiec mógł dojść trochę do siebie. – Oficjalna wersja jest
taka, że Kyuubi zabił Yondaime i uciekł, ale tak naprawdę Dziewięcioogoniasty
Lis jest w tobie.
-We… we mnie?
-Tak, czy kiedy rzuciłeś się na tego zamaskowanego mężczyznę
poczułeś coś w sobie.
-Nie wiem.
-To chyba wszystko co miałem ci do powiedzenia. Jutro jak
mówiłem odbędzie się pogrzeb Kimiko, z rana po ciebie przyjdę.
Hiruzen opuścił salę, zostawiając chłopca samego, który
siedział w takiej samej pozycji przez jakąś godzinę. Cały czas był w szoku,
zdawało mu się, ze był gotowy poznać prawdę o rodzicach, ale jednak było na
odwrót. Gdy się położył była już noc. Przez natłok myśli nie mógł zasnąć. Gdy
było przed 12 w nocy, poczuł jak coś pomaga mu porzucić te myśli i pomaga
spokojnie usnąć.
Rano obudziło go otwieranie i zamykanie drzwi. Otworzył oczy
i je przetarł. Gdy zaczął się rozglądać, zaspanym wzrokiem zobaczył
Sarutobiego. W rękach miał jakiś czarny strój i jakąś torebkę. Podszedł do
niego, ale nic nie powiedział.
-Jak się czujesz? – spytał w końcu.
Blondynek na początku nie zrozumiał pytania, ale gdy
przypomniał sobie wczorajsza rozmowę, pytanie stało się dla niego zrozumiałe.
Jego twarz lekko posmutniała.
-Ujdzie – powiedział chłopak.
-Masz tu strój na pogrzeb. Ubierz się i zjedz, ja poczekam
na korytarzu.
Uzumaki nic nie odpowiedział, gdy tylko Hokage opuścił
sale, wstał z łóżka. Spojrzał na kimono
i powoli zaczął się w nie ubierać. Po kilku minutach zajrzał do torebki, były w
niej 2 kanapki i jabłko. Zjadł z ledwością kanapkę, drugiej nawet nie ruszał.
Jabłko schował do kieszeni i wyszedł.
Trzeci Hokage stał oparty o ścianę, kapelusz zasłaniał jego
oczy. Gdy tylko zobaczył blondyna, machnął na niego ręką i zaczął iść w
kierunku wyjścia. Naruto przez całą drogę i ceremonię był cichy, przybity,
smutny. Jego wzrok cały czas był skierowany w ziemię, dłonie zaciśnięte w
pięści. Na tej ceremonii był tylko on i Hokage oraz kilku mężczyzn, którzy
mieli spuścić trumnę do dołu, a następnie ją zasypać. Stali naprzeciw trumny,
Naruto jeszcze raz spojrzał na twarz kuzynki, tym razem bez problemu dostrzegł
podobieństwo. Włosy w tym samym kolorze, podobne rysy i uśmiech. Nawet teraz na
jej twarzy był uśmiech.
-Naruto – powiedział Hiruzen, Uzumaki nawet nie spojrzał na
niego. – Chciałbym, abyś nikomu nie mówił tego co się wczoraj dowiedziałeś –
blondynek skinął ledwo głową.
Gdy pogrzeb dobiegł końca, Naruto szybko udał się do domu.
Przebrał się w dres i położył się na łóżku.
Tak spędził resztę dnia. Leżąc na łóżku, nic nie jadł, ani
nie pił przez cały dzień. Słyszał jak ktoś puka do jego drzwi, ale nie miał
ochoty na rozmowę z kimkolwiek. Kiedy nastała noc, zamknął oczy i starał się
usnąć.
W pewnym momencie poczuł, że nie leży na swoim łóżku, a stoi
w wodzie. Otworzył oczy i zaczął się rozglądać, nie rozumiejąc jak się tu
znalazł. Był w jakimś złotym tunelu, pod sufitem były jakieś rury, z których
kapała woda, której było po same kostki. Koniec tunelu był spowity mrokiem.
Odwrócił się i zobaczył wielkie kraty, za którymi również
był mrok. Podszedł bliżej, gdy miał już przekroczyć klatę, ujrzał wielkie
czerwone ślepia z pionową źrenicą.
-Jeśli chcesz żyć – usłyszał cichy basowy głos, który
odbijał się echem. – nie wchodziłbym tu.
-Czym ty jesteś?!
Jego oczom ukazał się Kyuubi. Chłopak podług niego był jak mrówka
przy człowieku. Szereg ostrych zębów, nieźle nastraszył chłopaka, a dziewięć
wielkich ogonów, co jakiś czas robiły fale na wodzie. Mimo żadnej pochodni,
było tu coraz jaśniej.
-Kyu…Kyuubi! Ale ty jesteś wielki! – lisa trochę zdziwiło
takie zdanie, ale nie dał po sobie tego poznać.
-Czego chcesz?!
-Od ciebie? – spytał. – Niczego – dopowiedział szybko. – Jak
stąd wyjść?
-Powinieneś to wiedzieć.
-Ale nie wiem, gadaj. Mam ważniejsze sprawy na głowie niż
użeranie się z tobą! – lis doznał głębokiego szoku. Jeszcze nikt nie podniósł
na niego głosu, każdy się bał, a ten chłopak to zrobił.
-Twoja matka bała się stanąć przed klatką, a ty krzyczysz na
mnie. Gdybym mógł już dawno byś nie żył – chłopaka nawet nie ruszyło to zdanie.
-Ale nie możesz. Jeśli pójdę w tamtą stronę to wyjdę stąd? –
spytał wskazując na drugi koniec tunelu.
-Co zrobisz wiedząc, że jestem w tobie? – zmienił temat,
próbując go tu przetrzymać.
-Nic. Mam gdzieś czy ty tu sobie siedzisz czy nie – odparł
blondynek i zaczął iść w kierunku ciemności. – A i jeszcze jedno. Dziękuje.
-Niby za co? Bo chyba nie za zamordowanie twoich rodziców.
Chłopak zatrzymał się. Lis trafił w czuły punkt. Chłopak
odwrócił się, jego niebieskie oczy zmieniły się w Sharingana. Wokół źrenicy
miał jedną łezkę. Lis widząc to znienawidzone doujutsu przez siebie
znieruchomiał.
-Coś ty powiedział?!
Od strony Uzumakiego zaczęła emanować silna energia. Chakra
zaczęła się kręcić wokół niego. Jego wzrok, nawet nie pokazywał całej jego
wściekłości. Złożył jakieś pieczęcie i wyprostował rękę w stronę lisa, jego
dłoń zamieniła się w drewno z bardzo ostrym końcem. W mgnieniu oka ostry koniec
był przy pysku lisa i zatrzymał się jakieś pół metra przed czubkiem jego nosa.
-Ta…ta moc – powiedział do siebie Kyuubi. – Jesteś potomkiem
trzeciego syna Rikodu. Z tą mocą będziesz mógł…
-Cicho! – przerwał mu Uzumaki.
Jego ręka wróciła do normalności, oczy znowu stały się
niebieskie, a jego chakra się uspokoiła. Zamknął oczy, aby nie zacząć płakać,
jednak spod powieki uciekła jedna łza, która stworzyła fale na wodzie. Zaczął
biec w kierunku ciemności, po czym zniknął Kyuubiemu z oczu w tym mroku.
Chciał o wszystkim zapomnieć, biegł przed siebie. Z jego
oczu nadal lały się łzy, przez co miał zamazany wzrok. Wydawało mu się, że w
tej ciemności biegł w miejscu. W końcu, gdy po raz któryś zamknął oczy i je
otworzył był w swoim pokoju.
Z krzykiem zerwał się z łóżka myśląc, że był to koszmar.
Złapał się za miejsce, w którym było serce, które waliło mu nie miłosiernie.
Zaczął rozglądać się po pokoju. Po paru minutach udało mu się uspokoić, starł
pot z twarzy, rękawem bluzy, w której zasnął. Podszedł do okna i je otworzył na
rozszerz. Od razu poczuł przyjemny poranny wiaterek, który od razu go orzeźwił.
W net sobie przypomniał słowa Kyuubiego.
-Czemu on to zrobił? Nie mógł sobie po prostu pójść. Czym
właściwie było to jutsu?
-„Jeśli chcesz wszystko ci wyjaśnię” – usłyszał w głowie
głos Kyuubiego, tym razem był raczej miły.
-„Mów” – powiedział w myślach.
-„Wejdź do swojego umysłu.”
Chłopak przez chwilę się zamyślił, nie wiedział co robić. W
końcu zdecydował się stanąć twarzą w twarz z tym lisem. Zamknął oczy i pojawił
się w tym samym miejscu co wcześniej. Znowu stanął przed olbrzymim biju. Kyuubi
zrobił coś co zdziwiło Naruto, zmniejszył się do wielkości dużego psa.
-Jeśli chodzi o to czemu to zrobiłem, to wiedz, że byłem
przez kogoś kontrolowany przez silne genjutsu – blondynek nic nie powiedział
tylko słuchaj dalej. – Prawdopodobnie był to ktoś z klanu Uchiha - niebieskooki lekko się poruszył na słowa o
klanie jego przyjaciela. – Ktoś zapewne chciał do czegoś wykorzystać moją moc.
-Wiesz co to była za moc? – bardziej stwierdził, myśląc o
tym drewnianym jutsu.
-Była to moc trzeciego syna Mędrca Sześciu Ścieżek.
-Czyli to prawda.
-Tak, twoja kuzynka nie kłamała. Jeśli masz jakieś pytania
to pytaj – powiedział lis, ale Naruto zaprzeczył głową. – Chcę cię
prze…prze…pro…prosić – ostatnie słowo ledwo wyszło mu z gardła. Tak długo go nie używał, że prawie zapomniał,
że takie słowo istnieje. – Wiem, że miałeś ciężkie dzieciństwo, a ja tylko…
-Dość! – przerwał mu Naruto, odwracając się od niego.
Lis chciał już go spytać, za co chciał mu podziękować, ale
ostatecznie zrezygnował z tego. Gdy blondyn pokonał kilka metrów, zatrzymał
się. Odwrócił się do niego i spojrzał w wielkie oczy.
-Dziękuję ci, że mi pomogłeś tamtej nocy, podczas napadu na
wioskę i podczas walki z tym mężczyzną – powiedział i zniknął, wracając do
realnego świata.
Nadal stał w otwartym oknie, a wiatr bawił się jego
spiczastymi włosami. Chciał iść do Hiruzena, aby wszystko wyjaśnić, pozbyć się
wszelkich wątpliwości, ale burczenie w brzuchu przypomniało, że od wczorajszego
poranka nic nie jadł.
Poszedł do kuchni i wstawił wodę na Ramen z proszku. W
czasie, gdy woda się gotowała w czajniku poszedł wziąć szybki prysznic i się
przebrać. Zaledwie po dziesięciu minutach siedział przy stole i zajadał swoje
danie.
Gdy wyszedł z domu, od razu zobaczył jakieś poruszenie na
głównej ulicy. Ruszył normalnym korkiem w stronę budynku administracyjnego.
Jego twarz nie wyrażała zbytnio emocji. Ciągle był smutny z powodu śmierci
kuzynki i informacji, że morderca jego rodziców siedzi w nim. Jednak mimo to
postanowił żyć normalniej jak będzie mógł, czyli wróci dochodzenia na misje.
W połowie drogi wyraźnie widział zbiorowisko przed
budynkiem. Lekko się zaniepokoił tym, więc przyśpieszył kroku, a gdy dotarł
bliżej, zaczął się przepychać. W końcu udało mu się dostać na początek.
-Co się dzieje? – spytał pierwszego lepszego mieszkańca.
-Hokage-sama zemdlał w biurze – wyjaśnił, a Naruto
znieruchomiał.
-Leży w szpitalu?
-Oddział Anbu go tam pilnuje. Podobno Tsuande-sama robi co
może.
Chłopak od razu zaczął się przeciskać z powrotem. Bieg zajął
mu kilka minut. Wpadł do środka, wszyscy na niego spojrzeli, ale on to
zignorował. W recepcji była kolejka więc podbiegł do Tsunade, którą zauważył na
korytarzu.
-Przepraszam – powiedział chłopak zwracając na sobie jego
uwagę. – Jak się czuje staruszek Trzeci?
-Przykro mi to mówić, ale nie dożyje jutra - chłopiec zauważył w jej oczach łzy, po
chwili to samo pojawiło się w jego oczach. – Wybacz, ale musze znaleźć jednego
chłopca, Hokage chce go widzieć – powiedziała i chciała go minąć, gdy stanęła w
pół kroku i zaczęła mu się przyglądać. –Jak się nazywasz?
-Uzumaki Naruto.
-To dobrze, Sarutobi chce się z tobą zobaczyć. Idź do Sali
102.
Naruto od razu ruszył biegiem do wyznaczonej Sali. Przy
drzwiach stało dwóch Anbu, którzy go zarzymali.
-Kim jesteś?
-Naruto Uzumaki, Hokage chciał mnie widzieć.
-Poczekaj – powiedział jeden Anbu i wszedł do środka. Po
chwili wyszedł i wpuścił chłopaka.
Psychika Naruto chyba padnie :(
OdpowiedzUsuńI jakie są jego plany wobec Uchiha?
Trzeba czekać na następny rozdział :D
biedny Naruciak :( tu kuzynka, to Kyuubi, rodzice a teraz Staruszek :( ciekawe czemu chce się widzieć z blondaskiem :>
OdpowiedzUsuńhttp://naruto-lost-tears.blogspot.com/
Nie męcz go już śmiercią! Nooo, bo jeszcze nam tu chłopak popełni samobójstwo!
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńpoznał prawdę, czyli teraz nikt nie będzie znał prawdy... niech chodzi na misje, udało mu się w końcu wykonać jutsu...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńcieszę się, że poznał prawdę, czylinnikt więcej nie będzie znał tej prawdy, niech chodzi misje, och jak cudownie udało mu się wykonać to jutsu...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia